pokojPOKÓJ
Emma Donoghue
Wydawnictwo Sonia Draga, 2011 

Przeczytajcie, aby się nad nią rozbeczeć, aby się nad nią wzruszyć, aby się nad nią wywrzeszczeć, aby wpaść nad nią w zachwyt, aby odnaleźć w sobie ogromne pokłady emocji, współczucia, zadziwienia, złości na zło, by poczuć, że świat może być okrutny, ale i zadziwiająco dobry. 
Aby zawsze mieć nadzieję ... !
Opis książki   >>   kliknij poniżej  Czytaj więcej

Wyobraź sobie, że ktoś zamyka cię w niewielkim pokoju z małym dzieckiem. Od dziś będziesz w nim spędzać dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu !   Przez kolejne siedem lat ! Opowiedziana głosem małego chłopca ciepła i wzruszająca powieść nominowana do prestiżowej nagrody Bookera, obsypana pochwałami przez wszystkie liczące się tytuły prasowe, nie tylko w Stanach Zjednoczonych!

Dla pięcioletniego Jacka Pokój jest całym światem. To tu się urodził, to tu bawi się i uczy ze swoją mamą. Na noc mama układa go do snu bezpiecznie w szafie na wypadek, gdyby przyszedł Stary Nick.
Dla Jacka Pokój jest domem, dla jego Mamy więzieniem, w którym została zamknięta przed siedmioma laty. Dzięki ogromnej determinacji, pomysłowości i bezgranicznej matczynej miłości udało jej się stworzyć dla synka namiastkę normalności. Niestety ciekawość chłopca rośnie z wiekiem i Mama zdaje sobie sprawę, że Pokój nie wystarczy mu na długo...

pokoj8Pokój, książka opowiedziana oryginalnym, pociesznym i wzruszającym głosem Jacka, to porywająca historia o matce i synu oraz ich miłości pozwalającej przetrwać to, czego przetrwać niepodobna.

źródło opisu: empik.com
źródło okładki: empik.com


Kilka recenzji znalezionych w internecie:
"Pokój" przeczytałam już ponad tydzień temu, ale do dziś nie znalazłam właściwych słów, którymi mogłabym opisać odczucia jakie mną targały podczas lektury i jeszcze jakiś po jej zakończeniu. Dawno już nie czytałam takiej książki, która pochłonęłaby całą moją uwagę i wszystkie zmysły. Nie zdarzyło mi się do tej pory tak wejść w świat fabuły, by nie zauważyć, że przesiedziałam godzinę nad zimną kawą w McDonald's, a po policzkach płynęły mi łzy.
Emma Donoghue przedstawiła nam niesamowitą historię opisaną w niesamowity sposób. Dzięki narracji pięcioletniego Jacka poznajemy specyficzną rzeczywistość Pokoju, który jest dla niego i jego Mamy całym światem. Dla Jacka jest to świat naturalny i oczywisty, bo innego nie zna, a dla Mamy jest koniecznością i więzieniem, bo kilka lat wcześniej była wolna. Prowadziła normalne życie nastolatki dopóki nie spotkała na swojej drodze Starego Nicka, który pozbawił się naturalnych praw.
Zadziwiające i zachwycające zarazem jest to jak ta kobieta poradziła sobie z koszmarną sytuacją, jak wielką siłą, pomysłowością i cierpliwością musiała się wykazać, by przeżyć i pomóc przeżyć synowi.
Nie mam pojęcia czy opowiedziana przez panią Donoghue historia wydarzyła się naprawdę czy ma jakieś podstawy w rzeczywistości, ale dokładność opisów, zachowań i mechanizmów jest tak realna, że nie sposób oprzeć się wrażeniu, że są to spisane wspomnienia.
Nie wiem też czy autorka prawdziwie oddała myśli pięcioletniego chłopca, bo ani ja ani ona pięcioletnim chłopcem nie jesteśmy, ale zrobiła to tak wiarygodnie i przekonująco, że wierzę, że tak właśnie myślą dzieci. Biorą dosłownie słowa dorosłych, nie rozumieją kłamstwa, ironii, sarkazmu, kierują się uczuciami, tworzą nowe nazwy, dzielą się oczywistościami, a to wszystko z nutką radości i optymizmu.
Według mnie Emma Donoghue ma ogromny talent. Jest oryginalna i bardzo przekonywująca w stworzonej przez siebie historii. Potrafi tak dobrać słowa, by poruszyć najbardziej zatwardziałe serca i najczulsze miejsca ludzkiego wnętrza.
Zachęcam bardzo mocno do przeczytania książki. Po lekturze całkiem inaczej będziesz słyszeć to, co mówią dzieci
Autor: Maja Sieńkowska

