Skąd brać radość?
Skąd brać radość? Pytanie wyzwanie. Nie ma nań jednoznacznej odpowiedzi. Myślę sobie, że źródeł radości jest tyle ilu ludzi na świecie. Jeszcze pewnie każdy z nich ma przynajmniej kilka powodów do radości, albo sposobów by stan radości w sobie wzbudzić. No bo na przykład:
Można przejść szybkim krokiem przez pasy, można też na nich zwolnić rozglądając się radośnie wokół.
Można wózek po zakupach odprowadzić na miejsce, można też zostawić go na parkingu najlepiej na środku
Można w schronisku zgłosić trasę wycieczki, można nie zgłosić, w razie czego niech nas szukają.
Można opróżnić popielniczkę samochodową do kosza na stacji benzynowej, można też wysypać ją na ulicy czekając na czerwonym świetle.
Można w lesie cieszyć się przyrodą, można też wywozić tam śmieci.
Można wjechać w kałużę i ochlapać przechodniów, można też kałuże ominąć lub zwolnić i nie ochlapać.
Można pomóc przejść przez ulicę niewidomemu, można podstawić mu nogę.
Można nasikać na deskę i zostawić, można też deskę wytrzeć.
Można zaparkować samochód zajmując jedno miejsce, można też go porzucić zajmując trzy miejsca.
Można psa, który się nam znudził, oddać do schroniska, można przywiązać go w lesie do drzewa i zostawić.
Można odnieść naczynia w barze samoobsługowym, można zostawić na stoliku.
Przy dobrowolnych datkach można wrzucić pieniążek do puszki, można udać, że się wrzuca.
Można….
Można…
Można…
Można cieszyć się chwilą, można też całe życie czekać na chwilę właściwą do cieszenia.