płaczJakież to romantyczne

Przyjaciółka mojej przyjaciółki do elity intelektualnej świata nie należy. Jedno jednak trzeba jej przyznać, nie ma takiego filmu, którego by nie obejrzała, a seans filmowy w jej towarzystwie to prawdziwa przyjemność. I to nie dlatego, że wybiera dzieła mądre i wybitne. Co to to nie, ona po prostu reaguje spontanicznie, przeżywa i wzrusza się niezmiernie. Gdyby twórcy filmów mieli tylko takich odbiorców każdy film byłby na 100% hitem.


W 1990 roku, zaopatrzywszy się w butelkę białego wina, udałam się z moją przyjaciółką do jej przyjaciółki obejrzeć cudem zdobytą kasetę VHS z jakimś tam filmem, który ponoć bił rekordy kasowe na całym świecie. Gospodyni podała nam kryształowe kieliszki i po rolce papieru toaletowego. Kiedy z niemym zdziwieniem patrzyłyśmy na ten papier wyjaśniła:
no bo wiecie, ja w tym tygodniu obejrzałam to już 16 razy i daje was słowo, będziecie ryczeć jak bobry. To jest taaakie piękne i taaakie wzruszające.

Bierzcie tan papier, bo chusteczki mi już wyszły. Zasiadłyśmy w fotelach, przytuliłyśmy do piersi rolki o wiadomym przeznaczeniu, rozlałyśmy białe wino do kryształów i oddałyśmy się pod opiekę IX muzy.
płacz8Na ekranie nieokrzesana panienka lekkich obyczajów szwenda się po ulicy próbując zarobić własnym ciałem na komorne. Taki współczesny anorektyczny Kopciuszek w krótkich spodniach i z gołym brzuchem. Po chwili, co było do przewidzenia, podjechał on, współczesny książę, tyle że nie na białym koniu a w wypasionej bryce. Zamiast ciskać w tłum złotymi monetami, ściskał w kieszeni złote kart bankowe, strzegąc jak oka w głowie pinów zapisanych gdzieś tam w rozumie. Jakież to romantyczne!

Tu przyjaciółka mojej przyjaciółki urwała długi pasek papieru i zaszlochała po raz pierwszy. Bo ona taka biedna, taka piękna, a to życie takie brutalne i zmusza ją do zarabianie na ten czynsz, w związku z czym ona musi puszczać się z kim popadnie. Jakież to tragiczne!
A potem było jeszcze łzawiej. Bo on, taki przystojny, taki bogaty i taki dżentelmen, co to nawet dziewczynę lekkich obyczajów uszanować potrafi - choć zapłacił - i taki samotny. Jakież to okrutne! I kiedy ona, tą nitką, z tych zębów, po kryjomu w łazience, wydłubywała to i owo (cóż, choć to najstarszy zawód świata, to kasy chorych chyba nie mają), i kiedy on spojrzał na nią i pomyślał, że w tych starych łachach, to ona coś mu nie leży, choć innym leżała, i kiedy dał jej jedną z tych pilnie strzeżonych kart, a mógł nie dać, bo przecież zapłacił za usługę z góry, i kiedy ona pobiegła do tych potwornie drogich, snobistycznych sklepików – przyjaciółka mojej przyjaciółki głośno załkała i wysączyła ostatnie krople białego wina. Tam w barku – wskazała palcem, siarczyście wydmuchała nos i wróciła do filmu. A na ekranie działo się się, oj działo.
Ona w tej wannie! Nie żeby zaraz seks czy coś w tym rodzaju. Nic z tych rzeczy, choć zapłacone. Ona po prostu śpiewała. Ale jak! Nie każda tak potrafi. Jakież to cudowne!płacz3
A potem wystawna kolacja gdzie ona, zjawiskowo piękna, w czarnej sukience, istna księżniczka i on wpatrzony w nią, już zakochany jak głupi. Jakież to wzruszające!
I jak on na nią patrzył, zupełnie jak jakiś spaniel, a gdzieś tam, w tyle głowy kiełkowała mu już myśl głupia, żeby pozbawić ją pracy i możliwości zarobienia na ten czynsz, co to tam gdzieś na początku wygnał ją na ulicę. Jakie to nieuczciwe!
Podałam przyjaciółce mojej przyjaciółki niezaczętą rolkę papieru toaletowego, bo jej już „wyszła" a moja jakoś nie, nalałam wina w kryształy i załapałam się na finał.
płacz7W finale on jednak pozbawił ją pracy i zabrał do siebie na chatę, żeby tego czynszu płacić już nie musiała. A ona pojechała tą bryką wypasioną, bo pewnie skusiła ją uroda jego niebanalna i te złote karty, co to miał w kieszeni i pinu do nich strzegł jak oka w głowie. Jakież to bajkowe!
Gdyby jednak okazało się, że kiedyś zechce mu się znowu dobroczynności i postanowi uszczęśliwić jakiegoś nowego Kopciuszka, co to po ulicach w starych łachach gania i na czynsz potrzebuje i puszcza się z kim popadnie, to nasz stary Kopciuszek, z tym ogromnym doświadczeniem i z tymi nowymi ciuchami, co to w tych butikach kupiła na jego karty, na życie i czynsz jakoś zarobi. Praktyka czyni mistrza. Jakaż ona mądra!
Kiedy pokazały się napisy, przyjaciółka mojej przyjaciółki otarła zapuchnięte oczy, chlipnęła po raz ostatni i westchnęła z angielska – the end – jakaż to była Pretty Woman.

płacz4Raj

Mieli w sobie tyle miłości. Zapomnieli o wszystkich zakazach, każde z nich przychyliłoby nieba dla tego drugiego. Ona widziała w jego oczach głód jakiś nieokreślony, pragnienie jakieś, tęsknotę. Ona zrobiła by dla niego wszystko. Sięgnęła i zerwała pachnące jabłko. On wziął je z jej wyciągniętej dłoni, bo z takiej dłoni to choćby truciznę, i zjadł ten owoc dojrzały, soczysty, zakazany.

I wtedy usłyszeli z góry grzmiący głos:

Sprawiliście mi ogromny zawód.

Te jabłka to sprawa polityczna. Na nich właśnie opierały się nasze dobre stosunki z piekłem.

Taki, zawód. Taki zawód.

Teraz zostaniecie zesłani do obozu pracy na Ziemi i będziecie zdobywać różne zawody.

Ale o tym najstarszym zawodzie świata, który zepsuł nasze stosunki z piekłem, nigdy nie zapomnicie.

Taki zawód, taki zawód.

I to jest najstarszy zawód świata o którym słyszałam.

Joomla Template - by Joomlage.com