WYBRANY ULUBIONY WIERSZ - próba interpretacji
Nie mam jednego ulubionego wiersza. Na różnych etapach życia pojawiały się jak objawienie, żyły odrębnym bytem w mojej głowie, by odejść czasem na zawsze, a czasem wrócić z nową siłą i wyrazem. Ostatni raz świadomym analizowaniem wierszy zajmowałam się w klasie maturalnej, co nie znaczy, że przestały być dla mnie ważne. Wręcz przeciwnie. W okresie studenckim, żeby nie zwariować, podmiotem lirycznym stawały się nazwy obowiązkowych przedmiotów, jak „wytrzymałość materiałów", lub „ wymiana ciepła".
Właśnie wśród tych" wytrzymałości „ i 'wymian", poezja, ta „ prawdziwa" i jej odkrywanie miała szczególną wartość i moc.
Właśnie w tym okresie spotkałam się po raz pierwszy z twórczością Anny Świrszczyńskiej.
W roku 1972 ukazał się jej tom" Jestem babą ". Wywołał on może nie skandal, ale sporą konsternację, odważnym jak na jak na tamte czasy poruszaniem tematu erotyzmu, (zwłaszcza w tzw. dojrzałym wieku), ale również ukazującego ciemną stronę życia kobiet, ich cierpienia i bezradność. Fragment jednego z tych wierszy był motywem przewodnim rozwichrzonych młodzieńczych spotkań, rozmów aż po świt.
Po co mówić,
kiedy można krzyczeć.
Po co iść,
kiedy można biec.
Po co żyć,
kiedy można płonąć.
Biegnę krzycząc ze szczęścia,
biegnę krzycząc z rozpaczy.
Dyszę,
płuca pracują jak szalone.
Gwałtowne uczucia
podobno dobrze działają na zdrowie.
Wróciły po latach. Razem z doświadczeniem, ze w życiu trzeba czasem przystanąć, aby dalej biec, a nawet największy płomień z czasem gaśnie, ale przecież pozostawia ciepło.
Na nowo odkryłam jeden z jej erotyków, w którym poetka, jawi się jako kobieta z krwi i kości, zmysłowa i świadoma swojej seksualności. Ale przy tym wrażliwa społecznie, dostrzegająca obojętność i bezduszność, kierująca się empatią, której deficyt my, teraz, tutaj, tak dotkliwie odczuwamy.
TAKA SAMA W ŚRODKU
Idąc na ucztę miłosną do ciebie
zobaczyłam na rogu
starą żebraczkę.
Wzięłam ją za rękę,
pocałowałam w delikatny policzek,
rozmawiałyśmy, ona była
taka sama w środku jak ja,
z tego samego gatunku,
poczułam to od razu,
jak pies poczuje węchem
psa drugiego.
Dałam jej pieniądze,
nie mogłam się z nią rozstać.
Człowiekowi potrzebny przecież
ktoś bliski.
I potem już nie wiedziałam,
po co ja idę do ciebie
Czy można podsumować twórczość Anny Świrszczyńskiej? Wymyka się wszelkim schematom i kwalifikacjom. Wciąż często z autoironią, lekkością, odważnie, odkrywa siebie i świat na nowo. W wydanym pośmiertnie tomie „ Cierpienie radość" ( 1985) wyjątkowa również w opisie doświadczeń dojrzałości i starości, ale z poczuciem własnej wewnętrznej niezależności, która przekłada się na sposób życia.
BIEGAM PO PLAŻY
Biegam po plaży.
Ludzie się dziwią.
- Siwa baba i biega.
Biegam po plaży
z bezczelną miną.
Ludzie się śmieją.
- Siwa i bezczelna.
Aprobują.
Feministka? Jeśli tak, to szczególna. Mimo, ze często wracam do jej twórczości i do historii jej życia, nie mogę powiedzieć, ze ją poznałam. Tylko znaki zapytania mają inny kształt niż kiedyś.