Zachwyt
Wydawało się, że wystarczy wyciągnąć rękę i nabrać pełną garść najpiękniejszych klejnotów świata. Nanizać je na jedwabną nitkę, zawiązać między nimi maleńkie węzełki i w nieskończoność cieszyć się ich blaskiem.
Wydawało się, że wystarczy zamieszać palcem w tej aksamitnej, nieskończonej czerni, aby z gwiazd, planet i księżyca wyczarować najpiękniejszą biżuterię świata.
Wydawało się.
Siedziałam przed namiotem na środku pustyni.
Taką gwieździstą noc widziałam pierwszy raz w życiu. Grzechem byłoby ją przespać.
W milczeniu liczyłam spadające gwiazdy.
To dla nich pokonałam setki kilometrów i teraz, zachwycona cudami wszechświata, wyciągałam ręce w ich stronę.