Nowa Huta – schron i stanowisko dowodzenia pod budynkiem „S” w Hucie im. W. I. Lenina
Nowa Huta – kiedyś samodzielne miasto, dziś dzielnica Krakowa. W założeniu miała być pokazowym miastem, w którym każdego dnia tysiące ludzi „z pieśnią na ustach” buduje socjalizm w Hucie im. W. Lenina. Takie były założenia. Rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej.
Dziś Nowa Huta powoli wychodzi z cienia Krakowa i staje się jedną z wielu atrakcji turystycznych miasta. Jedną z nich jest „Schron Centrum Zarządzania Kryzysowego”, który znajduję się pod budynkami administracyjnymi kombinatu.
Budynek „S” to budynek socjalny. Wraz z budynkiem „Z”, czyli budynkiem zarządu, tworzą centrum administracyjne. Mają dość charakterystyczny wygląd i nazywane są „Watykanem” lub „Pałacem Dożów”. Oba budynki posiadają połączone ze sobą schrony, każdy o powierzchni 300 metrów kwadratowych. Ten pod „Z-etką” nie jest jeszcze udostępniony do zwiedzania.
Ja miałam możliwość obejrzenia schronu pod budynkiem „S”.
Przewodnik opowiada o historii tego miejsca i już po chwili przez podwójne, stalowe drzwi schodzimy do podziemi.
Schron, a właściwie małe centrum dowodzenia, został opuszczony dawno temu. W gablotkach z wiadomościami ktoś przypiął informacje o wybuchu w Czarnobylu i są to ostatnie nowości jakie dotarły do tego miejsca - potem czas się zatrzymał. Na szczęście od tamtego czasu nikt tu niczego nie ruszał, dlatego ten schron jest taki wyjątkowy. Na ścianach wiszą mapy i wykresy. Są też plansze informacyjne o zachowaniu podczas zagrożenia i kalendarze z pięknymi paniami. A wszystko okraszone wzniosłymi hasłami z PRL-u.
W schronie ludzie mieli przetrwać nawet kilka dni, dlatego zadbano o toalety, prysznice i miejsca do spania. Brakuje jedynie kuchni. Ale czy podczas wojny ktoś myślał o schabowym z kapustą?
Wodę pitną gromadzono w szczelnych zbiornikach, natomiast gospodarczo - sanitarną dostarczano rurociągiem.
Prawdziwym wyzwaniem w takich zamkniętych pomieszczeniach jest wymiana powietrza. Aby ułatwić sobie prace i nie obsługiwać urządzeń filtrujących ręcznie, zamontowano napędzający je z pomocą człowieka - rower. Osobną kwestią do rozwiązania to sprawa energii elektrycznej. Tu rozwiązano ten problem za pomocą dziesiątki akumulatorów zamontowanych w bocznych pomieszczeniach.
I te czarne telefony. Jest ich mnóstwo. Większość głuchych, choć jeden podobno wciąż ma sygnał. „Dobrze poinformowani” mówią, że to bezpośrednie połączenie do Moskwy. Może to prawda?
A gdyby przestała działać łączność, telefony zastąpiliby gońcy. Podczas skażenia mieli biegać między schronami i przekazywać informacje.
I w końcu serce schronu. Pokój w którym każdy - nawet dyrektor - miał wyznaczone miejsce. Jeszcze dziś do końca nie jest wiadomo, do czego służyły te wszystkie guziczki, przyciski i światełka. Gdzieś tam za ścianą odcięto wszystkie kable i kabelki. Czy kiedyś połączą je znowu?
Mam nadzieję, że schrony już nigdy nie będą potrzebne.
… i jeszcze mała ciekawostka:
* W całej dzielnicy jest ponad 250 schronów „przeciwatomowych”.
* Krążą plotki, że pod Nową Hutą jest całe podziemne miasto. Za stalowymi drzwiami czekają na odkrycie schrony, tunele i podziemne szpitale.
A jaka jest prawda? Poczekamy, zobaczymy...
Wiadomości o Hucie im. W. Lenina zaczerpnięte z - krakow.treespot.pl
W 1949 r. władze PRL podjęły decyzję o budowie gigantycznego kombinatu metalurgicznego wraz z osiedlem na 100 tysięcy mieszkańców. Oficjalne otwarcie miało miejsce 22 lipca 1954 r. a zakład otrzymał nazwę Hutu im. W. Lenina. Jak twierdzi Maciej Miezian, największy znawca Nowej Huty, w niektórych halach zmieściłoby się kilka krakowskich Rynków ustawionych jeden przy drugim. Powierzchnia kombinatu liczy ok. 1000 ha. W czasach komunizmu Huta stali była jednym z najpotężniejszych ośrodków “Solidarności” w Polsce, gdzie odbywały się liczne strajki i działała prężnie opozycja. Po upadku PRL huta zmieniła nazwę na Hutę im. Tadeusza Sendzimira, nosząc imię polskiego inżyniera i wynalazcy w dziedzinie technologii hutniczej. Obecnie kombinat należy do hinduskiej korporacji ArcelorMittal, największego producenta stali na świecie. Zwiedzanie kombinatu jest możliwe tylko po uzyskaniu specjalnej zgody. Przy Alei Solidarności zobaczymy dwa budynki administracyjne, najbardziej charakterystyczne gmachy kombinatu, wzniesione w latach 1952- 1955, które uznaje się za najlepsze przykłady polskiego socrealizmu. Zostały zaprojektowane przez Janusza Ballenstedta i Janusza Ingardena i nawiązują do renesansowych i barokowych pałaców włoskich, stąd potocznie nazywa się je "Watykanami" i "Pałacami Dożów". Zwieńczone są okazałymi attykami, naśladującymi architekturę renesansową. Na terenie kombinatu na uwagę zasługują też inne obiekty industrialne: Hala Martenowska, Hala Zgniatacz, Stalownia Konwertorowa. Na terenie fabryki mieści się także Izba Pamięci Solidarności i Muzeum Nowej Huty. Co roku na terenie kombinatu odbywa się międzynarodowy festiwal muzyki współczesnej Sacrum Profanum.
BudynEK „Z”
Klatka schodowa w budynku dyrekcji "Z"
Autorka tekstu i zdjęć - Jolanta Mirecka