tytListy do pana Antoniego

Grecja - Sanktuarium i teatr w Epidauros

      Kiedy zobaczyłam tą ogromną liczbę przydrożnych kapliczek, nie mogłam uwierzyć, że Grecy to taki religijny naród. Kapliczki stały przy drogach w miastach, w miasteczkach, na skrzyżowaniach, przy autostradach - dosłownie wszędzie. Nowiutka kapliczka pomiędzy pasami autostrady wprawiła mnie w osłupienie. Kto i po co ją tu ustawił?


Jak pan wiesz, panie Antoni, nie lubię, kiedy jakaś niewiadoma uwiera mnie jak kamyk w bucie.

kap

Tak długo pytałam, aż w końcu dowiedziałam się wszystkiego.kap1
Otóż kapliczki stoją w miejscach, w których albo ktoś zginął, albo uniknął śmierci. W tych poświęconych ofiarom wypadków palą się świeczki, stoją fotografie i kwiaty, w tych dziękczynnych „za życie” nie ma świeczek.
Mnie zadziwiły kapliczki, Greków pewnie dziwią krzyże stawiane u nas przy drogach. Co kraj to obyczaj - intencja ta sama. Ale dość o kapliczkach, bo nie dla nich przyjechałam do Grecji.

Dziś chcę panu opowiedzieć o Sanktuarium w Epidauros, o teatrze doskonałym i o tych greckich, prawie doskonałych bogach. Prawie, bo świetnie pan wiesz, że do doskonałości było im daleko. Na dobrą sprawę trudno było połapać się, kto z kim śpi, kto kogo zdradza, lub kto kogo i za co zabił. Ale z drugiej strony (nie mówię tu o panu, panie Antoni, bo dla mniej jesteś pan niedościgłym wzorem) ciężkie jest życie z ideałem. Niechby chociaż taki ideał chrapał, siorbał przy jedzeniu, albo miał już to nieślubne dziecko, byłoby łatwiej. A z ideałem? Zgroza.

No bo niby jak ktoś, kto nie zna smaku grzechu, ma zrozumieć grzesznego?
Pewnie dlatego ci greccy bogowie są tacy "nieboscy" - żeby było łatwiej.
Mnie dziś wcale nie było łatwo, bo od samego rana bolała mnie głowa. Dlatego, wzorem starożytnych, udałam się do Sanktuarium w Epidauros prosić Asklepiosa o pomoc.
ask1I nie uwierzysz pan, panie Antoni, pomogło.
Ale zanim przejdę do opisu Sanktuarium, przypomnę panu historię Asklepiosa – syna Koronis i Apolla.
     Apollo zakochał się w nimfie Koronis. Tak ją kochał, że nimfa zaszła w ciążę. Ale nimfa, jak to nimfa, kochliwa była nad miarę i choć Apollo znany był z urody i sił witalnych, ona, nie zważając na rosnącego w jej brzuchu dzidziusia, zrobiła sobie skok w bok. Nie pomyślała tylko, że na Olimpie niczego nie dało się ukryć. Ktoś ich zobaczył i poleciał do Apolla z życzliwym donosikiem.
W Apolla jakby piorun strzelił. Wściekł się tak bardzo, że niewiele myśląc, wziął i zabił kochanków.
Kiedy ochłonął, zobaczył, że jego ukochana Koronis leży bladym trupem. I choć Apollo miał do niej słabość nieziemską - bo nie dość, że pieszczocha, to jeszcze piękna była okrutnie - ożywić zdrajczyni nie mógł. Już miał machnąć ręką i pójść rozejrzeć się za nową miłością, kiedy żal mu się zrobiło potomka, co wiercił się w brzuszku zabitej mamusi. Szybciutko, swoimi boskimi rączkami, wyjął z martwego łona prześlicznego synka. Nazwał go Asklepios. I tu się jego ojcowska rola skończyła. Może gdyby dostał 500+ sam wychowałby biedną sierotkę? A tak oddał go na wychowanie centaurowi Chironowi. Chiron nauczył wychowanka sztuki lekarskiej i to tak dobrze, że wkrótce Asklepios nie tylko uzdrawiał, ale nawet wskrzeszał umarłych, zaburzając tym równowagę wszechświata.
To z kolei wkurzyło Zeusa.
- Nie będzie mi tu taki jakiś nie wiadomo kto, w mojej boskiej robocie mieszał - krzyknął Zeus i wtrącił Asklepiosa do świata umarłych.
Chyba jednak coś się Zeusowi nie udało, bo zamiast pogrążyć Asklepiosa w niepamięci, w V w.p.n.e okrzyknięto go bogiem uzdrowicielem. Jego symbolem stał się wąż, a w całej Grecji, jak grzyby po deszczu, zaczęły powstawać poświęcone mu świątynie i szpitale.


Są chyba tylko dwa miejsca na świecie, które zasłynęły ze swoich osiągnięć medycznych. Pierwsze to Sanktuarium w Epidauros, drugie to szpital w Leśnej Górze.
Szpital w Leśnej Górze pominę milczeniem, ale opowiem panu o niezwykłym kompleksie medycznym, czyli Sanktuarium w Epidauros.
W samym centrum Sanktuarium stała poświęcona Asklepiosowi dorycka świątynia, a w niej jego bezcenny posąg ze złota i kości słoniowej. Dziś, niestety, pozostały jedynie fundamenty.
Tuż obok był budynek, w którym nocowali pacjenci, czekający na wizytę.waz
To w nim nocami Asklepios przybierając postać węża, odwiedzał chorych. Nietrudno domyślić się, że niejadowite węże, które często buszowały wśród śpiących, były hodowane przez kapłanów. Tam, gdzie medycyna jest bezsilna, wiara czyni cuda.
san1A jeśli nocna wizyta Boga nie pomogła, kapłani mieli w zapasie chirurgię, wodolecznictwo, aromaterapię, gimnastykę, masaże, ziołolecznictwo, muzykoterapię i najważniejsze - modły do Asklepiosa, który leczył, uzdrawiał, a czasami w sposób ostateczny uwalniał od cierpienia.
W kompleksie szpitalnym oprócz wielu innych znajdował się jeszcze jeden, niezwykły budynek, którego przeznaczenia możemy się tyko domyślać. To budynek zwany tolos. Podejrzewa się, że w labiryncie jego podziemnych korytarzy przetrzymywano święte, jadowite węże. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, czy węże były tam naprawdę, ale jedno jest pewne - był to najdoskonalszy okrągły obiekt w starożytnej Grecji.

