Masz wybór. Nieustannie masz wybór

***
- Ten wiejski poproszę krojony. On jest na zakwasie?
- Nie . Na drożdżach. Na zakwasie mamy pełnoziarnisty, żytni z foremki
- To też poproszę i krojony jak tamten
- Tego chleba pani nie pokroję
- A dlaczegoż to?
- Nie mogę bo świeży oblepia ostrza krajalnicy
- No to wezmę niekrojony i jeszcze dwie bułeczki kiedyś kupowałam. Nie pamiętam nazwy . Zaczynała się na o…
- Może orkiszowe?
- O tak, tak właśnie to one. I jeszcze babkę drożdżową tylko na zakwasie
- Nie mamy takich babek
- A jakie macie?


- No takie drożdżowe na drożdżach
- No to….., a niech pani da jedną.
- I jeszcze dwie jagodzianki z serem
- Acha przypomniałam sobie, kiedyś tu kupowałam, tylko nie pamiętam nazwy. Taka zdrowa bagietka…?
- Może baskijska?
- O, tak właśnie baskijska
- No to już chyba wszystko. Płacę kartą.
- Ale przyjmujemy tylko gotówkę?
- No to co ja teraz zrobię?
Jeszcze tylko pięć minut wyszukiwania w zakamarkach torby, portmonetki i kieszeni. W końcu zapłaciła i wyszła. Kilkunastoosobowa kolejka odetchnęła. Kupiłem pełnoziarnisty na zakwasie niekrojony. Zapłaciłem pięć złotych. Wyszedłem na słońce. Po chwili minął skurcz żołądka, zniknęła gula w gardle i minęła wewnętrzna dygotka.

***
Siadłem na końcu tramwaju. Mało pasażerów, dwadzieścia minut podróży czyli dwadzieścia minut spokojnego bycia z sobą. Lubię takie chwile.
- Przepraszam bardzo, czy mogę usiąść koło pana?
Patrzę na stojącą koło mnie średniego wzrostu i wieku korpulentną blondynkę i bezmyślnie odpowiadam – proszę. Taki uprzejmy i dobrze wychowany od urodzenia jestem. Koniec bycia tylko z sobą.
- Bo wie pan ja widzę, że są wolne miejsca, ale nie lubię samotności. Wręcz się jej boję. Muszę z kimś rozmawiać, a pan taki wydał mi się sympatyczny.
- Mhm
- No i widzi pan nie pomyliłam się. Bo ja proszę pana taka samotna jestem i do tego chorowita. Przez miesiąc byłam w szpitalu. Miałam operację, taką kobiecą. Nie będę opowiadać szczegółów, ale bardzo bolesna była. Jeszcze mam leki i kontrole po tym zabiegu. A wie pan hemoroidy też mam i astmę do tego. Miałam też męża. Po dziesięciu latach odszedł ode mnie. Nie wiem dlaczego. Nawet jeszcze nie wystąpił o rozwód. Zabrał walizki, powiedział możesz przecież gadać sobie do lustra i trzasnął drzwiami.
- Przepraszam panią. Muszę odebrać telefon. Wstaję odchodzę w kierunku środkowych drzwi. Jestem uratowany. Dzięki Ci Panie za ten pomysł.
Z telefonem przy uchu patrzę na nią jak rozgląda się po współpasażerach. Samotna jedna.
***
Dojeżdżam do przejścia dla pieszych. Z prawej szybko zbliża się kobieta z wózkiem. Zwalniam. Zatrzymuję się. Przepuszczam. Za mną żadnego samochodu. Z przodu też nic nie jedzie. Pusto. Wózkara wjeżdża na przejście zwalnia, prawie zatrzymuje się, poprawia coś w wózku, wyjmuje telefon i w końcu przechodzi na drugą stronę.
Chce się wyć.
***
I tak za każdym razem w podobnych zdarzeniach mamy wybór. Czy oddać się emocjom i pozwolić im na destrukcję naszego zdrowia i samopoczucia, czy też zdystansować się od sytuacji w której się znajdujemy i po prostu przyjąć, że to się dzieje bo ma się dziać i nas to nie dotyczy.

Antoni Niedziałkowski

Joomla Template - by Joomlage.com