1Listy do pana Antoniego

Grecja - Mistra

      Nigdy byś pan, panie Antoni, nie zgadł, z czym miałabym największy problem, gdybym zamieszkała w Grecji.
Pewnie postawiłbyś Pan na upały. Otóż nie, z upałami radzę sobie zupełnie dobrze. Nie jest to też język, bo czego się nie dopowie, można pokazać. I nie odmienna kultura - odmienności jestem ciekawa.
Poprawna odpowiedź to - greckie śniadania. To z nimi męczyłabym się jak potępieniec.


Przez całe życie wbijano mi do głowy, że śniadanie to podstawa, że dieta ma być zbilansowana, że witaminy, białka, błonnik – i nagle ta Grecja.
Tu nikt nie zawraca sobie głowy uczonymi i dietetykami, bo Grecy, panie Antoni, mają swoje greckie śniadania - PAPIEROS I KAWA.
Może mają łatwiej bez tego całego pichcenia, brudzenia i zmywania? Może.
Ale ten PAPIEROS I KAWA - wykończyłyby mnie w krótkim czasie.
I kto by wtedy Panu, panie Antoni, o Grecji opowiedział?
Ale dość o kulinariach, bo chcę się z Panem podzielić moją fascynacją bizantyjską Mistrą.

 

Mistra

Mistra leży w południowej części Peloponezu, na zboczach gór Tajget, w pobliżu współczesnego miasta Sparta. Jej początki sięgają XIII wieku.

Na szczycie wybudowano zamek obronny Kastro. Za życia Wilhelma II Villehardouina znajdowała się tu siedziba władcy i jego dworu. Zamek otaczały podwójne mury. By się do niego dostać, należało przejść przez bramę umocnioną wieżą. Z czasem dookoła twierdzy powstało Miasto Górne z pałecem despotów, poniżej Miasto Dolne z katedrą.  

 

 

  Znasz pan zapewne historię wypraw krzyżowych, dlatego pominę milczeniem krucjaty i od razu przejdę do czasów, kiedy to krzyżowcy podbili Bizancjum i zajęli Peloponez.
Ale zająć to jedno, a utrzymać to już zupełnie inna sprawa.
W czasach, kiedy nie było tych wszystkich rakiet (my też ich nie mamy, choć mieliśmy mieć), tych helikopterów (co też ich nie mamy) i tych dronów (na które nas nie stać) najlepiej sprawdzała się twierdza.
Łatwo powiedzieć - twierdza. Ale żeby tę twierdzę mieć, to najpierw trzeba ją wybudować.
Krzyżowcy bardzo chcieli utrzymać Peloponez i kombinowali, jak to zrobić.
Zwołali więc radę i mówią do ministra wojny:
- Twierdza nam potrzebna od zaraz, dlatego mów jak na spowiedzi, czy nas na nią stać? Musimy również zgromadzić zapasy na parę lat i broni trochę dokupić. Ta zdobyta na niewiernych zużyta już mocno i przestarzała o całe wieki. A kalkulując, nie zapomnij pan, że jakieś łupy wojenne wypadałoby do domu zawieźć.
Minister zajrzał do szkatuły, brzdęknął zdobycznym złotem i zamigotał klejnotami. Podrapał się w głowę, pogmerał w osobistym liczydle i powiedział:
- Powiadacie, że twierdza by się przydała? I to tu, w tym upalnym i niegościnnym miejscu? Ja odradzam. Ale jak się upieracie przy tej inwestycji, to kasę wyłożę. Złota wystarczy. Tyle, że o łupach wojennych zapomnijcie. Jak będziecie oszczędnie gospodarzyć, to może wystarczy na nowe pasy cnoty dla żon i kochanek, na drewniane mieczyki dla synów i wstążki dla córek. Jak będą narzekać to powiecie, że bohaterzy o bohaterstwie myślą, a nie jak jakieś ciury obozowe o łupach bogatych.
Mam tylko jeden warunek. Zbudujcie tą twierdzę – tu rozejrzał się po okolicy – na tamtej górze, to przynajmniej będzie trochę przewiewu i widok, jakiego pozazdroszczą nam greccy bogowie.  

Chłopaki w try miga wzięli się do roboty i wybudowali, co trzeba. Potem rozsiedli się wygodnie i zaczęli bronić, chronić i kontrolować.

Szybko jednak stwierdzili, że to całe stróżowanie jest okrutnie nudne. Latka leciały, głowy łysiały, brzuchy rosły, reumatyzm łupał, a tu trzeba było po murach latać i wroga wypatrywać.
Tak ich to męczyło, że kiedy Bizantyjczycy capnęli do niewoli Wilhelma II i trzeba go było na coś wymienić, szybko zgłosili swoją gotowość i oddali im twierdzę. Potem w ciągu sekundy zapakowali juki i pognali do domu pootwierać te pasy cnoty, co to je dawno temu pozamykali.

I tak nastali w Mistrze Bizantyjczycy. Od tego czasu zaczął się dla niej złoty wiek.
Z obiektu ściśle obronnego Mistra przekształciła się w centrum kulturalno - intelektualne. Konstantynopol i świat oszalał na jej punkcie. Jak muchy do miodu zaczęli ściągać do Mistry bogacze, artyści i uczeni. Na wyścigi budowano pałace, klasztory i świątynie. Na przełomie XV i XIV wieku liczba mieszkańców dochodziła do czterdziestu tysięcy.
Jak na tamte czasy było to bardzo nowoczesne miasto. Miało nawet kanalizację. Do dziś przetrwały fragmenty kamiennych i ceramicznych rur, rozprowadzających czystą wodę i odprowadzających nieczystości. Dróżki i ścieżki w wielu miejscach kryły się pod kamiennymi pergolami, a w trosce o komfort porozstawiano kamienne ławki.
Mistra zaczęła być sławna.

