Samotna Wigilia
Siedziała w fotelu patrząc na ubraną choinkę. Stała jak zawsze w rogu pokoju. W miejscu wybranym przed dwudziestu laty. Przyjechali tu, gdy przenieśli męża służbowo do tej dziury na północy kraju. Jak na wygnanie. Kilkaset kilometrów od rodzinnego miasta, znajomych, przyjaciół i bliskich. Początkowo jakoś sobie radzili. Poznali kilka rodzin. Spotykali się. Potem dzieci założyły rodziny i wyjechały. Potem zmarł mąż. Została sama. Po śmierci męża wspólni znajomi odsunęli się od niej. Poprzednie dwie wigilie spędziła samotnie. Tę miała nadzieję spędzić z rodziną. Wszystko przygotowała, jak zawsze, gdy byli jeszcze z dziećmi. Kupiła prezenty pod choinkę. Nakryła stół. Miała nadzieję, że będzie jak dawniej. Jeszcze przed chwilą. Teraz już nie ma. Właśnie listonosz przyniósł listy od dzieci z życzeniami
świątecznymi i noworocznymi oraz mętnymi tłumaczeniami dlaczego nie przyjadą. Te tłumaczenia są najgorsze, są zbędne. Śmieszne są. Przecież zawsze jest jakiś powód. A liczy się tylko to, że znów będzie sama. Sama. Nigdy nie przypuszczała, że samotność to takie straszne uczucie. A może nie musi być sama? Może jest wyjście? Przecież nie tylko ona ma w perspektywie samotne święta. Pójdzie do supermarketu. Tam zawsze kręcą się bezdomni. Zaprosi któregoś - postanowiła.
Wstała by ubrać się do wyjścia. Zadzwonił domofon.
- Słucham
- Mam dla Pani przesyłkę ze Świeradowa
- Ze Świeradowa?
- Tak.
- To proszę wejść. Drugie piętro.
- Od kogo ta przesyłka? Bez nadawcy, adresu? Co to jest?
- To ode mnie. Gościniec. Wie pani zostałem sam. To pierwsze dla mnie samotne święta. Pomyślałem, że może przyjmie mnie pani.
- Ja? Dlaczego ja? Skąd panu to przyszło do głowy? To jakiś absurdalny pomysł. Przecież się nie znamy.
- No, może jednak mógłbym zostać jako ten spóźniony wędrowiec do wolnego nakrycia przy stole?
Gdy to mówił uśmiechnął się do niej. Zdecydowała. Przecież ona też nie chce samotnej wigilii. Przed chwilą chciała zaprosić bezdomnego. A ten tu wyglądał sympatycznie, schludny taki, uśmiechnięty. Jakby znajomy. A niech tam!
- Niech pan zdejmie płaszcz i proszę do pokoju. Zobaczę co w paczce. Mogę?
- Oczywiście, teraz jest już Pani.
- Co to jest? Skąd pan ma listy do mnie?
- To moje listy do ciebie Ewo. Jak wyjechałem na studia twoja matka odsyłała mi je przez kilka lat.