Na grzbiecie słonia
- Popatrz Misiaczku, jak tu pięknie, jak miło kołysze i z wysoka dużo więcej widać.
- Tak, tak Myszko, miałaś wspaniały pomysł z tą podróżą.
„Wspaniały pomysł, co ja gadam! Chyba już całkiem zgłupiałem. Zachciało mi się zmian. Mogłem sobie siedzieć teraz w Krynicy z Zosią. Spacer deptakiem, kino, kawiarnia, to byłby największy wysiłek.
To nie, zachciało mi się zmian, rozwodu i młodszej żony. To teraz mam co chciałem. To już druga w tym roku szalona eskapada. Przed miesiącem musiałem tłuc się na wielbłądzie i zwiedzać piramidy, teraz te słonie, a to jeszcze nie koniec! W zimie wariatka planuje Alpy. Oszaleję! Skąd ja pieniądze i zdrowie na to wezmę? Już teraz ledwo zipię. Cholera, zachciało mi się zmian.
Młodszej mi się zachciało. A mówił Józek, że będę żałował. Prorok psiakrew"
- Misiaczku, co tak milczysz? Powiedz coś.
- A nic Myszeńko, nic takiego. Widoki podziwiam, bo piękne są to i milczę.