Czyżby
Właśnie zaczynało się nowe Millenium, było lato, prażyło słońce, wszyscy inni męczyli się na otwartej plaży w Kornwalii a my z siostra Anka, zaradne, leżeliśmy sobie w cieniu,
pod skalistym urwiskiem. I tylko od czasu do czasu przerywałyśmy wspaniale lenistwo wpływaniem w morze.
Anka umiała się cieszyć życiem, zachwycać chwila. Zarząd Pensjonatu w Torquay zamienił nam skromne lokum na luksusowy apartament dla VIP-ów, ponieważ w naszym pokoju były myszy. Kuchnie za to mieli doskonała, a turkusowa zatoka była tuż za progiem.
Jakiś zabłąkany plażowicz przechodząc obok nas przystanął i powiedział, jak to szanujący się Anglik, tzn sam do siebie, żeby nie wyglądało na to że zaczepia nieznajome :
'Czyżby ludzie celowo ryzykowali życie, ot tak?'i poszedł dalej.
Roześmiałyśmy się uprzejmie, zakładając że panu chodziło o nasze odważne wpływanie w morze a właściwie domniemywałysmy ze szukał przygody. Ale kiedy jeszcze kilku innych plażowiczów przeszło obok nas ze zdziwionymi twarzami, powiedziałam do Anki, że to muszą być jej wenusowe kształty, że oni wszyscy się tak gapią.
Po czym zrobiłam jej kilka fotografii.
Po wielu latach, kiedy Anki już z nami nie było, rodzinnie oglądaliśmy stare fotografie.
'Ach jak ja to pamiętam', skomentowałam, patrząc na nią tak szczęśliwą na kocu w Kornwalii. 'Pół plaży się nia zachwycało' dodałam z uśmiechem.
I ciągle patrząc na fotografie, nagle zauważyłam cos co spowodowało że osłupiałem. Czyżby to było możliwe do przeoczenia ?!, Wtedy w Kornwalii i przez tyle lat potem
na fotografii?!. Przecież oglądaliśmy je już nie raz.
Na fotografii, nad głową Anki, dość wysoko, na ścianie urwiska zawieszona była
spora tablica z napisem: 'Nie zbliżać się. Grozi osunięciem'.
Po angielsku oczywiście. Dla Anki na pewno niezrozumiałe.
Kiedy ciagle z fotografia w ręku, ochłonęłam, było mi i do śmiechu i do płaczu.
Najbardziej dotkliwym był brak obecności sportretowanej, i żal że nie mogę jej tego pokazać. Śmiałybyśmy się przecież, z naszej wtedy głupoty, przez resztę życia,
szczególnie z naszych wtedy założeń.
To jeszcze jedna lekcja o uważności, tej przy oglądaniu fotografii i generalnie.
Szkoda że niemal po dwóch dekadach. Też lekcja o niesłusznych domniemaniach i o szczęściu, bo przecież tamto urwisko rzeczywiście mogło się wtedy na nas osunąć.
Helena Thorogood