Wzrokowiec

   Już jako małe dziecko lubił się przyglądać. Zastygał w bezruchu i zauroczony patrzył na lecącą pszczołę, spadający liść, wysmukłe łodygi kwiatów, odbijające się w wodzie słońce.
Kiedy dorósł odkrył piękno w ludziach. Zachwycały go ich zwinne dłonie, gładka skóra, błyszczące oczy i falujące na wietrze włosy. Wieczorami lubił siadywać w kafejkach i wypatrywać osoby z pięknymi szczegółami. Czasami były to błękitne oczy, innym razem wyjątkowy gest.
Kiedy znalazł taką osobę, zakochiwał się w niej bez pamięci. A kochać to on umiał na zabój. Płeć nie miała znaczenia.

Tego dnia zachwyciła go szyja siedzącego przy barze młodzieńca. Dwóm singlom łatwo było nawiązać rozmowę. Postawił mu piwo, potem drugie, a kiedy zamknęli bar, nowo poznany kompan zaprosił go do siebie. Po drodze kupił butelkę koniaku.
Wypili po kieliszku, a kiedy chłopak odwrócił wzrok, on szybko przygotował kolejną porcje alkoholu. Chłopak wypił jednym haustem i po chwili jego zasnął.
Obudził go chłód i uczucie, że dziej się coś złego. Zamiast na fotelu zupełnie nagi leżała we własnym łóżku. Chciał krzyknąć ale usta zaklejone miał taśmą a w ręce i nogi wrzynał mu się oplatający je ciasno sznur. Pochylał się nad nim mężczyzna poznany w barze.

Nic nie mówił. Patrzył. Patrzył na niego z nieukrywanym zachwytem i delikatnie gładził jego stopu, nogi, brzuch, ramiona. W końcu jego dłonie dotarły do szyi. Muskał ją opuszkami palców, delikatnie masował, aż w końcu otoczył ją dłońmi i z całą siły zacisną.

Jolanta Mirecka

Joomla Template - by Joomlage.com