TWARZE
Przychodzimy na świat z własną, jedyną, niepowtarzalną. Zmiany, nawet znaczne, zachodzące z wiekiem nie zakłócają oryginalnych cech. Widać na fotografiach, że ani zmarszczki, ani przeżycia ciągle modyfikujące dziecięce, potem dojrzałe, w końcu coraz bardziej stare twarze nie odbierają im pierwotnych, oryginalnych rysów. Geny w dużym stopniu decydują o wyglądzie, stąd podobieństwo do członków bliższej, a czasem dalszej rodziny jest oczywiste. Uczucia, stany świadomości, samopoczucia, czyli wspólne dla wszystkich modyfikacje wyrazu twarzy prezentują się różnie, a wachlarz możliwości ekspresji też nie jest taki sam dla wszystkich. Na obliczach malują się nie tylko radość czy smutek, ale wszystkie mniej lub bardziej subtelne i wyrafinowane stany ducha, a ukrywanie ich lub sterowanie wizerunkiem w celu ukrycia prawdy to oddzielna dziedzina sztuki, w której całkowita perfekcja nie jest na szczęście możliwa. Wyrazem twarzy niejednokrotnie mówimy więcej, niż słowami.
Magia pierwszego wrażenia, od której zależą dalsze losu kontaktów dwojga ludzi, to po prostu ocena twarzy. Zawieramy przyjaźnie, łączymy się w pary, darzymy zaufaniem, respektem, podziwem i bynajmniej nie chodzi tu o piękno czy brzydotę, bo tu kryteria bywają wyjątkowo subiektywne. Dziwne, tym bardziej, że każdemu z pewnością nieraz się zdarzyło, że pierwsze wrażenie okazało się złudne i później trzeba było zmodyfikować ocenę.
Pragniemy, aby nasza twarz wzbudzała pozytywne uczucia. W kontaktach towarzyskich chcemy wydawać się sympatyczni, w pracy kompetentni, w relacjach damsko-męskich tajemniczy i zmysłowi. Przez całe życie, nieustannie, nie zawsze świadomie pracujemy nad doskonaleniem wizerunku, którego twarz jest najważniejszym elementem. Możemy nawet wziąć udział w warsztatach, gdzie nas tego nauczą. Ćwiczymy uśmiech w różnych odmianach, chcemy, aby nasze oblicze wyrażało skupienie, tajemnicę, obietnicę, profesjonalizm, urok osobisty, wiek niższy od metrykalnego i tak dalej w zależności od sytuacji. Te wysiłki niekiedy pozwalają zmylić otoczenie. Twarz jest potężnym narzędziem. Poprzez tysiąclecia ewolucji stała się wielokrotnie doskonalonym instrumentem mającym pomóc w osiągnięciu różnych życiowych celów.
Szkoda, marzę o rzeczywistości, gdzie każdy byłby sobą. Mniej kolorowej, trochę ułomnej, brzydszej, ale autentyczność byłaby sprawą nadrzędną. Jeśli uśmiech, to szczery, jeśli zatroskanie, to nie znaczy, że chcę przyciągnąć uwagę, coś zyskać, tylko naprawdę potrzebuję wsparcia. Chyba o to chodziło stwórcy. Dał nam twarze, chciał dobrze, a wyszło jak zwykle.