ŚWIAT - TWÓJ – MÓJ -NASZ?

11a 2  Świat jest koniunkcją coraz bardziej trudnych do ogarnięcia rzeczywistości. Tak o współczesnym im świecie myśleli ludzie zapewne od pokoleń. A dla nas, dziś ? Co jest bytem bardziej realnym? Bycie „offline” czy „online” ? Czy prawdziwe i możliwe jest budowanie w sieci mediów społecznościowych globalnej ludzkiej społeczności?
A co ze środowiskiem, które przez cala epokę służyło człowiekowi, a teraz wali się w gruzy?

A co z coraz z większą samotnością indywidualnej jednostki w świecie, w którym zanikają więzi międzypokoleniowe, rodzinne, sąsiedzkie….
Psychologowie biją na alarm. Żadna więź wirtualna nie zastąpi poczucia bliskości, którą zapewnia jeden oddany, prawdziwy, rzeczywisty przyjaciel.
Z moich rozmyślań nad losami świata, gwałtownie wyrywa mnie wiadomość.


„ Jurek w szpitalu. Stan bardzo ciężki…”

Długie, ciemne , klaustrofobiczne korytarze w Szpitalu Stefana Żeromskiego w Nowej Hucie.
Odwiedzaliśmy tu Jurka w 2005r. na oddziale chirurgicznym po amputacji pierwszej nogi w 2005 r. Po roku drugiej, w klinice na Skawińskiej.
Wracał do aktywnego życia w sposób zupełnie nieprawdopodobny. Jeździł na rowerze, początkowo trójkołowym, oczywiście koncertował — (legendarna postać polskiego jazzu ,nazywany polskim Rayem Charlesem) i nawet dalej prowadził wycieczki z Kołem Grodzkim PTTK, którego wcześniej był prezesem. Nie odpuszczał żadnego Marszu Szlakiem Kompanii Kadrowej, którego był dobrym duchem i bardem. Kochał góry i wolne przestrzenie. O jego sposobie życia w tym okresie krążyły opowieści i anegdoty .
Poznaliśmy się ponad 30 lat temu na ognisku Lotniarzy w Bodzowie I od tego czasu trwała nasza przyjaźń. Z moim Jurkiem Frankiem ( tak mówili przyjaciele, aby ich odróżnić ) prawdziwa, „ męska”. Łączyły ich wspólne pasje: zamiłowanie do samolotów, starych samochodów, lotniarstwo, naprawianie i przerabianie rożnych dziwnych sprzętów, potrzeba wędrowania , działanie w krakowskim „ Sokole” . Zawsze mogliśmy na siebie liczyć, nawet w najbardziej ekstremalnych momentach naszego życia. Stał się bardzo szybko, ukochanym, „przyszywanym” wujkiem moje córki Joanny i w zasadzie członkiem naszej rodziny.
    That's Life
       Skaż mnie bóg , gdybym poddał się w walce
       Los często pluł mi w twarz i butem miażdżył palce
       Ale nie wiem, czego miałbym się bać
       Jeśli warta świeczki gra, o swe życie mogę grać…”
                                                           Jerzy Michał Bożyk

Pokonanie długich korytarzy szpitalnych trwa wieki. Biegnę.
Wreszcie docieram do Jurka. Leży na korytarzu. Przy nim jest jego brat. Piotr.
Rozmawiamy, przysłuchuję się rozmowie z lekarzem. Narasta we mnie bunt. Co tam wiecie? Tym razem też da rade . Zawsze tak było…
Poznaje mnie. Uśmiecha się , usiłuje wydobyć swój, niesamowity, niezniszczalny glos.
Masuję mu dłonie, głaszczę po głowie, przekazuję pozdrowienia. Całuje mnie w rękę.
Jego szarmanckie maniery w stosunku do kobiet, coraz rzadsze w dzisiejszym świecie. tez już anegdotyczne.
Do domu jadę późnym wieczorem tramwajem. Nie rozpoznaję mijanych przystanków. Wracają dawne wspomnienia naszych „ akcji” z Jurkiem.


