Jaśmin
Dlaczego woda w czajniku tak długo się gotuje? Wreszcie. Wyłączam gaz. W moim domu rodzinnym nie używa się czajnika elektrycznego. Doceniana jest energia ognia. Kuchenny, kaflowy piec, postawiony zaraz po wybudowaniu domu w Kielcach w 1934r. przez dziadków, Genowefę i Józefa, służył przez wiele lat do gotowania i ogrzewania kuchni. Rozpalaliśmy w nim w mroźne zimy, nawet gdy używana była głównie kuchenka gazowa.
Odstawiam czajnik na podstawkę. Temperatura wody powinna spaść do 75-80 stopni ( biały war -tak nazywają taka ciepłotę wody specjaliści od kuchni azjatyckiej).
Filiżanki przygotowane.
Mama obserwuje moje czynności uważnie. Usiłuje ukryć drżenie rąk. Przed chwilą wzięła leki. Poczekamy na uspokojenie dyskinez.
Siedzi przy kuchennym stole przy oknie. Patrzy na podwórko.
Wśród grządek kwiatów, krzewów, ziół, wysokiej „ aż po niebo" gruszy ukryta jest cząstka nas samych, naszego życia i tajemnic z przeszłości.
Znam to spojrzenie: obecne i nieobecne. Zanurzone w przeszłości, a jednocześnie pragnące uchwycić każdą chwilę wspólnie spędzoną. Wyjdziemy na dwór ( w świętokrzyskim nie „na pole”). Usiądziemy przy stoliku pod drzewem czereśni.
Podwórko, kiedyś pełne gwaru, wypełnione obecnością domowników: gosposi – nazywaną ciocią Teosią - która pomagała wcześniej w wychowywaniu mojego ojca i jego braci, rodziców i oczywiście rodzeństwa, Gosi i Adama. Odwiedziny babci łączyły się ze smakołykami wędrującymi na stół , nowymi wiadomościami o wydarzeniach w dalszej rodzinie, Kielcach i oczywiście polityce. Przyjście sąsiadów i zaprzyjaźnionych dzieciaków obwieszczało skrzypienie furtki i szczekanie naszego psa Mikusia.
Nadchodzi wyczekiwana chwila. Nalewam wodę do filiżanek z nasypaną już wcześniej herbatą jaśminową. To nasze ostatnie odkrycie. Podobno ma silne właściwości prozdrowotne: zmniejsza niepokój, napięcie nerwowe, poprawia nastrój – tak ważne czynniki wspomagające leczenie choroby Parkinsona. Powoduje wzrost dopaminy - neuroprzekaźnika, którego niedobór łączy się z obumieraniem komórek nerwowych w istocie czarnej mózgu i odpowiada za koordynację mózgowo-mięśniową.
Wszystko to wiemy.
Już 20 lat temu uczestnicząc z mamą w comiesięcznych spotkaniach organizowanych przez Stowarzyszenie Chorych na Parkinsona w Krakowie, dowiedziałyśmy się o leczniczym działaniu herbaty jaśminowej i konopi indyjskich. Postanowiłam załatwić dla mamy marihuanę. W Krakowie, wśród moich przyjaciół z zespołu „ Dekadencja”, z którym wystąpiliśmy na rzecz Stowarzyszenia Chorych na Parkinsona, wszystko było możliwe.
Początkowo zapaliła się do tego pomysłu, ale jak sama przyznała, nie umiała palić zwykłych papierosów, a co dopiero” trawę”. Z charakterystycznym dla niej poczuciem humoru stwierdziła.
„To już wolę się napić. Trzeba było słuchać moich robotników…”
Pamiętam mamę, gdy dla uzyskania uprawnień budowlanych jako architekt, pracowała dodatkowo jako inspektor nadzoru. Zabierała mnie czasem na budowę. Bardzo to lubiłam. Mama z wdziękiem i lekkością - tańczyła na studiach w zespole Pieśni i Tańca na Politechnice Krakowskiej - poruszała się po rusztowaniach w kasku na głowie. Dyplomatycznie, ” bez obrazy” potrafiła wybrnąć z każdej sytuacji.
- Pani nizinier. Niech się pani z nami napije…
- Po robocie , panowie. Po robocie.
Faktycznie, na wykładach dowiedziałyśmy się, że papierosy i alkohol używane z umiarem zapobiegają chorobie Parkinsona.
Powoli ręce mamy uspokajają się. Jest w stanie podnieść filiżankę do ust. Delektujemy się smakiem herbaty. Uśmiecha się.
Na powierzchni filiżanki unoszą się wśród rozwiniętych zielonych listków , jasne płatki jaśminu.
Ania Żeber