Skąd brać radość...
Odezwa do pani B.

Radość jest w nas, lub nie, po prostu.
Radość w nas się zagnieżdża wskutek pomyślnych okoliczności oraz zdarzeń i trwa, lub pojawia się i znika, pojawia się na chwilę, od czasu do czasu.
Komuś, u kogo zagnieździł się smutek, trudno jest wykrzesać odrobinę choć radości.

Nie da się...
Smutne dzieciństwo wyzwala smutną młodość i wtedy umiera smutny, stary, zgorzkniały człowiek, który akurat do smutku ma powody.

Przy takiej perspektywie warto usilnie starać się i nie poddawać dominacji smutku, tego potwora trzymającego nas w uścisku.
Warto zabiegać o drobne nawet radości, przede wszystkim wynikające z kontaktów z bliźnimi, bo po drobnych, przychodzą większe.
I spróbować coś polubić, a nawet pokochać; piękne przedmioty, interesujące wydarzenia, człowieka też. Pielęgnować w sobie odkryte pasje i zainteresowania.
Bo życia nie można zostawić na łasce losu. I warto coś innego robić niż rachunek sumienia.
Bo życie jest piękne i daje nam różne radości, tylko trzeba je w sobie wyzwolić, poprzez rozmaite aktywności.
Zleźć z kanapy, chociaż jest tam ciepło i wygodnie i nosa się nie chce wyściubić, bo za oknem parszywie.
Ciemno, zimno i daleko, to nie dla nas.
I warto mieć zawsze przed oczami coś pięknego, choćby to był najmniejszy nawet kwiatek w szklance ...

Joomla Template - by Joomlage.com