Maj, 2019

Droga krajowa numer 7 od granicy województwa małopolskiego jest jeszcze piękna. Pewnie już niedługo, bo od Warszawy za Kielce zrobiono z niej prawie autostradę, a wkrótce i resztę przerobią. Nigdy tak szybko nie jechałam do domu, jak po tym długim, majowym weekendzie. Szybko i nudno. Nie ma na czym oka zawiesić. No cóż, signum temporis – znak czasu. Dopiero za Sędziszowem widać jak wiosna wtargnęła do lasów, na łąki, do przydomowych ogródków. Żółte chusteczki rzepaku, porozrzucane tu i ówdzie ożywiają zielone pola. Jest pięknie.

Mijam Książ Wielki tylko z nazwy, malutką mieścinę, przez którą jedzie się wolno, wolniutko, bo tam czas się zatrzymał na dłużej. Po prawej – restauracja Zameczek, opisywana z akrobatyczną wręcz wyobraźnią przez Ziemowita Szczerka w książce „Siódemka”. No więc jadę tą siódemką nieśpiesznie przez Książ Niewielki, a chodnikiem wzdłuż ryneczku maszerują dwie dziewczynki. Dżesika i Viviana, pewnie tak jakoś mają na imię. W białych, komunijnych sukienkach, z resztkami loków, zwisających na plecy. Jest chłodno, wiec jedna z nich ma ramiona okryte puszystą etolą. Podrygując zaśmiewają się beztrosko. Może rozmawiają o wujku Heniu, który upił się na przyjęciu komunijnym i opowiadał niewybredne dowcipy? Może o cioci Bogusi w tak krótkiej sukience, ze majtki jej było widać? A może o prezentach? W tym roku prym bezsprzecznie wodziła elektryczna hulajnoga, takie wskazówki dla niezdecydowanych daje przynajmniej Internet, ale Dżesika już taką ma. Dostała wiec trzy telefony komórkowe najnowszej generacji i mama mówi, że dwa trzeba będzie sprzedać i szkoda, że ze stratą, bo tak jakby używane, nie z salonu. Ale co tam, mobilny fryzjer, który przyjechał w dzień komunii o szóstej rano ją uczesać, powiedział, że jak dostanie Samsunga dziesiątkę, to on odkupi za dobrą cenę. Viviana już miała jej współczuć, ale właśnie sobie pomyślała, że też ma dwa tablety do opylenia, no i na chwile zrobiło się mniej wesoło. A jak przypomniały sobie, że tata Andżeliki wynajął dla niej karocę, żeby cały Książ oczy wybałuszył, to zrobiło się nagle całkiem smutno. Nie wiem, czy dobry nastrój im jeszcze powrócił, bo światło zmieniło się na zielone i musiałam ruszać dalej z Książa Niewielkiego, zostawiając wielkie problemy małych, białych dziewczynek za sobą. Ten maj, choć zimny i deszczowy, ma jeszcze sporo takich plamek w pejzażu, a przecież dopiero się zaczął.

Joomla Template - by Joomlage.com