  

swiatynia

 Abaton.

Sypialnia dla pacjentów oczekujących cudownego uzdrowienia podczas snu, w kształcie długiej (70 m)  stii z jońską   kolumnadą, pochodząca z IV wieku p.n.e.

 

 

san11

 Stadion sportowy. Długość bieżni 181 metrów

 

 

resztki

W Epidauros ciągle jeszcze trwają prace wykopaliskowe. Na zdjęciu skrzynki z mniejszymi znaleziskami 


W Epidauros jest jeszcze jedna, niemająca sobie równych, budowla. Cud architektury i akustyki. Teatr doskonały.
Wykorzystywany był on zarówno do oglądania przedstawień teatralnych, jak również do muzykoterapii. Już Arystoteles pisał, że ludzie z problemami natury psychicznej znajdują ukojenie w słuchaniu muzyki.
A jeśli tak, to teatr musiał być.

 

111

 


Wyobraź pan sobie, panie Antoni, teatr w dzisiejszej klinice. Jestem pewna, że byłaby to niewielka salka, trochę krzeseł, być może jakieś podwyższenie dla aktorów - ale to już niekoniecznie.
A w starożytności? A w starożytności, panie Antoni, poszli na całość.
Prawdopodobnie około roku 330 p.n.e. Poliklet Młodszy, wybitny rzeźbiarz i architekt, wybudował dla potrzeb Sanktuarium teatr.
Żyjący w II wieku n.e. grecki geograf Pauzaniasz napisał:


- W okręgu świątynnym w Epidaurze znajduje się teatr, najbardziej, moim zdaniem, godzien oglądania. Wprawdzie wielkością przenosi go teatr arkadyjskiego miasta Megalopolis, a rzymskie teatry ozdobnością przewyższają o wiele wszystkie teatry świata. Ale ze względu na harmonię lub piękno jakiż budowniczy mógłby wytrzymać współzawodnictwo z Polikletem?”


Teatr przez setki lat służył starożytnym, a potem skryła go sześciometrowa warstwa ziemi.
Rosły na nim gaje oliwne, pasły się kozy, budowano domy i nic nie wskazywało na to, że pod ziemią drzemie i czeka na ponowne odkrycie wspaniałe, architektoniczne cudo. Dopiero dziewiętnastowieczny grecki archeolog Panagís Kavadías zainteresował się zapiskami Pauzaniasza.
W 1881 roku zebrał ekipę i w ciągu 6 lat odsłonił imponujący, niemal nietknięty teatr.
Do jego budowy wykorzystano naturalne wzgórze, „wciskając” w zachodnie zbocze widownię.
Pierwotnie teatr w Epidauros mieścił 6 000 widzów. W II wieku p.n.e. w górnej części widowni dobudowano jeszcze 21 rzędów, dzięki czemu liczba miejsc zwiększyła się do przeszło 13 000. Siedzenia w pierwszym rzędzie, przeznaczone dla dostojników, różniły się od pozostałych; wykonano je z czerwonego kamienia, miały oparcia i podłokietniki.

 

DSC04596

Teatr doskonały

 

 

DSC04601

Siedzenia w pierwszym rzędzie, przeznaczone dla dostojników, różniły się od pozostałych; wykonano je z czerwonego kamienia, miały oparcia i podłokietniki

 

 

teatr1

Brama wejsciowa do teatru

 


Teatr w Epidauros słynie ze wspaniałej akustyki. Nawet w ostatnim 55 rzędzie wyraźnie słychać każdy dźwięk, przedarcie kartki, stuknięcie obcasem, najcichszy szept, a nawet głośniejszy oddech.
I możesz mi pan wierzyć, panie Antoni, że to wszystko prawda. Siedziałam sobie na samej górze i doskonale słyszałam każdy szelest dochodzący ze sceny. Niesamowite. Gdyby wszystkie teatry były tak zbudowane, pewnie do dziś nie wymyślono by mikrofonów.
Znakomitą akustykę przypisuje się półkolistemu kształtowi amfiteatru. Strome nachylenie widowni zmniejsza odległość między sceną, a najwyższymi rzędami. Fale dźwiękowe docierające do tych najdalszych miejsc ulegają tylko niewielkiemu osłabieniu. Architekt zadbał również o odpowiednie odstępy pomiędzy rzędami i starannie dobrał najwyższej jakości marmury. Jak by tego było mało, to na widowni czuje się każdy, choćby najmniejszy podmuch wiatru, który przynosi oszałamiające zapachy z okolicznych pól i gajów.
Ciągle ponawiane są próby rozwiązania fenomenu doskonałej akustyki teatru. I niby wszystko jest jasne, niby wszystko już wiemy, a jednak nikt do dziś nie potrafi powtórzyć tego efektu w innym miejscu na świecie.
To po prostu BOSKI TEATR, TEATR NIEZWYKŁY, TEATR DOSKONAŁY – a ja miałam okazję w nim być.

Tekst i zdjecia - Jola Mirecka

Joomla Template - by Joomlage.com