Seks refundowany
Magdalena zrobiła mi prezent. No Magda! Moja żona. Na osiemdziesiąte urodziny. W ogóle nie uzgadniała tego ze mną wcześniej. To jej osobista inicjatywa. Uznała, że seks będzie dla mnie lekarstwem.
Poprawi moje samopoczucie, zdrowie, doda mi energii. Ona już dawno się w to nie bawi. Przynajmniej ze mną. Nie jestem dla niej – dla nikogo – partnerem seksualnym. Wcale się jej nie dziwię. To znaczy to, że załatwiła mi seks terapię może jest trochę ekstrawaganckie. Natomiast to, że sama nie ma ochoty na seks ze mną dziwne nie jest. Też nie miałbym ochoty na seks z sobą. Jestem inwalidą, niedołęgą i starą zrzędą. Mogę tylko leżeć w łóżku lub jeździć na wózku. Stać nie mogę. Chodzić nie mogę. Wejść na kobietę nie mogę. Jestem sparaliżowany od pasa w dół i jedną rękę mam bezwładną. Moja partnerka musi całą robotę zrobić sama. Jeżeli się sprytnie podsunie to mogę ją dotykać jedną ręką. Trochę nieporadnie. Mogę całować i lizać. Jeśli przysunie jakiś skrawek swojego ciała do moich ust. Tyle mogę. Musi być wygimnastykowana. Dobrze żeby była zdecydowana, wyrafinowana i z wyobraźnią. Przyjdzie jutro.
Wejdzie ze mną do wanny. Wanna z hydromasażem. Usiądzie na mnie w bulgoczącej wodzie. Kolana podciągnie wysoko. Nogi rozstawi szeroko. Matko! Co za frajda.
Jest ładna. Nie! Nie jest prostytutką. Jest terapeutką seksualną. Specjalnie wyszkoloną. Pomaga mężczyznom cierpiącym na różnorodne dolegliwości, które uniemożliwiają im prowadzenie normalnego życia erotycznego. Środkami terapeutycznymi są rozmowa, dotyk, masaż i pełny stosunek seksualny. To całkowicie legalne. Ta usługa jest refundowana. NFZ płaci. Oprócz leczniczej terapii seksualnej istnieją też komercyjne formy takiej terapii. Taka personalna terapeutka seksualna pomaga singlom lub parom, które po prostu zagubiły gdzieś radość z seksu albo cierpią na jakieś zaburzenia seksualne.
Nie mogę zapomnieć o viagrze. Bez viagry nie będzie seksu. Viagry nie refundują. Magdalena mi funduje. No Magda! Moja żona.