Izabella Bociańska poleca:
Gloria Bell
Reżyseria – Sebastian Lelio
Po zniesmaczeniu "Słodkim końcem dnia" z Krystyną Jandą, dla przeciwwagi, obejrzałam film "Gloria Bell".
Dzieło opowiada o ludziach w pewnym wieku po przejściach. Gloria, sześćdziesięcioletnia kobieta, od dwunastu lat rozwiedziona, żyje w pobliżu dwójki dorosłych dzieci, które mają swoje życiowe trudne sprawy. Jest matką - kwoką. Dzwoni, pyta, doradza, wpada z pomocą. W chwilach samotności obcuje ze swoim starzeniem. Analizuje, ocenia. I nie odpuszcza.
Jest pełnokrwistą kobietą z eskalacją żądań wobec życia. Czasem wychodzi jej to brawurowo. Śpiewając nowoczesne przeboje, prowadzi szybko samochód, często bywa w nocnym klubie ponieważ uwielbia tańczyć. Intensywnie pracuje zawodowo. Cały wachlarz zdarzeń, zabiegów, usiłowań, żeby oswoić samotność i nadchodzącą starość. Intensywnie poszukuje partnera. Kiedy się spotykają, odnajdują w sobie żywiołowe, prawie młodzieńcze uczucie.
W trakcie projekcji oczekujemy, że wszystko zakończy się happy endem. Cóż, oczekiwania z życiem nie idą w parze.
Arnold uwikłany jest beznadziejnie w swoje poprzednie życie. Nie potrafi przeciąć go definitywnie, choć ono na to tylko zasługuje. Ona niedostatecznie dojrzała emocjonalnie, nie potrafi pomóc ukochanemu mężczyźnie. Rodzą się niedopowiedzenia, wzajemny żal, ostatecznie rozstanie.
Nie dostajemy prezentu w postaci "żyli długo i szczęśliwie", tylko gorycz rozczarowania. Tak niewiele brakowało, żeby było pięknie.
Mistrzowskie aktorstwo Julianne Moor i partnerującego jej Johna Torturro czynią film bardzo dobrym, wartym polecenia.
Izabella Bociańska