Telefon
Stanął w drzwiach gabinetu. Twarz miał smutną, przerażoną. Sapał z wysiłku. Zdążyłem? – zapytał.
- Proszę wejść i usiąść.
- Ale czy zdążyłem?
- Niech pan siada. Nie zdążył pan. Pani Zofia odeszła przed godzina.
- Jak to odeszła?
- No, zmarła.
- Tak bardzo się starałem, ale to 600 kilometrów i korki po drodze. Wyjechałem zaraz po wiadomości od was. Patrzył na jego zmęczoną twarz, rozdygotane ręce i było mu żal. Żal Pani Zofii, która tak na niego czekała. Mówiła o nim często z czułością. Że on taki ważny, zapracowany i że go bardzo kocha i że nie widziała go od 8 lat. I, że teraz to już na pewno go zobaczy, bo przecież przyjedzie się z nią pożegnać. Mówiła mu już dwa razy, żeby tym razem przyjechał koniecznie.
- Mogę zobaczyć moją matkę?
- Tak, tak oczywiście. W dyżurce pielęgniarek proszę zapytać o siostrę Marię. Ona wie, ona pana zaprowadzi.
Dyżur skończył przed godziną. Doczekał się syna Pani Zofii i teraz już mógł wyjść. Chciał być sam. Postanowił pójść do pobliskiego lasu, swoistego azylu z którego nieraz korzystał. Od wczorajszej rozmowy z Panią Zofią męczyło go wspomnienie własnej przeprowadzonej z matką przed dwudziestu laty. To była trudna, burzliwa i brzemienna w skutki rozmowa. Zarzuty jakie stawiał matce były według niego uzasadnione. Zbytnio wtrącała się do jego małżeństwa i wychowywania wnuków. Była nadopiekuńcza, zaborcza i despotyczna. To prawda, ale słowa jakich użył, ich kategoryczne i obraźliwe brzmienie doprowadziły do tego, że matka powiedziała mu, że nie chce go więcej widzieć. Potraktował jej słowa serio. Dziś gdy wraca do tamtej rozmowy widzi, że to ona nie on miała rację i co do jego żony, z którą rozwiódł się przed pięcioma laty i do wychowywania dzieci, które wykształcone i wyposażone urządziły się zagranicą i w ogóle zapomniały o rodzinie. Nieraz już myślał o odwiedzeniu matki. Nie mógł się przełamać, choć czuł, że to on powinien zrobić pierwszy krok. Coś go stale wstrzymywało. Wstyd, strach. Nie usiłował nawet tego nazwać. Dziś postanowił to zmienić. Pojedzie do mamy jutro. Weźmie urlop załatwi zastępstwo w pogotowiu i pojedzie. Dzwonek telefonu od siostry przerwał mu rozważania.
- Czołem Elu, co dobrego?
- Nic dobrego. Nasza mama, przed godzina zmarła. Odchodząc powiedziała „Powiedz Romkowi, że zawsze i mimo wszystko bardzo go kochałam”