Podróże małe i duże - Na komendzie
Przez przednią szybę ciężarówki widziała już w oddali światła miasta, nareszcie, pomyślała z ulgą. Parę minut później powiedziała do kierowcy.
-Proszę się tutaj zatrzymać- równocześnie sięgnęła ręką do klamki.
Był zaskoczony . Zahamował, coś tam bełkotał, że „taka młoda, sama nocą, aż strach" ale już wysiadła.
Odjechał. Stała na poboczu radośnie kolebiąc się na nierównych płytach chodnika.
Ufała swojej intuicji i dlatego wysiadła. Jechała z nim od Wrocławia, tam rozstała się ze swoją paczką, wracała do domu.
Wyglądał dobrotliwie, spokojny, ciapowaty wujcio. Ale potem, głupkowate pogaduszki, zaczepki, zaproszenie na kolacje w zajeździe- robił się obleśny- powinna jak najszybciej wysiąść. Tymczasem jechali bocznymi drogami, ruch na szosie był niewielki i pewnie czekałaby godzinami na następną okazję. Ale i tak autostop to była fantastyczna akcja radiowa. Książeczki autostopowicza, kupony dla kierowców i nagroda dla tego, kto ich zbierze najwięcej. Zabawa, ale nagroda serio. Zarzuciła plecak i ruszyła przed siebie.
- To powinny być Katowice, ale noc przysłoniła kominy kopalń, jeżeli tu były.
- O, jest tablica, a więc jednak Katowice, nikogo na ulicy , nic dziwnego dochodzi północ, a to są przedmieścia.
- A ten neon z prawej- popatrzyła w bok – Posterunek Milicji.
Zadowolona ruszyła w jego kierunku. Umieszczone w ścianie na wysokości jej twarzy okienko było zamknięte. Zastukała.
-Obywatelka w jakiej sprawie? W dziurze pojawiła się twarz, przyprószone siwizną włosy i zaspany głos faceta po pięćdziesiątce.
Trochę się plącząc odpowiedziała, że podróżuje autostopem i tu nocą musiała wysiąść z ciężarówki. Nie wiedziała dokąd pójść, kiedy zobaczyła posterunek i pomyślała, że tu mogłaby bezpiecznie przenocować. Jego wyraz twarzy był jednoznaczny 'kpi, czy o drogę pyta" gówniara?
-Tutaj na posterunku? Ale otwiera drzwi i wpuszcza ją do środka. Ona teraz stoi w korytarzu, plecak oparła o kolana, zerka w bok, jakieś kraty, nory z okienkami u sufitu, na pryczach wojskowe koce, pusto.
-Może w areszcie-mówi
-Dziewczyno- teraz on już się śmieje- pchły i pluskwy by cię zjadły. Skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy?
-Pomyślałam, że tu chyba będzie bezpiecznie.
-Jeżeli gdzieś, to tylko w sali konferencyjnej. Odczepia z tablicy jeden z wiszących tam klucz i idą w głąb korytarza. Otwiera drzwi, na środku stoi owalny stół przykryty zielonym suknem, na wprost na ścianie portrety Gomułki i Cyrankiewicza a między nimi orzeł biały.
Dziewczyna rozgląda się niepewnie dookoła i pyta -Ale gdzie miałabym spać?-
Dla niego to oczywiste –Na stole, poszukam w szafach jakiegoś sukna do przykrycia, no i masz te papierowe teczki pod głowę.
- Dobrze – mówi rozbawiona i uśmiecha się do niego.
Tylko pamiętaj, rano zbudzę cię wcześnie zanim zaczną się schodzić do pracy, a teraz zamknę drzwi na klucz. Tak będzie bezpieczniej.
Dziewczyna ściąga buty i mości się na stole, jest dość szeroki, konferencyjny, nie spadnie. Z głębokiego snu budzi ją najpierw delikatne a potem coraz głośniejsze stukanie. Siada rozespana , przeciera oczy i słyszy –Śniadanie. W dzbanku gorąca kawa zbożowa i jego kanapki ze smalcem na zatłuszczonym pergaminowym papierze, pyszne. No zbieraj, się zbieraj, bo już późno. Zeskakuje na podłogę z trampkami w dłoni. - Nic nie słyszałaś, ty to masz spanie, a my tu w nocy pijusów zapuszkowali . Szybko przemyka korytarzem odprowadzana przez niego do drzwi, -Szerokiej drogi- słyszy z głębi i wypada na rozświetlone porannym słońcem schody komendy.
Anna Marek