Wyobraźnia
Wyobraźnia karmi się codziennością i naszymi snami. Stwarza światy ekscytujące, a czasami poruszające , których nie rozumiemy.
Tego wieczora siedziałyśmy z siostrą wsłuchane w Danusi głos w ciemnej kuchni jej domu.
Uważałyśmy ja za naszą koleżankę, chociaż była licealistką a my smarkulami na początku szkoły podstawowej.
Była wspaniałą bajarkę, swoje opowieści czerpała z filmów.
W Pińczowie w starym klasztorze, jedna z sal była kinem. Duża z pluszowymi składanymi fotelami i równie czerwoną pluszową kotarą.
Materia kotary rozsuwała się, pojawiał się biały ekran i rozpoczynał się seans filmowy.
Danusia uwielbiała pędzący na nim świat a my - jej fascynujące opowieści.
Nigdy nie cenzurowała dla nas ich treści.
Ta historia utkwiła mi w pamięci ,bo była przerażająca.
Rozpoczynała się na pustkowiu sabatem czarownic przepowiadających przyszłość rycerzowi.
Straszne, jak kościotrupy wiedźmy, w których mocy były burze i wichry, skłaniały rycerza do zabicia króla.
Wszystko w tej scenie było okropne.
Bo to nie bajkowa czarownica patrząc w szklaną kulę wieszczyła śmierć, ale potwory warzyły truciznę.
Walczono o tron ?
Ale czemu to nie młody rycerz, albo sprytny Jaśko, wygrywał zawody ? Gdzie cudna księżniczka , która oddałaby zwycięzcy rękę i władzę królewską ?
A gdzie szklana góra i pałac wspaniały ?
Tylko kamienne zamczysko, w którego korytarzach rozlegał się łoskot mieczy i zbroi, a na obronnych wieżach, jak zjawy, tkwiły sylwetki zbrojnych.
Jak wyglądały warowne zamczyska na wrzosowiskach ?
Ta opowieść, układana w mojej głowie miała same dziury. Puzzle nie pasowały do siebie.
A najważniejsze, dlaczego historia nie kończyła się ucztą weselną , a śmiercią kobiety, która nie mogła domyć swoich dłoni.
Parę lat potem odkryłam , że ten film to był Makbet wg Szekspira. Ale wtedy już widziałam i obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” i krzyżackie zamczyska.
Ania Marek