Ania Marek poleca
Sierranevada
Reżyser – Cristi Puiu
Operator – Barbu Balasiu
Produkcja Rumunia/Bośnia i Hercegowina/Chorwacja/Republika Macedoni
2016
Zdumiona przecieram oczy. To przecież nasza rzeczywistość przeniesiona na taśmę filmowa przez rumuńskiego reżysera Cristi Puiu.
Może są drobne różnice , pop a nie ksiądz i obrządek religijny, rytualna stypa pośpiesznie odprawiana przez stare kobiety , czterdzieści dni po pogrzebie, Tam jak i tu, wszyscy się spieszą, gnani chęcią posiadania i utrzymania pozycji w stadzie.
Miasta pęcznieją. Zakorkowane ulice dyszą spalinami. Ludzi dopada szaleństwo piątkowych zakupów. Torby i siatki, wnoszone i wynoszone , wleczone po chodnikach tonących w śniegu i błocie, do domów flankujących jezdnie . Do malutkich mieszkań.
A tu rodzinna uroczystość i kontredans parunastu osób - kuchnia, przedpokój, łazienka. Zamykanie i otwieranie drzwi. Nakrywanie do stołu, układanie sztućców , ustawianie kieliszków - żeby po chwili wszystko zmienić i zacząć od nowa .To przypomina filmy nieme, tylko, że oni cały czas gadają. Kłócą się, wyrzucają z siebie złość , pretensje , wywlekają stare urazy. A są wśród nich monarchiści, komuniści a nawet wyznawcy internetowych teorii spiskowych. Chociaż nie mieli katastrofy smoleńskiej , to i tak wokół ataku na wieże World Trade Center można ukuć parę szalonych teorii.
Wydaje się, że życie społeczne i rodzinne jest możliwe tylko dzięki hipokryzji. Kłamstwo ratuje naszą skórę.
I znowu kobiety przestawiają gary , karmią dzieci i poszturchują mężczyzn, tych udomowionych zwierzaków , którzy tutaj ustępują im pola. A wszyscy razem, wygłodzeni , czekają na rozpoczęcie ceremonii.
Film gorzki ale i komiczny, tak jak jego zakończenie, jeżeli oczywiście potrafimy się śmiać z siebie.