PRL
Na studiach mieszkałam w wynajmowanym pokoju. Przez rok z Amerykanką polskiego pochodzenia.
Po powrocie do Michigan wysłała mi kartkę w kopercie z życzeniami na Święta. Koniec roku 1978. W skrzynce na listy pojawiło się awizo.
Poszłam na pocztę, żeby odebrać przesyłkę. Pani w okienku /typ nieprzyjazny powiedziała, że moje tymczasowe zameldowanie jest już nieważne. Nie może wydać listu. Musiałam jej podać ustnie adres stałego zameldowania. Tam go prześle. Rzeczywiście list doszedł na adres domowy rodziców. Prosto do skrzynki. Do dziś podziwiam absurdalność działań poczty. Obecnie jest to nie do pomyślenia. Na razie.