pokoj2Jestem pod tak ogromnym wrażeniem tej książki, że aż boję się pisać o niej. Boję się, że moje słowa nie będą w stanie wyrazić zachwytu, zauroczenia, wręcz chyba nawet zakochania się w tej książce!
Już od pierwszych stron nie mogłam się oderwać, a z drugiej strony musiałam raz na jakiś czas przerywać czytanie, bowiem emocje, które mną targały w trakcie poznawania historii "Pokoju" były tak duże, że musiałam je trochę studzić.
Studziłam podziwiając okładkę, która uważam jest rewelacyjna (zaskoczeniem było dla mnie to, że jest jakby "Półtwarda"- zaskoczenie bardzo na - tak).
Jak już emocje rozładowałam to wracałam z powrotem do poznawania Jacka, jego mamy i losu, który ich spotkał.
Losu okrutnego, losu, z którym nie każdy potrafiłby się pogodzić, nie każdy by sobie z nim poradził. Losu, który zgotował im ktoś nieobliczalny...
Bo czyż jesteście w stanie wyobrazić sobie, że od siedmiu lat żyjecie w jednym pomieszczeniu, od pięciu lat dzielicie je z własnym dzieckiem urodzonym właśnie w tym pomieszczeniu i nie macie perspektywy na zmianę. Do tego nie jest to Wasz wybór, lecz psychopaty, który Was zamyka i traktuje jak swoją własność. Myślę, że nie jesteście sobie tego w stanie wyobrazić. Ani ja, ani wy.
A gdy to wszystko opowiedziane jest słowami dziecka, które nie zna innego świata- to uwierzcie mi może Was to wszystko powalić na kolana. Mnie powaliło!
Podziwiam autorkę za tak umiejętne podejście do tematu. Do napisania tej książki popchnęła ją wiadomość o Austriaczce, która była właśnie przetrzymywana przez swojego ojca-oprawce przez siedem lat. Urodziła tam siedmioro dzieci.Trójkę z nich wychował w swym domu sam oprawca, jedno z dzieci zmarło, natomiast pozostała trójka, w tym pięcioletni Felix, dzieliła więzienie z matką i dopiero z chwilą jej uwolnienia po raz pierwszy mogła zobaczyć świat zewnętrzny. Autorka postanowiła podobną historię opowiedzieć oczami dziecka, co myślę, że wywołała piorunujący efekt. Pamiętam, gdy usłyszałam pierwszy raz właśnie o wspomnianej wyżej dziewczynie, pamiętam swoje emocje...szok i strach...
Może dlatego nie potrafię się zdystansować do tej książki, nie potrafię o niej zapomnieć i nie chcę! Żyję nią nadal i myślę, że już zawsze ona będzie żyła głęboko we mnie. Bo bardzo głęboko wyryła mi się w sercu.
Łzy lecą mi nawet teraz, gdy próbuję coś o niej napisać...
Więc może nie będę już więcej nic o niej pisała, powiem Wam tylko, że to książka, którą MUSICIE przeczytać...
by się nad nią rozbeczeć,
by się nad nią wywrzeszczeć,
by popaść nad nią w zachwyt,
by odnaleźć w sobie ogromne pokłady emocji, współczucia, zadziwienia, złości na zło,
by poczuć, że świat może być okrutny, ale i zadziwiająco dobry...
by zawsze mieć nadzieję....!
Autor: Kass Warz
http://www.achyochyzksiazka.blogspot.com/

