Wakacyjna miłość
Czas relaksu. Piję schłodzonego drinka. Lód, Martini i trochę wody sodowej. Przypomniały mi się dawne wakacje z lat studenckich. Jechałem spotkać się z moją narzeczoną. Pociągiem z Przemyśla do Tczewa. Wsiadłem wieczorem. Już zmierzchało. Będę wysiadał o świcie. Jakieś dziesięć godzin jazdy. Może nawet więcej.
Wagon pierwszej klasy. Sześć miejsc w przedziale. Pełno ludzi, ale obok mnie wolne miejsce. Zajmuje je dziewczyna. Młodsza ode mnie. Pewnie licealistka. Pomogłem jej włożyć bagaż na półkę. Gdy tylko usiadła, prawie natychmiast zasnęła. Albo niedospana, albo taki typ „wiecznie śpiącej”. Też drzemałem. Zaczęła przechylać się w moją stronę. Wcześniej przechylała się chyba w drugą stronę, ale coś jej tam nie pasowało. Wolała w moją. Jej głowa zaczęła opadać na moje ramię. Gdy tylko dotknęła ramienia, to natychmiast odskakiwała. Tak powtarzała parę razy. W końcu powiedziałem, że mi nie przeszkadza, niech się oprze, po co ma się męczyć. Teraz, gdy jej głowa opadła na moje ramię już tam została. Ona spała. Ja drzemałem.
Gdy już jej głowa przyzwyczaiła się do mojego ramienia, to reszta jej ciała zaczęła zmieniać pozycję. Podciągnęła nogi pod siebie, na siedzenie i z pozycji siedzącej przeszła do półleżącej. Za chwilę jeszcze bardziej półleżącej. Zsuwała się jeszcze wygodniej. Tylko, że jej głowie przestało być komfortowo na moim ramieniu. Kark uległ zbytniemu skrzywieniu. Jej głowa zaczęła opadać na moją pierś. Odruchowo wracała na ramię i za chwilę zsuwała się na pierś. Powiedziałem, że skoro tak jej lepiej, to mnie to nie przeszkadza, niech tak zostanie. I teraz, gdy jej głowa zsunęła się na moją pierś, to już nie odskoczyła.
Na mojej piersi nie było dobrego oparcia dla jej głowy. W naturalny sposób zsuwała się dalej w dół. Aż w końcu opadła. Z tej opadniętej pozycji trudno było jej się zerwać, więc tylko przekręciła głowę. Może było to pytająco? Położyłem dłoń na jej ramieniu, zatwierdzając zaistniałe status quo. Jej kark i tył głowy opierał się o dolne rejony mojego tułowia. Policzek i podbródek wylądował na udzie. Ucho chyba też. Ale górna część jej głowy wpadła między moje nogi. Tam było miękko. Ale nie cały czas. Mój penis w pewnym momencie wtrącił swoje trzy grosze. Musiało być jej twardo gdzieś tak powyżej ucha. Nie zareagowała. Nie dała nic po sobie poznać. Spała. Ja drzemałem.
Gdy się obudziłem nie było jej już obok mnie. Wysiadła gdzieś wcześniej.
Czas relaksu. Wychylam ostatni łyk drinka. Nie wiem po co przypomina mi się ten życiowy detal bez znaczenia sprzed ponad czterdziestu lat?