Świat mój, twój, nasz
Mój świat, nasz świat. Dwa różne światy. Na swoje postrzeganie świata mam wpływ. Na to co mnie otacza i gdzie świat zmierza wpływ mam już ograniczony. Bardzo ograniczony. Mogę starać się zmieniać otoczenie . Mogę segregować śmieci, kontestować bzdurne decyzje polityków, mogę pomagać potrzebującym, mogę… Wiele jeszcze mogę. Tyle, że to wszystko za mało by zatrzymać świat przed katastrofą.
Od pewnego czasu zmienia się ustrój świata. Decyzje o sposobie eksploatacji przyrody przechodzą od narodów do koncernów. One to uzyskując coraz większy zasięg oddziaływania realizują swoje interesy dążąc do maksymalizacji zysków. Wpływają na polityków, generują i kształtują potrzeby ludzi, nie bacząc na koszty społeczne i ekonomiczne swego działania.
Prognozy naukowców o skutkach globalnego ocieplenia są lekceważone. A zegar tyka. Kiedyś była to perspektywa odległa, dziś jest to kilkanaście lat. Skutki już widoczne.
W latach osiemdziesiątych minionego wieku byłem w Szwecji. Kontakt z tym dobrze zorganizowanym krajem i społeczeństwem był dla mnie szokiem. Wszędzie czysto. W mieście, przy drogach, na parkingach, w lesie i w parkach. Nie tylko dlatego, że posprzątane, ale dlatego, że nie naśmiecone. Na osiedlu w wydzielonym miejscu kontenery do segregowania odpadów. W poszczególnych kontenerach to co ma być. W sklepach automaty do zwrotu butelek i puszek po napojach. Ludzie uśmiechnięci życzliwi.
Kontrast który został mi w pamięci z tamtej podróży pozostał. Powiedziałbym, ze dziś jest nawet gorzej. Wraz ze zmianami ustrojowymi wkroczyła do nas konsumpcja zachodnia z dobrodziejstwem inwentarza. Mnóstwo jednorazowych opakowań, woreczków foliowych, butelek i innego dobrodziejstwa trafiło na nieprzygotowany i nieświadomy grunt. Skutki widać dziś w lasach, rzekach, jeziorach i wokół. Dawny bałagan i zaśmiecenie środowiska dziś jawi się jako porządek wobec tego co nas otacza. Nie wiem kiedy osiągniemy poziom świadomości społecznej Szwecji sprzed czterdziestu lat, ale to jeszcze długa droga.
Antonie Niedziałkowski