Jaka to potrawa
Rozpoczynasz białym, kruchym obłoczkiem poprowadzonym ozdobną, barokową linią. Rozkosznie ciepłym jak marzenie senne na puszystej chmurce.
Ze środka zieje arktycznym chłodem, prawie nie do zaakceptowania po tamtym doznaniu. Konkretnym lecz mniej przyjaznym. Takim, który uderza adrenaliną i stawia na nogi. Pobudza intensywne odczucia, czasem przeszywa dreszczem.
Potem dostrzegasz białą, niczym puch, kołderkę - nie doszukasz się w niej słodyczy.
Szczyt góry jawi się zdecydowanie jednoznacznie - agresywnie. Ten kontrast oszałamia mnogością barw i odcieni.
Nie pozostawia cię obojętnym, domaga się zdefiniowania.
Przez chwilę przeżywasz rozkosz fizyczną; jakieś mlaskanie i pomruki.
Kompozycja bliska ideału.
Po prostu nokturn Chopina.