2katedra

Katerdra Mitrópolis - koniec XIII wieku - najstarsza świątynia w Górnym Mieście poświęcona św. Dymitrow. Prawdopodobnie jej budowę zlecił biskup Eugenios. Wewnątrz, przed ikonostasem, wmurowana jest marmurowa płyta z dwugłowym orłem. Prawdopodobnie upamiętnia ona koronację ostatniego cesarza Bizancjum, Konstantyna XI Dragassesa. 

 

 

 Miało to swoje dobre i zła strony. Na takie bogate i strategicznie położone miejsce zaczęło sobie ostrzyć zęby wielu władców. Najbardziej zawzięty był chan Turcji. Po nocach spać nie mógł, tylko chodził i kombinował jak Mistrę zdobyć. A jak władca nie spał, to nie spał i harem, i dwór, i doradcy, i wojsko.

W końcu jedna z licznych żon powiedziała:
- Oszaleć z tobą można. Łazisz po nocach jak jakiś potępieniec i spać ludziom nie dajesz. Jak już koniecznie chcesz mieć tą Mistrę, to weźże chłopie zwołaj hordy, pojedź, powalcz i zdobądź, bo z tego niewyspania zmarszczki mi się robią. A teraz marsz do łożnicy synów robić, bo na wojnę potrzeba ich w dużej ilości.
Chan puknął się w głowę i powiedział:
- Baba, a rację ma. Pojadę, bo jeszcze mi zbrzydnie.
Zwołał hordy, pojechał i bez zbędnych ceregieli przegonił z Mistry Bizantyjczyków.
Turcy rozgościli się w twierdzy na długo i tylko na krótko pozwolili odebrać ją sobie Wenecjanom.
W połowie XVIII wieku czasie powstania Orloffa, Mistra została spalona przez Albańczyków.
I to był kres jej świetności.
Ostatecznie w 1825 roku miasto zostało opuszczone. Część dawnych domów i murów rozebrano. Pozyskany budulec użyto w powstającej w dolinie nowej Spartcie.
Dziś, w tym będącym niegdyś perłą kultury bizantyjskiej mieście, żyje jedynie sześć sióstr zakonnych z klasztoru Pantanass.
Siostry chętnie goszczą odwiedzających. Częstują ich kawą i słodyczami, pokazują i sprzedają pięknie haftowane obrusy, serwetki, makatki. Pozwalają przechadzać się po ukwieconych alejkach i wejść do niewielkiego kościoła z 1428 roku. Są stareńkie i niezwykle serdeczne. Żyją z tego, co ofiarują im mieszkańcy pobliskiej Sparty. Pracują, nie wyciągają ręki po „co łaska”.

collage

 

Jaka szkoda, panie Antoni, że nie chodziłeś z nami po tym gigantycznym muzeum architektury, malarstwa i rzeźby.
Jaka szkoda, że nie oglądałeś tych wszystkich niesamowitych malowideł, fresków i tych wszystkich świętych, którzy od tylu wieków z niezmącony spokojem spoglądają ze ścian i sufitów.
Jaka szkoda, że nie widziałeś tej przyrody, nie słyszałeś koncertu świerszczy i nie wędrowałeś po krętych dróżkach, wijących się obok średniowiecznych domów, pałaców i kościołów.
Jaka szkoda panie Antoni, że Pana tam z nami nie było.

 

3 mury

 

W czasach największej prosperity mieszkało tu ok. 40 tys. osób, kwitł handel, rozwijała się kultura i sztuka, a także filozofia i nauki humanistyczno-teologiczne. Żył i tworzył tu Plethon, filozof i uczony, nazwany księciem filozofów swoich czasów, który tłumaczył i popularyzował nauki Platona. 

 

 

4 przyroda

Bujna przyroda i średniowieczne mury wpisane w 1989 roku na światową listę UNESCO

 

 

5 uliczki

Uliczki Dolnego Miasta.  Niemal od początku istnienia miasta, było ono ważnym centrum handlowym.

Sklepy i warsztaty znajdowały się wzdłuż głównej ulicy, oraz w podwórkach domów.

W czasie ważniejszych świąt kościelnych, poza murami miasta odbywały się targi.

 

 

freski1

 Największe wrażenie robią średniowieczne freski na ścianach kościołów. Każdy jest cennym zabytkiem, namalowanym z ogromną pieczołowitością. Najlepiej zachowane pozwalają nawet zaobserwować takie drobiazgi jak bogate zdobienia czy szczegóły garderoby z kanonu mody sprzed pół tysiąca lat.

W każdym innym zakątku ziemi takie średniowieczne freski chronione byłyby grubym pancernym szkłem, płotkami, sznurami. W Mistrze nie ma zadnych zabezpieczeń. 

 

 

freski2

Wierzono kiedyś że farba wydłubana z oczu świętych ma moc uzdrawiania, dlatego tam gdzie można było dosięgnąć ręką święci pozbawieni są oczów

 

 

 

trumna

Marmurowy, średniowieczny sarkofag przerobiony na zbiornik wody 

 

 

 

wota

 Wota dziękczynne wieszane pod obrazami swiętych. Na blaszkach znajdują się obrazki pokazujące za co lub o co prosili lub dziękowali wierni

 

 

 

podłoga

Marmurowe posadzki zdobiące wnętrza budowli

 

 

Joomla Template - by Joomlage.com