Teksty z warsztatów literackich
Żądza mordu
Budzisz we mnie żądzę mordu, gdy? Nigdy! Wewnętrzny przymus jest tak samo groźny, jak zewnętrzny terror. Nie będą mną rządzić żądze! Chyba, że stracę rozum. Niemożliwe! Sprawny umysłowo dożyję późnej starości. Tylko ciało wysiądzie mi wcześniej. Gdybym jednak, jakimś cudem, poczuł żądzę mordu? Wyjdę z domu. Przy małej żądzy pójdę do parku. Przy większej do lasu. Jeszcze większej ? Wyjadę w Bieszczady. Na kilka dni. Przy przeogromnej żądzy - przejdę szlak Beskidzki. Od Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach. 497 km. Będzie mi mało? Dołożę szlak Sudecki. 440 km. Pojadę koleją. Przez całą Euroazję. Z Lizbony do Sajgonu. Albo popłynę. Parostatkiem po Missisipi. Z Minneapolis do Nowego Orleanu. Z jazzową orkiestrą na pokładzie. Z nudów powieść napiszę. Z żądzą w tytule.
Mieszka we mnie...
Mieszka we mnie Stefan. W mojej głowie. W samym środku czoła. Siedzi i wertuje księgę moich myśli. Czasem słyszę jak szeleszczą kartki. To menda.
Kutas złamany. Kawał skurwysyna. Kradnie mi najlepsze pomysły. Obniża mój poziom intelektualny. Korzystam tylko z tego, co mi zostawi. Pierdolony pies ogrodnika. Gdyby nie Stefan, byłbym geniuszem. On nie może istnieć beze mnie. Nie może realizować moich pomysłów. Ja nie mogę. Świat się o nich nie dowiaduje...
I to jest jakaś pociecha. Nikt z tych pomysłów nie korzysta.
I jeszcze druga. Stefan kipnie razem ze mną.
Umrzeć ze strachu
- Jeszcze jedna seta kapitanie?
- Nie odmówię majorze.
- Potem przeskakuje pan płot cmentarza. Podchodzi do grobu…
- Wczoraj pochowanego naszego generała.
- … wyjmuje pan szablę i wbija w ziemię. Punktualnie o północy.
- Zakład, to zakład. Honor oficera!
- Szabla ma zostać w grobie… Żebyśmy mogli rano sprawdzić.
- To zdrowie, ha, ha, generała.
Za piętnaście dwunasta w nocy. Idę. Ciemno jak cholera. Nic nie widzę. Przeskakuję przez płot cmentarza. Wojskowy płaszcz zahacza o metalowy pręt. Materiał drze się przeraźliwie. Tracę równowagę. Przewracam się na bok. Dłonią opieram się o mokrą trawę. Jeszcze kolanem dotykam ziemi. Chłód przenika mnie na wylot. – Kurwa mać! – Złośliwość rzeczy martwych. Prostuję się wolno. Szeleści. Szumi. Trzeszczy. – Co? – Pewnie wiatr. Biorę głębszy wdech. Po omacku wychodzę na cmentarną alejkę. Tutaj widzę trochę więcej. Prosta ścieżka. Po obu stronach groby. – Ile to będzie? Jakieś sto metrów. – Naprzód! Żwirek chrzęści pod moimi stopami. Lewa, prawa, lewa, prawa... – To gdzieś tutaj. Pochylam się do przodu. Żeby lepiej widzieć w ciemności. – Jeszcze kawałek. - Jest! - Widzę! Szary cień grobu z kupką wieńców i wiązanek. Jestem na miejscu! Czubki butów przysuwam do usypanej ziemi. Odchylam poły płaszcza. Rozdarte z prawej strony. Wyciągam szablę z pochwy. – Klęknę sobie. – Będzie mi łatwiej. Chwytam oburącz za rękojeść. Ostrzem pionowo w dół. Podnoszę ponad głowę. Wstrzymuję się na chwilę. Napinam mięśnie rąk. Z całych sił opuszczam w dół. Słyszę jak ziemia rozstępuje się pod ostrzem. Pół szabli wchodzi w grób. – Zrobione. - Po wszystkim. Teraz tylko wstać z kolan i z powrotem. Podnoszę się z ziemi. Szarpnęło mną. – Coś mnie trzyma?! Jeszcze raz podrywam się. I nie mogę. Trzyma mnie! Macham rękami na lewo i prawo. I nic! Rozpaczliwie okładam rękami powietrze. Pusto wokół. Krew tężeje mi w żyłach. Serce, najpierw trzepoce a potem przestaje bić. Osuwam się w dół. Nie czuję, jak twarzą opadam na grób.
