TAJEMNICE
„Świat jest tak zbudowany, że nie tylko jest materia; istnieje sfera, która jest zakryta przed naszym rozumem” – pisał jeden z historyków sztuki. Tajemnicą jest więc metafizyczna strona naszego świata. Taka jest natura człowieka, że chce ją odkrywać, rozumieć, wyjaśnić i opisać. Są tajemnice państwowe, zawodowe, zakazane prawem ale w realnym życiu tak naprawdę ludzie zawsze mają swoje, często głęboko ukryte, tajemnice.
Pamiętam, gdy przed paru laty byłam w Nowym Jorku, cała prasa informowała, że umierająca Jaquelin Kennedy zastrzegła, iż jej pamiętniki nie mogą być ujawnione przed upływem bodajże 30 lat. Była przecież żoną prezydenta USA i świadkiem zamachu na niego, co nie zostało dotąd przekonująco wyjaśnione i nadal jest okryte tajemnicą. Jej mąż romansował z najsłynniejszą gwiazdą tego okresu Marylin Monroe, która zmarła parę lat przed tym zamachem w wieku 36 lat. Jej śmierć do tej pory jest również owiana tajemnicą.
Osoba, która kupiła po kilku latach jej dom, informowała, że cały budynek był nafaszerowany kablami podsłuchowymi. Oficjalnie aktorka popełniła samobójstwo, gdyż zażywała mnóstwo środków uspokajających, nasennych i… przedawkowała. W owym czasie, w naszych mediach (prasie komunistycznej) MM była przedstawiana jako symbol zepsucia, kapitalistycznej moralności i wręcz głupoty. Ale też warto podkreślić, że Hollywood tworzył jej bardzo powierzchowny obraz niepoważnej blondynki. Trzeba było upływu dużego czasu, aby na światło wyszły skrywane dziwnym trafem tajemnice jej życia: prawdziwe, rzeczywiste fakty które tłumaczą, że mimo zagubienia, zaburzeń emocjonalnych, [mających głębokie podłoże w nieszczęśliwym dzieciństwie] Marylin Monroe była mądrą i wrażliwą kobietą. Śpiewała, że diamenty są najlepszym przyjacielem kobiety a w efekcie poza jednym (n.b. prezentem od byłego męża) nie posiadała biżuterii, kolekcjonowała natomiast… książki ! Czytała Joyce’a, Prousta, Tomasza Manna, Freuda, Dostojewskiego, Camusa. Jej bohaterem był Lincoln; w każdym domu miała jego portret. Okazuje się też, że swoje przeżycia wyrażała w wierszach; pisała je wszędzie, w zeszytach i na skrawkach oderwanych serwet w restauracjach, a nawet zgłębiała swą wiedzę o religiach świata. Angażowała się, ale bez rozgłosu, w akcje charytatywne, pomagała ludziom i zwierzętom, świetnie gotowała. Oficjalnie nikt o tym nie wiedział, dopiero teraz odkrywane tajemnice z jej życia przybliżają postać Marylin Monroe, jako kobiety niezwykłej i utalentowanej.
MM założyła własną wytwórnię filmową, bo nie podobał jej się sposób, w jaki wytwórnie traktowały aktorów, domagała się szacunku od producentów. Podczas kilkugodzinnego wywiadu, dwa dni przed niespodziewaną śmiercią, prosiła dziennikarza: błagam, tylko nie zrób ze mnie skończonej idiotki. Czuła się ofiarą hollywoodzkiej polityki, która stworzyła jej obraz platynowej, wiecznie uśmiechniętej seksbomby. Marylin Monroe próbowała to wszystko udźwignąć i rozpaczliwie próbowała uwolnić się od stereotypu głupiutkiej aktoreczki. Docenił ją Amerykański Instytut Filmowy, który na swoje stulecie stworzył listę 100 najwybitniejszych aktorek wszechczasów i MM znalazła się na szóstym miejscu. Ostatnio, po ponad 50 latach od jej śmierci, w nowojorskiej telewizji ukazał się serial „The Secret Life of MM” odkrywający tajemnice i tak naprawdę rzeczywiste fakty świadczące o jej inteligencji i talencie.
Jako artystka i kobieta nadal fascynuje; na wydziale filmoznawstwa bardzo często jest tematem prac magisterskich.
Być może w związku z tym jeszcze nieraz usłyszymy o skrywanych tajemnicach Marylin Monroe.
Elżbieta Boroń