Inspiracja – zmiana – nadzieja …
Zacznę od końca - od nadziei. Jest ona jedną z cnót teologicznych (wiara, nadzieja i miłość). Bywa określana jako ta, która umiera ostatnia albo jest też matką głupich a nawet, że jest matką odważnych. I myślę, że odważną była autentyczna postać z końca, XIX wieku Norweżka Dagny Juel. Była jedną z czterech córek lekarza dra Juela; oczytaną, umuzykalnioną, dojrzewającą wśród norweskiej cyganerii, skupiającej w owym czasie wyemancypowane kobiety. W wieku 25 lat wyjechała do Berlina by studiować muzykę i gdzie starała się przede wszystkim szukać ludzi sztuki. Jej nadzieje spełniły się w stu procentach. Zakochany i malujący ją już w czasach norweskich Edward Munch (który potem zdobył światową sławę), wprowadził Dagny do męskiego grona artystów berlińskich. Dość szybko stała się duszą towarzystwa, gdyż jako czarująca i niezwykła kobieta, przykuwała uwagę doskonałą harmonią walorów intelektualnych i czaru fizycznego.
Według opisu biografów była osobą o niezwykłym uroku, wywarła nieobliczalny wpływ na twórczość artystów, z którymi zetknął ją los. Jeden z nich pisał: „Nie była najpiękniejsza lecz była uwodzicielska jak żadna inna. Z jej życzliwych oczu promieniowała dusza. O umyśle jak brzytwa panowała intelektualnie nad sferą zmysłową mężczyzn”. Spełniły się jej marzenia - była genialną inspiratorką. Żyjąc w kręgu bohemy berlińskiej a potem młodopolskiej cyganerii Krakowa urzekła znakomitych twórców epoki fin de siecle’u. Oprócz wspomnianego Muncha, który w swoich obrazach powstałych z jej natchnienia przedstawiał cząstkę duszy kobiecej, Dagny była i jest obecna w twórczości Augusta Strindberga, który nazwał ją Aspazją oraz kobietą fatalną i nienawidził jej do końca swojego życia, gdyż porzuciła go dla Stanisława Przybyszewskiego. Dagny bowiem zakochała się w demonicznym, uchodzącym wówczas za geniusza pisarza; była jego muzą i inspiratorką jego twórczości.
Gdy jako małżeństwo z dwójką małych dzieci przybyli do Krakowa, Przybyszewski rzucił się w wir artystycznego życia, pił na umór a w jego balangach brali udział czołowi literaci i malarze epoki. Zdrowy rozsądek zachowali nieliczni, w tym St. Wyspiański. A Przybyszewski zaniedbywał żonę i dzieci; prowadził beztroskie życie (często na koszt innych) pełne nieodpowiedzialnych romansów, nieślubnych dzieci; ten człowiek bez charakteru głosił się kapłanem sztuki, czuł się wyzwolony i bezkarny. Podczas gdy w Dagny beznadziejnie zakochiwali się bracia Brzozowscy, student Władysław Emeryk, czy Tadeusz Boy-Żeleński, którzy często wspierali ich finansowo; jej mąż wszystko przepijał i beztrosko wydawał. Dagny cały czas próbowała ocalić małżeństwo, po prostu kochała go. Zastanawiające było, jak łatwo ulegały Przybyszewskiemu niepospolite kobiety. Gdy zawiodło ją wszystko pozostała już tylko nadzieja. Dlatego zgodziła się, aby wraz z synkiem wyjechać na Kaukaz do Tbilisi z zakochanym w niej beznadziejnie młodym Emerykiem, gdyż tam miał do nich dotrzeć z córką Przybyszewski. Codziennie wypatrywała go wychodząc na dworzec kolejowy. Nie zauważyła nawet, że Emeryk dokładnie zaplanował i przygotowywał koniec jej i swojego życia, łącznie z pogrzebem. No cóż, nadzieja umiera ostatnia !!!
Okazuje się, że Kraków pamięta o Dagny Przybyszewskiej.
Na Plantach, wśród znanych literatów, umieszczono również tabliczkę z jej Imieniem.
Ławka z tabliczką Dagny znajduje się u wylotu ul. Szewskiej, na wprost „Zalipianek”.