Czyżby ?
Pociąg do Warszawy stał już na torach. Za chwilę ruszy.
Zdyszana dziewczyna z plecakiem na jednym ramieniu i laptopem niebezpiecznie zwisającym z drugiego, wskoczyła do wagonu.
Ostatnia pasażerka ?
Nie, jeszcze dwóch młodych chłopaków wsiadło za nią.
Wagon miał układ tramwaju, mało wygodny i głośny.
Szli wąskim przejściem, ona pierwsza.
Przystanęła. To tu - moje miejsce jest tutaj przy oknie - rzuciła.
• O ktoś siedzi !
Elegantka w średnim wieku już przygotowała się do podróży. Na stoliku, książka, okulary, kosmetyczka, woda mineralna.
• Przepraszam, ale to moje miejsce.
• Czyżby ?
Kobieta podniosła głowę, obrzucając ją badawczym spojrzeniem i dobitnie akcentując słowa powiedziała ,
• Niemożliwe. W kasie wyraźnie zaznaczyłam, że ma to być miejsce przy oknie.
• Już pani pokaże swój bilet – dziewczyna wyciągnęła telefon. Proszę zerknąć.
Tamta nawet nie drgnęła.
Wtedy zareagowali mężczyźni, dotąd stali spokojnie i czekali, na rozwój sytuacji.
• Gdzie jest w takim razie pani miejsce ? Tutaj ,na skraju ? - wskazał jeden z nich
Nie miała wyjścia, krzywiąc się, obrażona, wstała i przeniosła się tam.
Mężczyźni usiedli, otworzyli laptopy i założyli słuchawki.
Elegantka włożyła okulary i otworzyła książkę. Przerzuciła parę kartek i z czarującym uśmiechem zwróciła się do siedzącego pod oknem.
• Czy mógłby pan zamienić się miejscem ? Nie mogę czytać, jest dla mnie za ciemno.
Facet nie odrywając oczu od ekranu, gestem rąk wskazał słuchawki w uszach.
Westchnęła, pokręciła się, powierciła i przymknęła oczy.
Po chwili jej głowa jak zwiędły kwiat opadła na kłąb szali zamotany na szyi.
Zapadła cisza.
Przed Warszawą w jej torbie zadzwonił telefon.
• Tak dojeżdżamy. Miałam fatalną podróż. Siedziałam przy przejściu, wiesz jak to jest. Ciągle ktoś przechodzi, potrąca, ociera się.
• Nie, młodzież taka teraz jest. - Odpowiedziała na tyle głośno, żeby usłyszała ją dziewczyna.
Na peronie czekał już na nią starszy pan z kwiatami.
Wysiadła radosna, podsunęła mu pod nos policzek do pocałowania i wskazała walizki.
• Stała, gestykulowała rękoma i machała bukietem. Wreszcie była na swoim miejscu.
Anna Marek