O świcie. Major z kolegami przyszli pod grób generała. Zobaczyli kapitana na kolanach zgiętego w pół. Twarzą opierał się o ziemię. Był martwy. Rozdarta poła płaszcza była przyszpilona szablą do grobu.
Fragmenty z życia
8 Września 2015 roku. Godzina 22,17. Dzwoni komórka. Na ekranie „Tato”. Nigdy nie dzwonił tak późno. Coś nie tak? Moja. Mama. Umarła. Moja żona spała. Czekałem aż się obudzi. Całą godzinę. A oni razem przeżyli 61 lat. Ślub brali w lipcu 1954 roku, gdy ja już byłem w drodze. W tym roku Nikita Chruszczow został I sekretarzem KPZR. Amerykanie na atolu Bikini testowali bombę wodorową. Bill Haley z grupą The Comets nagrał piosenkę Rock Around the Clock, uznaną za pierwszy utwór rockandrollowy. W Krakowie w Hucie im. Lenina dokonano spustu surówki, co było oficjalnym otwarciem kombinatu. Władze PRL przeprowadziły Akcję X-2. Wysiedlono 1500 zakonnic i zagrabiono 323 obiekty zakonne. Miało się zdarzyć więcej. Wyszedłem z ukrycia 1 grudnia 1954 roku. Żeby to zobaczyć. Żeby przeżyć na własnej skórze.
Życie trudno jest zrozumieć. Życiowe epizody nie układają się w logiczną całość. Nikt nie wie, tak naprawdę, co powinien czuć. Każdy zadaje te same pytania. Jak dalej żyć? W efekcie każdy jest sam na świecie.
Parę razy było ponuro i nie było z czego się śmiać. Pierwszy raz skóra ścierpła na mim ciele, gdy miałem 5 lat. Na pogrzebie babci. Mamy ojca. W ziemi dół. Po obu stronach usypane pryzmy. Drewnianą trumnę wkładają do dziury. Tato mówi coś płacząc. Łzy i ślina gulgoczą mu w gardle. Gdy zasypują trumnę, tato szarpie się. Jakby chciał skoczyć za nią. Władca absolutny. Najpotężniejszy facet na świecie. Supermen. Dramatycznie szlocha! Ja pięcioletni, teraz już wiem, że będzie ciężko i nie zawsze będzie do śmiechu.
Wcale się nie śmiałem przez dwa lata. A nawet więcej. Między 14-tym a 16-tym rokiem życia. Początek okresu dojrzewania. Prawie nic nie pamiętam z tych lat. Czarna dziura. Nie miałem kontroli nad sobą. Byłem zły, niegrzeczny, zbuntowany. W domu problemy. W szkole problemy. Rodzice bezsilni. Nauczyciele bezsilni. Ja bezsilny. Burza hormonów opanowała ciało i zaciemniała umysł. Wyjątkowo denny okres w życiu. Nic z niego nie wyniosłem do dzisiaj. Zero śmiechu. Wiek dojrzewania. Najbardziej ponury okres w życiu. Ciągnął się za mną jeszcze parę lat.
15 lat po ślubie. Się popsuło. Musiało psuć się już jakiś czas. Jednak przyszedł jeden dzień pełnej świadomości. To małżeństwo jest do dupy! Osobne łóżka do spania. Samotne zjadanie posiłków. Nie patrzenie sobie w oczy. Broń Boże nie dotykać się. Gdzieś przelotnie. Przy przechodzeniu z pokoju do pokoju. Robiąc herbatę w kuchni. Ubierając kurtkę w przedpokoju... Wychodzić z domu wcześnie rano. Wracać jak najpóźniej. Albo i nie wracać. Podłoga – lodowa tafla. Lodowe ściany. U sufitu wiszą sople. Cholerne igloo! Zero domowego ciepła. Nikt się nie śmieje. Byliśmy z Magdą na dnie długo. Odbiliśmy się. I zawiśliśmy gdzieś między niebem a ziemią. Bliżej ziemi. Już 37 rok razem.
