Bryłka bursztynu  - bajka

Nocą porywisty wiatr łomotał w drzwi balkonu, sypał piaskiem w okna i przyginał młode sosenki na wydmach aż do ziemi. Dom skrzypiał i kołysał się jak korab. Drewniane krokwie dachu rozciągnięte, jęczały i wydawało się, że on sam za chwilę rozpostrze swoje skrzydła i odleci. Nad ranem wszystko ucichło i zaświeciło słońce. Dzieci gromadą ruszyły na plaże, zbierać cudeńka wyrzucone przez morze na brzeg. Sfrunęły niczym stado wróbli z wydmy na mokry piasek i biegły ile sił w nogach szukając muszli i bursztynów. Joasia, mała ciemnowłosa dziewczynka stąpała z uwagą po śladach swoich poprzedników i na samej linii wody, mimo tylu wcześniej uważnie patrzących oczu, zobaczyła obmywaną przez falę ciemną grudę.
- Mamo, mamusiu, zobacz co mam ! - krzyczała wyprostowana z uniesioną w górę małą piąstką.
- Pokaż, mnie pokaż! Ja chcę to zobaczyć! – krzyczały dzieci. Otoczona nimi jak w orszaku szła poważna i skupiona, z wyciągniętą rączką.

do bursztynu2- Popatrz, to dla ciebie, otwarła dłoń i na maminą spódnicę wypadła bryła bursztynu, w której był zatopiony owad. Oglądając ją potem dokładnie próbowała wetknąć tam paluszek - na próżno.

Swój skarb przywiozła z wakacji do Krakowa i ułożyła w domku lalek. Pokazywała tylko wybranym, przede wszystkim tacie. Opowiedziała mu o sztormie i tym niezwykłym znalezisku. Oglądali je razem prawie codziennie, rozróżniała przejrzyste błoniaste skrzydła, połyskliwy odwłok i nóżki.
Któregoś wieczora zanim na dobre zasnęła, usłyszała cichy stukot o podłogę, coś toczyło się po niej. To bryłka – świeciła złotą poświatą i pęczniała w oczach. W końcu kiedy sięgnęła sufitu, otworzyła się jak połówki orzecha zapraszając Joasię do swojego wnętrza. Ta niewiele się namyślając, chwyciła czapkę, narzuciła na siebie kurteczkę i wgramoliła się na odwłok owada, pokryty mięciutkim włoskami. Umościła się tam wygodnie gotowa do drogi. Ściany pokoju rozsunęły się bezszelestnie a one, jak helikopter, zawisły w ciemnościach. Blok w którym mieszkała Joasia robił się coraz, coraz mniejszy, zupełnie jakby ona sama zbudowała go z klocków lego.
Nie wiedziała dokąd zmierzają. Nie wiesz? W przeszłość, tam gdzie zostałam uwięziona w bursztynie. Te słowa powiedziała do niej mucha i dodała - Pięćdziesiąt milionów lat wstecz, to będzie jazda...
Wleciały do ciemnego tunelu, który trząsł się i drżał cały. Przepływające przezeń z impetem powietrze, które je wessało, świstało przeraźliwie. Joasia pomyślała, że przypomina to wnętrze rury odkurzacza ale dużo, dużo większej. Przytuliła policzek do odwłoka muchy i wydało się jej, że poczuła zapach morza. Tu rzeczywiście wiele lat później było morze, ale teraz szumiał las. Już opuściły tunel i teraz leciały wysoko, bardzo wysoko. Widziały poniżej chmury zaczepione o czubki olbrzymich sosen. Odpoczywały przycumowane do nich niczym wielkie białe sterowce. W dole rozciągała się dżungla, parująca wilgocią. Między gałęziami drzew przelatywały jakby na oślep nietoperze z piskiem i krzykiem. W poszyciu wśród wielgachnych paproci galopowały miniaturowe koniki, niewiele większe od psów, które dziewczynka widywała na spacerach przed domem. Pachniało igliwiem i żywicą. Ta skapywała z pni sosen. Płynąc tak, po drodze, zatapiała owady i kawałki roślin. Joasia teraz zrozumiała, co stałą się z muchą. To kropla żywicy zamknęła ją w sobie i uwięziła na wieki. Zastygła i spadła na leśne poszycie, żeby potem z wodą rzeki popłynąć dalej, aż w końcu utknąć w mule i teraz już wędrować w głąb ziemi. Miliony lat potem, zamiast dżungli rozlało się tu morze i któregoś dnia fale wyrzuciły bryłkę bursztynu na brzeg.

do bursztynu3

Pełna współczucia dla swej towarzyszki Joasia dała sygnał do powrotu. Unosiły się wyżej i wyżej lawirując między rozłożystymi gałęziami drzew. Skrzydła muchy pracowały z wielkim wysiłkiem, wreszcie wydostały się z tego zielonego gąszczu na światło. W dole kilometrami ciągnął się tropikalny las. Nad nimi świeciło słońce.
Otworzyła oczy i usłyszała skrobanie psa do drzwi, wyskoczyła z łóżeczka. Na podłodze zobaczyła bryłkę bursztynu z zatopioną w niej muchą. Podniosła delikatnie i położyła na parapecie okna.
- Tak długo byłaś w głębi ziemi, w ciemnościach, więc niech teraz grzeje cię słońce.

 

 

 

Joomla Template - by Joomlage.com