Trudno
Trudno jak nigdy wcześniej w moim już długim życiu. Ciężkie brzemię nie pozwala na spokojne, dobre życie.
Gdy byłeś wszystko gładko się toczyło. Dużo ciekawych zdarzeń, dobrych rozmów, radości. Szeroki margines wolności, bez zakazów i nakazów. Miałeś dwa priorytety: rodzina i medycyna. Lecząc byłeś jak śledczy. Do końca szukałeś przyczyn zaburzeń i metod terapii. Cierpliwie i z determinacją.
Wszyscy czuliśmy się bezpieczni. Jak miałeś wątpliwości kontaktowałeś się z innymi lekarzami. Pełne zaangażowanie, pasja. Dzisiaj Twoi koledzy i pacjenci twierdzą, że takiego podejścia do pacjentów trudno teraz znaleźć u lekarzy. Szanują Cię za wiedzę i bezkonfliktowość. Jestem wdzięczna losowi że związał mnie z niezwykłym, mądrym człowiekiem. On tak mało chciał dla siebie. Uwielbiał dawanie pracy, czasu, zainteresowania, także prezentów.
Byłeś dla nas lekiem na całe zło świata. Teraz gdy tak trudno żyje się z covidem byłbyś niezastąpiony. Miałby kto leczyć, uspokajać, radzić, rozmawiać. Nie byłam nigdy niezaradną, rozpieszczoną mimozą. Ogarniałam nasze życie, załatwiałam, kupowałam, pracowałam, bardzo samodzielnie. Teraz wszystko się zachwiało, całe powietrze odeszło. Teraz wiem, że On był tą opoką, konieczną do dobrego życia. Została pustka i dominujący, tragiczny obraz umierania. Jak nie myśleć o śmierci, o tym gdzie On teraz jest, czy Go spotkam? Trudno to sobie wyobrazić, trudno wzbudzić w sobie chęć do życia.
Bożena Bertman