24 Czerwca 2011 roku. Siedzę na szpitalnym łóżku. Znalazłem się tu, bo prawie wcale już nie mogłem chodzić. Jestem po włączeniu sterydów w postaci pulsów Solu-Medrolu (łącznie 1000mg) i po 16mg Metypredu (dawka dzienna) z zaleceniem stopniowej redukcji dawki. Te sterydy stawiają mnie na nogi. Tylko co dalej? Ordynator przychodzi na obchód. Oczy mi wilgotnieją. Pytam się go. On tłumaczy mi spokojnie i zdecydowanie. Nie płaczę. Ale wiem, że znalazłem się na równi pochyłej i zsuwam się w dół. RZS to choroba przewlekła. Przewlekła, to eufemizm. Jest nieuleczalna. Będę ciągle zażywał leki. Codziennie będę czuł ból. Każdy dzień będę zaczynał od myślenia o stawach. Będzie pojawiać się opuchlizna dłoni i stóp. Przy zmianach pogody będzie gorzej. Jesienią i zimą będzie gorzej. Codziennie będę walczył, żeby było gorzej jak najmniej.
Co jest ważne? Dziesięć przykazań dla przyszłych pokoleń
-
Życie jest najważniejsze. Troszcz się o życie swoje i innych. Także innych istot. Natura jest ważniejsza od kultury. Dbaj o sprawność fizyczną i psychiczną. O ciało, intelekt, emocje. Pamiętaj, kondycja ludzka mieści się w ramach istoty skazanej na śmierć.
-
Ruch jest ważniejszy od stabilizacji. Bądź aktywny i produktywny. Rób! Nie tylko to, co lubisz. Codziennie zrób jedną rzecz, której się obawiasz. Inaczej twoje obawy zjedzą cię i nawet nie skosztujesz tego, co lubisz.
-
Nie próbuj zmieniać świata. Kończy się to katastrofą dla świata. Zmieniaj siebie. Wtedy świat będzie lepszy. Rozwijaj się.
-
Szukaj wolności i prawdy. Są nieosiągalne, ale liczy się dążenie, droga do nich. A ta droga, to odpowiedzialność, dojrzałość i moralność.
-
Broń ważnych wartości. Nikt tego nie zrobi za ciebie. Jednostka jest strażnikiem wartości a nie instytucje. Instytucje, w tym państwo i kościół pełnią najwyżej funkcje pomocnicze.
-
Rozum jest najważniejszy. Od niego wszystko się zaczyna. Mądrość, to umiejętność, którą możesz uzyskać tylko wtedy, gdy krok po kroku doskonalisz się przez całe życie. Cechy mądrości to: krytycyzm (wątpienie także we własną wiedzę), niedowierzanie (nie przyjmowanie na wiarę, tylko szukanie dowodów), przewidywanie (konsekwencji, nie tylko natychmiastowych, ale także dalej odłożonych w przyszłość), refleksyjność (głębsze zastanawianie się, oczywistości też porównuj do rzeczywistości).
-
Bez pracy niczego nie osiągniesz. Nic nie pomoże talent i szczęście. Praca jest ceną za sukces. Ale nie możesz robić niewłaściwych rzeczy. Bądź efektywny. Realizuj swoje cele.
-
Znajdź czas. Codziennie poświęć kilka minut na planowanie. Ustal swoje priorytety i zajmuj się tym, co ważne. Wtedy wystarczy ci czasu na pracę, myślenie, marzenia, miłość, rozrywki i przyjemności.
-
Kochaj ludzi. Dbaj o rodzinę, kultywuj przyjaźnie. Rób coś dla innych za darmo. Jeżeli masz okazję, to zrób dla kogoś coś dobrego.
-
Raduj i ciesz się. Ciesz się z tego, co masz. Nagradzaj się nawet za małe sukcesiki. Codziennie zrób coś miłego dla siebie.