Moja Polska, to kraj ludzi szczęśliwych
Moja Polska, to kraj ludzi szczęśliwych, uczynnych, pracowitych, życzliwych, gościnnych, akceptujących różnice poglądów, zachowań i religii. To kraj obywateli i społeczników. To wspólnota ludzi solidarnych o różnym statusie materialnym, zróżnicowanych poglądach, często spierających się, ale w sprawach zasadniczych konsekwentnie dążących do konsensusu w imię wspólnego dobra.
Moją Polskę tworzą silnie zintegrowane społeczności lokalne, małe ojczyzny. Są one zarządzane przez ludzi wybranych spośród nich przy bardzo wysokiej frekwencji. Na tym szczeblu wybierane są osoby znane i szanowane w swoim środowisku, najczęściej bezpartyjne.
Duża frekwencja i zaangażowanie przedwyborcze elektoratu daje im legitymację do działania, które jest obiektem zainteresowania wyborców. Radni w większości traktują swą pracę, jako misję i służbę na rzecz swoich wyborców.
Zmiany w podejściu do wyborów, które zakorzeniły się na poziomie samorządu przebiły się do wyborów centralnych. Wzrosła frekwencja i zainteresowanie wyborców kandydatami, ich kwalifikacjami, życiorysami, sytuacją rodzinną i majątkową. Do sejmu i senatu wybierani są już przede wszystkim ludzie znani, mający osiągnięcia osobiste, zasłużeni dla kraju i niezależni finansowo. Kandydaci na spotkaniach przedwyborczych przedstawiają swoje programy, których realizacja jest weryfikowana podczas kadencji przez wyborców. Wybrani parlamentarzyści zaczynają pełnić rolę służebną dla wyborców, rezygnując z dotychczasowej roli mentorów, ekspertów i przewodników życiowych swoich, bądź co bądź, pracodawców.
W mojej Polsce prawo stanowione przez Sejm jest przygotowywane przez zespoły specjalistów, prawników i ekspertów z danej dziedziny. Jest proste i dopracowane. Została zmieniona konstytucja RP, w której zawarto najważniejsze dla funkcjonowania Państwa regulacje. Obecnie liczy tylko kilkanaście stron. Jest jasna i pozbawiona w zapisach dwuznaczności, dodatkowo jest bezwzględnie przestrzegana, o co dbają konstytucjonaliści zasiadający w zespołach stanowiących prawo.
W Polsce prawo jest przestrzegane i wobec wszystkich stosowane identycznie. Zmieniono zakres działania immunitetów, które obecnie chronią tylko w zakresie spraw związanych z bezpośrednim wykonywaniem mandatu. Wszelkie wykroczenia i przestępstwa, za które odpowiedzialność poniósłby zwykły obywatel są wyłączone z ochrony immunitetem.
Nastąpił rzeczywisty konstytucyjny rozdział kościoła od państwa. Zniknęły symbole religijne z instytucji państwowych. Dostojnicy kościelni przestali ingerować w sprawy państwowe, zajmując się ewangelizacją w kościołach i mediach kościelnych, których ilość wzrosła. Zlikwidowano też w kościele katolickim celibat. Odkąd Kościół odciął się od polityki i intensywniej zajął się realizacją swojej misji wzrosła ilość dzieci uczęszczających na nauki religii w parafiach oraz wiernych uczestniczących w mszach świętych. Wzrosło też zainteresowanie kościelnymi wydawnictwami, radiem i telewizją.
Pod presją odbiorców zmieniły się media. Zarówno publiczne radio jak i TV finansowane są przez wszystkich obywateli obowiązkowo, co pozwoliło na znaczne obniżenie opłaty. Równocześnie zniknęły z tych mediów wszystkie reklamy. Programy informacyjne w TV publicznej przedstawiają możliwie pełny obraz wydarzeń w Polsce i na świecie. Zarzucono selekcję informacji pod kątem oglądalności, która wbrew obawom wzrosła.
Coraz częściej pojawiają się w mediach dziennikarze dobrze wykształceni i przygotowani Wzrosła więc merytoryczna jakość programów. Na rozmówców zapraszani są ludzie niezależnie od poglądów. Podstawowym kryterium jest ich wiedza. Bezpowrotnie zniknęły programy, w których prowadzący albo nie wiedział, o co spytać zaproszone osoby, albo w przeświadczeniu o własnej mądrości nie dopuszczał rozmówców do głosu. Dziennikarze zaczęli pytać polityków o sprawy zasadnicze dotyczące Polski, jej rozwoju i realizacji programów wyborczych, a nie jak dotychczas o opinie na temat tego co powiedział „pan X" w sprawie „pani Y". Zniknęła też z mediów większość polityków nie znajdujących się w nowej konwencji, gdzie mówi się nie to co się wie, tylko trzeba wiedzieć o czym się mówi.
Nastąpiły zmiany na rynku prasowym. Coraz gorzej mają się różnej maści tabloidy, ich nakłady spadły. Zmieniło się zapotrzebowanie. Zaczynają być poszukiwane teksty rzetelnie przygotowane, oparte na faktach oraz rzeczowe komentarze pozbawione emocjonalnego bełkotu.
Taka jest moja Polska. W mojej Polsce nie ma prawdziwych Polaków, są tylko moi Rodacy, nie ma także prawdziwych Katolików, są tylko wyznawcy różnych religii - wśród nich najliczniejsi Katolicy.
Powiecie, że to głupota, utopia, marzenie, że tak nigdy w Polsce nie będzie. Może tak, a może nie. Po pierwsze wszystko jest możliwe, a po wtóre jak powiedział klasyk kabaretu „Lepiej być głupim z nadzieją, niż beznadziejnie mądrym". Ja wolę być tym głupim. Z nadzieją lepiej się żyje.