Katarzyna-Kubisiowska

Przeczytałam dobry arykuł Kasi Kubisiowskiej.
Polecam go zwłaszcza wszystkim babciom i dziadkom biorącym udział w wychowywaniu małych wnuków.

Przytaczam poniżej pełny tekst :

Mali giganci w telewizji, czyli wtórność i małpie naśladownictwo

Katarzyna Kubisiowska 

Święta Wielkiej Nocy spędzałam w Bieszczadach w chałupie z telewizorem. Nakłoniona przez ośmioletnią H. i dziesięcioletniego M. obejrzałam wspólnie z nimi "Małych gigantów". Klasyczne show, różniące się od innych tym, że na scenie talenty i wdzięki swoje prezentują dzieci.

Dziewczynki wzrostu metr pięć, z brakami w mlecznym uzębieniu, z ustami pociągniętymi szminką, z cieniem na powiekach, włosach utapirowanych, w bucikach fikuśnych, spódniczkach szykownych. Chłopcy w niczym im nie ustępują - fryzury na żelu, buty jak od Armaniego, T-shirty jak od Minge. Przed krótkim występem ciężko trenują pod czujnym okiem zawodowców od emisji głosu i choreografii.
Rolę kluczową gra jury trzyosobowe: niepokojąco szczupła blondynka przypominająca wokalistkę fenomenalnej kiedyś kapeli O.N.A., aktorka kiedyś grająca w szpitalnej epopei, prezenter, który kiedyś zasłynął wyszydzeniem w radiu ukraińskich kobiet. Jest jeszcze młody konferansjer łudząco podobny do innego konferansjera, który kiedyś reklamował proszek do prania. A teraz ten sobowtór konferansjera starszego rzuca się po scenie i gaworzy jak niemowlę. Zewsząd słychać gromkie "ha, ha, ha". Śmieje się jury, śmieje się widownia, śmieje się mama i tata artystów estradowych, zapewne śmieją się panowie operatorzy. Z czego się śmieją? Z dzieci się śmieją!

Koszmarna, bo stresująca

Śmieją z tego, że mają one odwagę wystąpić przed kamerami, śmieją się, że ich pokazy przez jury są punktowe i w związku z tym niektórzy zawodnicy okazują się lepsi, a inni z programu muszą odpaść. Ta część "Gigantów" jest dość przykra, maluchy zanoszą się od płaczu - krokodyle łzy płyną po wymalowanych policzkach. Ale co tam, śmiać się trzeba nadal! Nawet śmiech wzmocnić należy i uczynić wszystko, by dzieci były jeszcze śmieszniejsze. Co robią sprytni dorośli? Świntuszą na całego i zadają nieletnim pytania podszyte seksualnym podtekstem. Np. co to jest celibat? Albo: co to jest ciąża? Lub: co tam słychać u twojego narzeczonego? Dzieci, wiadomo, mają mgliste pojęcie o "tych sprawach", więc ich odpowiedzi są dla dorosłych strasznie śmieszne.

Nikt z nas - ani H., ani M., ani autorka tego felietonu - w czasie oglądania "Małych gigantów" ani razu się nie zaśmiał. Solidarnie uznaliśmy, jak koszmarna, bo stresująca, musi być rywalizacja, do której zostały zaprzęgnięte dzieci. M. dodał przytomnie, że jurorom w trakcie oceny występów brakuje słów, używają zaledwie kilku ("świetny", "fenomenalny", "wzruszający"), w zamian dużo machają rękami i wytrzeszczają oczy. H. nie dawało spokoju to, że dzieci wiedzą, co powiedzieć w najdziwniejszej sytuacji.

Wyjaśniłam, że to raczej nie one ukuły w ułamkach sekund te frazy, tylko klepią wykute na pamięć dialogi wcześniej napisane przez scenarzystę - kilkulatki by takich bzdur nie gadały, są na to za mądre. A zadufani w sobie dorośli usiłują im wcisnąć swoje prymitywne widzenie świata.

W medialnym biznesie najważniejsza jest bezczelność
Dlaczego prymitywne? - zapytali H. i M. jednocześnie. Bo - dywagowałam - uważają, że dzieci są interesujące tylko wtedy, gdy naśladują ludzi w ich wieku. Im bardziej do któregoś z nich się upodobnią, tym bardziej łaskawe są werdykty boskiej trójki. "Mali giganci" promują wtórność i małpie naśladownictwo, unicestwiają pierwiastek twórczy. Więcej, producenci, wydawcy, dokumentaliści, harujący nad oglądalnością "Małych gigantów", bo ona, drodzy H. i M., jest dla nich priorytetem, mają świadomość, że w medialnym biznesie najważniejsza jest bezczelność.

Bezczelność? - dziwił się szczerze M. Tak - ona otwiera wrota medialnym karierom. A ponieważ mali giganci mają wyrosnąć na gigantów gigantycznych, co najmniej na skalę jurorów i konferansjera, więc te wszystkie dobre ciocie i wujkowie z telewizji pracują nad tym, by maluchy wbiły sobie do głowy raz na zawsze, że pewność siebie to trampolina do każdego sukcesu. Tak hula świat, kochane dzieci, zdają się mówić twórcy "Małych gigantów". Dlatego my, ludzie telewizji, pozytywiści XXI wieku, niesiemy kaganek oświaty, otwieramy społeczeństwu oczy, używając mięsa armatniego w postaci was, niewinne dziewczynki i chłopcy.

Dyskusję zamknęło pytanie H., na które odpowiedzieć nie umiałam: A dlaczego zgadzają się na to wszystko ich rodzice?

Artykuł pochodzi stąd :  
>> http://m.krakow.gazeta.pl/krakow/1,106511,17727271,Mali_giganci_w_telewizji__czyli_wtornosc_i_malpie.html

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Joomla Template - by Joomlage.com