Ania Marek poleca:
Recenzja serialu
Babylon Berlin
Produkcji telewizji niemieckiej
Reżyser: Tom Tykwer
Inspirowany powieścią Volkera Kutschera pt. „Der nasse Fisch”
Wreszcie skończyła się wojna. To nie znaczy, że generalicja i potentaci przemysłowi nie marzą o następnej. O odwecie. O zbudowaniu wielkiej armii. O nowoczesnym uzbrojeniu wielkiej armii. Czyli o pieniądzach.
Tak jak zwyczajni ludzie. Oni muszą, za wszelką cenę utrzymać się na powierzchni.
Społeczeństwo, jak wulkaniczna magma, jest w stanie wrzenia. Dorośli, dzieci, wszyscy szukają pracy. Każdej pracy.
Głodni, brudni, obdarci, słaniający się na ulicach, stają się łupem tych, którym się powiodło. Wszystko jest na sprzedaż.
Stanowią armię przegranych, upokorzonych, rozgoryczonych. Niedawno skończyła się Rewolucja Listopadowa i upadło Powstanie Spartakusa. Komuniści, narodowi socjaliści i gangsterzy zasilają swoje szeregi.
Tymczasem, spauperyzowany, brudny Berlin bawi się. W tancbudach, kabaretach, w rytmie songów i bluesa, w podskokach i drgawkach.
A przez Niemcy przetacza się tajemniczy pociąg z carskim złotem. Pędzi prosto z USSR do Berlina. Nie do końca wiadomo, czy naprawdę wiezie złoto, czy może gaz, Fosgen, dla wznawiającego produkcję przemysłu zbrojeniowego.
To jest oczywiście nielegalne. Ale przecież wszystko jest nielegalne. Biuralistki w nocy zmieniające się w kurwy, szkolenie niemieckich żołnierzy w USSR na pilotów bombowców, pokątne aborcje w ciemnych zaułkach i gangi.
No cóż, ale to nakręca koniunkturę.
A jednak są tacy, którzy uważają, że Republika Weimarska może się stać państwem prawa. Powinna, zgodnie z traktatem wersalskim.
A my to wszystko poznajemy dzięki młodemu, upartemu policjantowi, Gereonowi Rathowi, któremu ciągle się śnią okopy Wielkiej Wojny i młodziutkiej stenotypistce i nocnej dziwce zarazem. Ta mała Charlotta ma zmysł obserwacji, jest bystra i przebojowa, wie o tym. Chce zostać detektywem I może jej się to udać.
Ania Marek