Izabella Baciańska poleca
Party
Reżyseria - Sally Potter
Wielka Brytania, 2017
Zdarzały się już filmy z jednością miejsca, czasu i przestrzeni. Chociażby "Rzeź", czy "Wenus w futrze"; obydwa Romana Polańskiego.
"Party" w reżyserii Sally Potter jest kolejnym obrazem stworzonym w tej konwencji.
Ekran zapełniają przedstawiciele angielskiego establishmentu. Są grupą przyjaciół ze studiów, byłych anarchistów, których młodość przypadła na lata sześćdziesiąte.
Trwają ze sobą do dziś. Teraz jednak to ludzie na wysokich stanowiskach, osadzeni na górnym piętrze drabiny społecznej. Zmanierowani swoją pozycją, zdegustowani sytuacją polityczną. Pani domu wydaje właśnie przyjęcie z okazji mianowania jej na ministrę zdrowia w brytyjskim rządzie.
Zaczyna się spektakl. Opowieść w stylu retro z charakterystycznym angielskim humorem, podszytym hipokryzją wyższych sfer.
Bohaterami rządzą silne namiętności, strach, niemożność sprostania zbyt trudnym sytuacjom życiowym. Kapitalną kreację tworzy fenomenalny Timothy Spall, znany nam wcześniej ze wspaniałej roli angielskiego malarza impresjonisty - Turnera.
Bywają aktorzy, których emploi przysposabia ich do ról charakterystycznych. T. Spall stworzył postać wręcz karykaturalną, kapitalną w zbliżeniach kamery. Cały zespół aktorski gra głównie twarzami. Tu myśl podsuwa paralelę do filmów niemych.
Film jest czarno-biały i ten zabieg potęguje efekt. Skupiamy się całkowicie na grze aktorów. Percepcji nie rozprasza kolor.
Jest tu po trosze wszystkiego: farsy, czarnego humoru, dramatu z plejadą wybornych postaci. I zaskakująca pointa.
Na przekór modnym ostatnio, dwu-, trzygodzinnym tasiemcom, film jest krótki. Niewiele ponad 70-minutowy. W tym czasie udało się twórcom zręcznie zamknąć całość. Powstał obraz z cyklu: "nic dodać, nic ująć".
POLECAM
Izabella Bociańska