Bohaterowie codzienności

Rozglądając się w masie otaczających nas ludzi trudno wypatrzyć bohaterów, częściej dają się zauważyć destruktorzy codzienności. Wiecznie narzekający, z wszystkiego niezadowoleni, mający wszystko lepsze i najmądrzejszy na świecie. Tacy, którzy są udręką ducha. O nich też częściej słyszymy w mediach. Przykre to, ale normalność i pozytywne działanie jest w naszych czasach niemedialne, nie sprzedaje się. Jaki to news, że dwójka rodziców wychowała i wykształciła na porządnych ludzi czwórkę lub więcej dzieciaków. Natomiast informacja, że pijana matka zabiła noworodka to dopiero news. Dowiemy się o tym ze wszystkich dzienników telewizyjnych, serwisów radiowych i internetowych, a także przeczytamy we wszystkich gazetach i czasopismach.

Wypatrzyć bohaterów jest trudniej.

Zwykle są to ludzie uśmiechnięci i życzliwi dla wszystkich istot, z którymi się zetknęli. Unikający mówienia o swoich dolegliwościach i kłopotach, zainteresowani rozmówcą, chętnie służący radą czy pomocą. To wśród nich spotyka się samotne osoby starsze, radzące sobie pomimo różnych ograniczeń wynikających z wieku i samotności. Pogodne i otwarte na otoczenie. Samotne matki, czy ojców wychowujących swoje pociechy bez żadnego wsparcia. Osoby ciężko chore, walczące z systemem, który potrafi im nagle zabrać lek dotychczas refundowany, skazując na pogorszenie zdrowia, czy też wcześniejszą śmierć. Inwalidów, którzy pomimo różnych zewnętrznych ograniczeń starają się funkcjonować jak ludzie pełnosprawni. Uczestników paraolimpiad i innych zawodów sportowych, którzy pomimo swego inwalidztwa i innych ograniczeń, dzięki ogromnemu hartowi ducha i wytrwałości, potrafią się przemóc i zdobywać medale. To są dla mnie prawdziwi bohaterowie codzienności.

I tu mógłbym skończyć moich bohaterów codzienności wymienianie, ale jest jeszcze jedna grupa osób, która moim zdaniem zasługuje na szczególne wyróżnienie. Ich zmagania z codziennością i ich bohaterstwo doczekało się ostatnio kampanii społecznej „Nie mażę się, ale marzę o..." zorganizowanej przez poznańskie stowarzyszenie Potrafię Więcej. Za jego sprawą zawisły plakaty przedstawiające rodziców niepełnosprawnych dzieci. Historię niektórych z nich podała w Wysokich Obcasach w artykule „Wyczynowcy" Violetta Szostak. Jej tekst pokazał mi, do jakich poświęceń dla swoich niepełnosprawnych dzieci są zdolni rodzice. Jak ciężko pracują fizycznie pielęgnując je. Z jakimi barierami administracyjnym muszą walczyć. Jakich dokonywać wyborów, w jak dużym stopniu rezygnują z siebie i swego życia, dla nich, dla tych swoich ukochanych dzieciaków.

To są BOHATEROWIE codzienności. Przed nimi chylę czoła.

Joomla Template - by Joomlage.com