Rodzinna pamięć mix narodowości
O rodzinie mego Ojca wiem niewiele. Dziadków nie poznałam, bo wcześnie zmarli. To zubożała szlachta małopolska.
Na wakacje jeździłam do Ołpin, gdzie kuzyn taty miał ogromny dwór i służbę w czworakach. Chłopi szanowali dziedziców i dziwili się powojennym zmianom. A ja nie wiedziałam jakim cudem udało się zachować tak wielkie dobra.
Brat ojca, podobnie jak tata, do końca życia był harcerzem, zdeklarowanym patriotą. Ożenił się z bogatą i piękną córką łódzkiego fabrykanta żydowskiego pochodzenia. Mieli syna lekarza, już nie żyjącego.
Rodzina Mamy pochodziła z Kresów. Dziadek był synem oficera ze Stanisławowa, zaangażowanym muzykiem. Miał nazwisko niezbyt po polsku brzmiące: Stiedroński, ale nie słyszałam o niepolskich korzeniach jego rodziny. Babcia mieszkała w Kołomyi, była córką kierownika szkoły i popadianki - jej ojciec był popem.
Rodzice babci mieli jeszcze syna, który po skończeniu studiów we Wiedniu ożenił się z Austriaczką i tam spędził resztę życia.
Moja Mama urodziła się w Horodence w 1918 roku, a po 2 latach z rodzicami i starszą siostrą zamieszkała w Gorlicach. Tam jej rodzice dostali korzystny kontrakt zawodowy jako wyróżniający się nauczyciele i społecznicy (Dziadek prowadził orkiestrę, chór i teatr amatorski do 1939 roku). Do przeprowadzki zachęcali ich dalsi krewni raczej-Polacy, choć nie o rdzennie polskich imionach Razio i Rybka-Erazm i Rybsyma/ Łozińscy i rodzina o ormiańskich korzeniach /Gabryel i Antonin-Gabryś i Tońcia/ Stefanowicz.
Potomkowie tych rodzin przechowują do dziś pamiątki z kresów, często odwiedzają tamte strony. Z przekazów rodzinnych dowiedziałam się, że starsza siostra mojej Mamy była ochrzczona w obrządku prawosławnym, a 5 lat od niej młodsza Mama w rzymsko-katolickim.
Rodzice ojca mojego męża mieli korzenie niemieckie. Jego siostra wyszła za mąż za bogatego niemiecko-polskiego ziemianina. Siostra matki mego męża w czasie wojny znalazła się w Anglii, tam wyszła za mąż i ma dwie córki. Obie dobrze mówią po polski, ich angielscy mężowie usiłują nauczyć się polskiej mowy, której nie znają ich dzieci i wnuki, ale wszyscy co roku odwiedzają Polskę, pasjonują się naszą historią, kulturą i przyrodą. Nigdy nie dotarły do mnie wiadomości jakoby w tych mieszanych związkach istniały konflikty na tle narodowościowym.
Bożena Bertman