NOWOROCZNE POSTANOWIENIA , tudzież na zaś …
W czasach mojego dzieciństwa noworoczne postanowienia nazywane były dobrymi postanowieniami i zaczynały się już na początku grudnia, bo zbliżał się św. Mikołaj a potem Aniołek Bożonarodzeniowy. Dzieci dostawały karteczki i każdego dnia zapisywały swoje dobre uczynki. Niedawno, na początku b.r. w podręczniku mojego najmłodszego Wnuka, przeczytałam ciekawy tekst dla dzieci w II kl., właśnie o postanowieniach, mobilizujących najmłodszych do dobrych noworocznych uczynków. Spojrzałam na rok wydania /2013/ a więc nie z najnowszego programu reformy tzw. „dobrej zmiany”. Czyli zwyczaj postanowień jest ponadczasowy i na całym świecie kojarzy się z Nowym Rokiem.
Wydaje się nam, że z nowym kalendarzem odrzucamy wszystko co było złe i niewykonane a mobilizujemy się do lepszych zachowań i porzucenia starych nawyków.
Jednym słowem ma nastąpić naprawa dotychczasowego życia nie zważając na przestrogi w rodzaju: „dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane” lub że „…taki co w głowie uradzi do skutku nie doprowadzi”. A więc trzeba silnej woli i determinacji aby mimo wszystko każdy Nowy Rok przyniósł nam wymarzone sukcesy i spełnienie własnych obietnic. Niestety w moim przypadku rzadko się to spełnia. Chociaż muszę przyznać, że wieloletnie postanowienia o uporządkowaniu ponad tysiąca zdjęć, udało mi się częściowo zrealizować w zeszłym roku. I tylko dlatego, że potrzebne mi były fotografie z kilku dziesięcioleci dotyczące jednej bardzo bliskiej osoby, w efekcie musiałam posegregować wszystkie pozostałe, ale ich opis niestety nadal pozostał postanowieniem.
A na ZAŚ – ciągle, od lat towarzyszą mi wyrzuty z racji zaniedbywania codziennych ćwiczeń. Od lat przypomina mi o tym 91-letni członek dalszej Rodziny, który jak mantrę powtarza, że swoją znakomitą formę zawdzięcza codziennej porannej gimnastyce i świetnej organizacji prac domowych, które sam wykonuje od lat. Potwierdza to, o czym mówią często lekarze i instruktorzy fitness, że codzienne czynności domowe pomagają w utrzymaniu aktywności i zdrowia. Ostatnio w „Dz. P.” dietetyczka i trener personalny udzieliła kilku ciekawych rad: chcesz mieć piękne ramiona – zacznij prać ręcznie, zmywaj naczynia i prasuj a w przerwie zrób kilka przysiadów. Bo ruch jest bodźcem, który stymuluje mózg do większej aktywności itp. .. A wymienione prace domowe przy okazji spalają kalorie. I tak np.: odkurzanie—260 kcal/h, słanie łóżka—200kcal/h, zmywanie naczyń—114kcal/h, gotowanie—105kcal/h, robienie zakupów—300kcal/h. Że też o tym nie pomyślałam, wydawało mi się, że jednak w nadmiarze są męczące; a tu proszę---trzeba tylko to wszystko robić z głową. I po co nam zmywarki, pralki, roboty i inne urządzenia. Należy tylko zmienić filozofię; gdy będę ścielić łóżko, gotować, prasować czy robić zakupy, będę starała się cały czas myśleć jaki to pożytek dla mego zdrowia i samopoczucia, Na razie mi to nie wychodzi.
Na koniec wrócę do wspomnianego na wstępie podręcznika dla dzieci w II kl., gdzie przytoczono uroczy noworoczny wierszyk, chyba zawsze aktualny, Teresy Chwastek-Latuszek, /n.b. mojej szkolnej Koleżanki, z którą w jednej ławce siedziałam przez całe 11 lat/.
Na świecie co roku/ to samo się zdarza/, zostaje tylko jedna/ kartka z kalendarza. / Ludzie na niej-w myślach- wpisują życzenia./ „By następny rok smutki w radość przemieniał ! „ / A nocą, kiedy / kartka spada i biją zegary, / podnosi ją Rok Nowy, / żegnając się ze Starym./ Trzeba mu pomagać / spełnić te życzenia, / dom swój trzeba ulepszać / siebie na lepsze zamieniać.