Amerykański prezent
Irena stała przy oknie. Kilka miesięcy temu odeszła jej matka i od tamtej pory mieszkanie stało puste. Po pogrzebie przeniosła się do córki. Nie potrafiła tu żyć, otoczona całym jej życiem. W końcu zebrała się na odwagę i zadzwoniła do firmy zajmującej się opróżnianiem mieszkań. Teraz patrzyła jak obcy ludzie zabierają ubrania, pościel, meble i ukochane książki matki, których nie chciała żadna biblioteka, ani żaden antykwariat.
- Pani da klucz, bo ta szafa jest zamknięta – z zamyślenia wyrywał ją głos jednego z pracowników.
- Klucz? Przecież … Zaraz poszukam.
W tej zamkniętej szafie matka, trzymała wszystkie swoje skarby. Pudełka z pocztówkami, laurki,, listy, koperty, kartki świąteczne i kolekcję prezentów, które dostawała pod choinkę. Do tej szafy nikomu nigdy nie wolno było zaglądać.
- Pani da ten klucz. Robotę jest do zrobienia, a ja po południu mam dentystę.
- Proszę mi dać chwilę, zobaczę co jest w środku – Irena niechętnie odrywa się od okna, zdejmuje z gwoździka kluczyk i otwiera szafę.
Na półkach stoją pudełka, flakoniki, perfumy, w szeleszczących opakowaniach leżą ciepłe szale i futrzane kapcie. Porcelanowe figurki sąsiadują z nalewkami, a płyty mieszają się z biżuterią.
Bożonarodzeniowe prezenty. W wigilijny wieczór mama cieszyła się z nimi jak dziecko, a potem chowała i nigdy ich nie wyjmowała.
Każda rzecz budzi wspomnienia. Plastelinowe ludziki są od wnuczki i mają pewnie ze dwadzieścia lat. Bułgarski olejek różany pamięta czasy PRLu, a elektryczną poduszkę to prezent z zeszłego roku. Życie jej matki.
Na dnie szafy leży nierozpakowana duża paczka. Irena kuca i patrzy z niedowierzeniem. Szary papier, poprzecierał się na kantach, sznurek trzyma dobrze, a na wyblakłych pieczątkach wciąż wyraźnie widać napis UNRRA.
- To jednak była prawda - myśli Irena.
W rodzinie od zawsze opowiadano sobie o paczce z UNRRY, którą w 46 roku przyniósł do domu dziadek.
- Jak to możliwe - myśli Irena - tyle lat śmialiśmy się z tej wymyślonej historii. Tyle lat opowiadaliśmy sobie jak babcia na całą ulicę krzyczała:
- A coś ty mi tu przyniósł? Czyś ty zgłupiał? Amerykańskiej UNRRy ci się zachciewa! A polskich ziemniaków to nie łaska? Kaszy ci brakuje? Omast? Ja mam to otworzyć? A kto tam wie co tam jest w środku! Może chcą nas wymordować! Otruć! Po moim trupie!
Nikt przez 75 lat nie dowiedział się, co zrobiła z tym amerykańskim darem. I tylko dziadek, kiedy chciał zdenerwować babcię mruczał pod nosem:
- Jedzie UNRRA na rowerze, marmoladę w kuble wiezie, a ludziska się radują, że se chlebek posmarują”
- Pani da te śmieci. Nie ma co dumać. Stare i niepotrzebne. Same rupiecie.
- Rupiecie? To paczka z UNRRY. Pan nawet nie wie co tam może być w środku. Pan nawet pewnie nie wie co to jest UNRRA - Irena chowa paczkę i zamyka szafę ą na klucz.
- Szafa zostaje. Resztę możecie wynosić.
Jola Mirecka