***
teatrB 02

 Polska końca lat 80-tych.
Przeprowadzamy się na Aleje Krasińskiego. Po wstępnych rozmowach w przedszkolu na Plantach pod Wawelem okazuje się, ze miejsce dla córki jest bardzo problematyczne. Pani dyrektor sprawdza moje zatrudnienie - Filharmonia Krakowska. Jest nadzieja. Jeśli zobowiążę się zorganizować koncert dla przedszkola, miejsce dla Asi się znajdzie. Przystaje na propozycję z entuzjazmem.
W niedługim czasie koncert przygotowany - „ Jazz Mickey Mouse” – piosenki z filmów Walta Disneya, oczywiście z wujkiem Bożykiem. 
 Dzieciaki z zachwytem , wrzeszcząc w niebogłosy, wlot złapały refren hymnu krasnoludków, z filmu „ O sierotce Marysi i siedmiu krasnoludkach”.
„ Oj jej, piosenki tej nie śpiewaj nigdy już
W życiu nie słyszałem jeszcze takich głupich słów…”
Całe przedszkole szaleje…
Miejsce murowane.
Jakiś czas później zorganizowałam w teatrze Bagatela pierwszy koncert dla Fundacji Profilaktyki Leczenia Chorób Krwi im. Juliusza Aleksandrowicza . Tym razem z całym zespołem jazzu nowoorleańskiego Beal Street Band (w którym grał Jurek) i zaangażowaniem klasy ze Szkoły Podstawowej, do której uczęszczała Asia. Atmosfera była niesamowita, Dzieciaki występujące , na widowni i te na których rzecz odbywał się koncert, szczęśliwe. Teatr wirował, tańczył razem z klubem „ Myszki Mickey ”. A Jurek? Jak zwykle dawał z siebie wszystko.
1Obraz 025a 2W następnych latach wspólnie uczestniczyliśmy w wielu wydarzeniach na rzecz potrzebujących wsparcia: dla Towarzystwa Lwowiaków, Stowarzyszenia Chorych na Parkinsona, Koła Grodzkiego PTTK, w ramach Tygodnia Osób Niepełnosprawnych w Krakowie” Kocham Kraków z wzajemnością” , a nawet dla radiowęzła w więzieniu na Montelupich.
Tyle wspomnień. Rozmowy, poczucie bliskości, odkrycia, wzruszenia…


***

 Stan Jurka przez następne tygodnie niestabilny. Non stop gorąca linia z jego oddaną, troskliwą rodziną. Chwile nadziei na zmianę z bardzo złymi wiadomościami.
Jerzy odszedł 16.02.2019r. Dzień wcześniej odwiedzamy go w szpitalu z małżeństwem, Elą i Wojtkiem. Był bardzo niespokojny. Śpiewaliśmy przy łóżku jego ulubione piosenki. Już pogodny, usiłował włączyć się nucąc i ruchami warg pokazując nam, że rozumie . Zasnął.
Ostatnią piosenką nagrana przez Jerzego była jego kompozycja z dawnych lat do tekstu przyjaciela, krakowskiego poety, śp. Piotra Preissa. Wykonał ją razem z moją córką, Joanną.
10a 2„ Panie Bruno, Pan ma rację
rzeczywistość nie istnieje
Rzeczywistość rzeczywiście
wciąż wymaga zapomnienia
Pan to odgadł nieomylnie
Panie Schulz ….”
Piotr Preiss

Śmierć nie musi mieć ostatniego słowa. Zostaje w nas pamięć , ta cząstka czułej rzeczywistości, której nic nie potrafi zmienić. Mimo całej grozy otaczającego świata,
z jego zagrożeniami, kataklizmami, bezwzględnością w walce o wpływy i władze, spotkanie na drodze życia ludzi , dla których wzajemnie jesteśmy ważni, docenieni , którzy uczą nas dostrzegać dobro i piękno, sprawia, że mimo wszystko
„…Ktoś przystanął
I nagle - Jak się masz?
Dłoń do Ciebie wyciąga
Skądś znam tę twarz
Czasu wije się nić
Jakże pięknie jest żyć
I uśmiechu jest wart, ten nasz cudowny Świat …”
„What a wonderful World”
Polski tekst: Andrzej Jakóbiec

  

IMG 9628

 

 

Anna Żeber

Joomla Template - by Joomlage.com