Przypadki
1. Mianownik – kto, co - ja.
Urodziłam się przypadkiem. Mama + tata + szalona noc = wpadka-przypadka czyli ja. Miałam być synkiem, bo ukochaną córeczkę już rodzice mieli, a honor ojca domagał się syna. A tu ja. Wymienić się nie dało. I choć honor ojca ucierpiał - pokochali. Mówili do mnie Jolek. Nie przeszkadzało mi to, pewnie myślałam, że tak mam na imię. Aż pewnego dnia usłyszałam jak śmiali się ze znajomymi, że miał być Jasiu, a wyszedł Jolek. Tego dnia zawalił się cały mój pięcioletni świat. Nie chcieli mnie. Chcieli Jasia. Mianownik to ja i moje wspomnienia.
2. Dopełniacz - kogo, czego nie ma – nie ma mnie.
Przypadkiem byłam. A gdyby mnie nie było? Gdybym była chłopcem? Jak dałabym sobie radę z tymi bójkami, z rozbitym nosem i ze zdartymi kolanami? A jeszcze te buzujące plemniki, te podrywy, to owłosione ciało, i najgorsze, to codzienne golenie. W dopełniaczu nie istnieje.
3. Celownik – komu, czemu się przyglądam. Przyglądam się sobie.
No cóż, nie jestem zadowolona z tego co widzę. Mama + tata + geny = wyszło co wyszło. O wygląd się nie czepiam. Gorzej z resztą. Mogli postarać się bardziej. Mogli zmajstrować drugą Skłodowską czy jakąś Tokarczuk, a tu rozumek u mnie malutki, wytrwałość krótkodystansowa, logika żadna i tylko zamiłowania do lenistwa mam ponad miarę. Celownik mnie przygnębia.
4. Biernik – kogo, co widzę – widzę siebie.
Pamięć coraz gorsz, zacierają się wspomnienia. Coraz gorzej widzę siebie w przeszłości a w przyszłość zaglądać nie chcę. Nie zobaczę tam nic dobrego. Zostaje teraźniejszość i radość z każdego dnia. W bierniku nie zaglądam do lustra.
5. Narzędnik - z kim, z czym - ze mną.
Jakiż ten narzędnik plotkarski i wścibski. Żeby zaraz z kim? Tak na forum publicznym? Tak prosto z mostu? Żadnej subtelności, tajemnicy, intymności. Że niby ja i on, że niby oni, że niby oni ze mną? To nie przypadek, to jakiś Pudelek. Nie zadaję się z narzędnikiem.
6. Miejscownik – o kim, o czym myślę - myślę o sobie.
Miejscownik jest jak wygodny fotel, ciepły koc i herbata z rumem. W miejscowniku mogę o siebie zadbać, rozpieścić się, pozachwycać się sobą. Mogę pojechać w góry, pójść na spacer. W miejscowniku mogę być samolubna, zarozumiała i asertywna. W miejscowniku kocham siebie.
7. Wołacz – o ja!
Ja z wykrzyknikiem. To nie moja bajka. Ten wykrzyknik zaburza moje poczucia bezpieczeństwa. Ja wpadka-przypadka z wykrzyknikiem czuję się źle. Z wołaczem nie chcę mieć nic wspólnego. Gdybym tylko umiała zostałabym w miejscowniku na zawsze.
Jola Mirecka