pokoj1 Tę książkę albo kocha się całym sercem, albo nie znosi. Tak przynajmniej wynika z licznych opinii, które na jej temat można znaleźć w sieci. Ja najpierw byłam nastawiona bardzo pozytywnie, a potem przestałam mieć ochotę na lekturę. Teraz, po przewróceniu ostatniej strony, plasuję się gdzieś pośrodku między obiema grupami.
"Pokój" to opowieść o czymś, co jest niemożliwe chyba do opowiedzenia, włożona w usta pięcioletniego chłopca. Jack urodził się w Pokoju, którego nigdy nie opuścił. 7 lat wcześniej jego mama, wtedy dziewiętnastolatka, została uprowadzona przez człowieka, którego nazywają Starym Nickiem. Zamknął ją w specjalnie do tego celu zbudowanym pomieszczeniu, dźwiękoszczelnym pokoju z oknem w dachu, z małą kuchenką na prąd i wanną. Wkrótce zaszła w ciążę i urodziła martwą dziewczynkę, rok później na świat przyszedł Jack i od tego czasu życie jego matki zaczęło obracać się wokół tego, aby zbudować mu możliwie pełny świat na kilku metrach kwadratowych.
Poznajemy ich oboje w dniu, w którym Jack kończy 5 lat. Zamiast świeczek na torcie urodzinowym ma cukierki, i chociaż nie wie, że świat, który ogląda w telewizorze, istnieje naprawdę, jest przekonany, że jego mama nigdy nie była "Nazewnątrz", i że za drzwiami ich pokoju jest kosmos pełen różnych planet, to jakimś cudem wie, że świeczki na torcie powinny być. Wie też sporo innych rzeczy, których nie wie przeciętny pięciolatek, a jego życie wydaje się być niewiarygodnie radosne. Pogoda ducha stoi w straszliwej sprzeczności z tym, że co wieczór mama zamyka Jacka w szafie, aby nie był świadkiem gwałtów i aby spojrzenie Starego Nicka na niego nie padło.
Jack jest specyficznym narratorem. Przeczytałam tę książkę w języku polskim i bardzo podobało mi się tłumaczenie. Zerknęłam na kilkanaście stron oryginału i wydaje mi się, że tłumaczowi udało się lekko i zręcznie oddać liczne neologizmy i brak gramatyki w mowie Jacka. Powierzenie narracji pięciolatkowi wydaje się dość ryzykownym zabiegiem, Emma Donoghue wyszła jednak z tego obronną ręką. Jack nie jest wprawdzie zbyt wiarygodny. Z jednej strony posługuje się bardzo trudnym słownictwem, z drugiej brakuje mu czasem słów podstawowych, ma zaledwie pięć lat, a jego obserwacje zadziwiałyby u znacznie starszego dziecka. Tym niemniej jego język jest na tyle uroczy, a on sam łączy niewinność z bystrością i szybko mnie do siebie przekonał. Zresztą oddanie mu głosu "robi" całą książkę. Gdyby narratorką była mama, nie byłoby tej siły rażenia, podobnie w przypadku narracji trzecioosobowej.
Mój problem z tą książką polega na tym, że mnie nie poruszyła. Owszem, przeczytałam ją w rekordowym tempie (zaczęłam późnym wieczorem i czytałam aż do ostatniej strony - takie są rozkosze sesji jesiennej dla nauczycieli akademickich), wciągnęła mnie i czytałam ją z zainteresowaniem, cały czas pozostawałam jednak obojętna. Być może byłoby inaczej, gdybym otworzyła tę książkę całkowicie niewinna, nieskalana wiedzą o jej treści. Ta opowieść powinna mieć w sobie suspens, straszliwą prawdę o położeniu Jacka powinno się odkryć z niedowierzaniem. Niestety, w przypadku książki tak głośnej, jest to właściwie niemożliwe. Zresztą nota na okładce, choć wyjątkowo nie wyjawia zbyt dużo, wprowadza nas w temat, uniemożliwiając tym samym czytelnikowi odkrycie go. Jest jak jest, wiedziałam, czego się spodziewać, i nastawiłam bardzo sceptycznie. A mimo to nie żałuję tych kilku nieprzespanych godzin.pokoj3
Bardziej podobała mi się druga część powieści. Kluczowy zwrot akcji jest wprawdzie totalnie nieprawdopodobny z wielu różnych względów, zarówno pod względem psychologicznym, jak i realiów wykonania, co moim zdaniem jest poważnym zarzutem względem tej książki. Jeśli nie chcecie wiedzieć kompletnie nic, nie czytajcie dalej, wyjawię bowiem coś, czego na okładce nie ma, co jednak było dla mnie oczywiste po pierwszych kilkunastu stronach i co można znaleźć w prawie każdej recenzji. Dość szybko się orientujemy, że niemożliwe, aby cała gruba książka dotyczyła życia w zamknięciu, i faktycznie, Jack i jego mama odzyskują wolność. W sposób, który stawia pod znakiem zapytania rozsądek matki, jednak samego Jacka umieszcza na wyjątkowej pozycji. Nieprzypadkowo dzieje się to w Wielkanoc - mały Jack staje się Zbawicielem, tak jak już wcześniej był nim dla swojej mamy, swoim istnieniem nadając sens jej życiu i ratując ją przed bardzo prawdopodobnym popadnięciem w obłęd. Trafiają Nazewnątrz, i tam dopiero zaczyna się fascynująca konfrontacja ze światem.
Emma Donoghue przyznaje, że do napisania "Pokoju" zainspirowała ją prawdziwa historia Nataszy Kampusch, a przede wszystkim Josefa Fritza i jego córki, która urodziła w niewoli dzieci, a jedno z nich, chłopiec, w momencie uwolnienia miał właśnie 5 lat. Zafascynowała ją wizja tego chłopca wypuszczonego na świat, o który nie miał pojęcia. Szkoda jednak, że temat ten potraktowała straszliwie stereotypowo i płytko. Wiele scen mnie irytowało, niewiele faktycznie poruszyło, ale mimo to ta część książki była dużo bardziej zaskakująca i ciekawsza niż pierwsza. Matka, która w pierwszej sprawia wrażenie anioła, tutaj nagle robi się bardziej prawdziwa. Jej więź z synem, który nie wyobraża sobie, że miałby istnieć oddzielnie, bo i po co, który wciąż "częstuje się" z jej piersi, i który nigdy dotąd nie spędził chwili w oddaleniu od niej, musi zostać poddana próbie, zmieniona, ale jak to zrobić? Te sceny poruszały mnie chyba bardziej niż fragmenty o życiu w niewoli, jako że były dla mnie bardziej realistyczne - każda matka musiała kiedyś przez takie poluźnianie więzów przejść, zostawiając swoje dziecko po raz pierwszy w osobnym łóżku, w innym pokoju, w domu dziadków. W przypadku Jacka te doświadczenia musiały być niewyobrażalnie trudne.
Nie podoba mi się wykorzystywanie sensacyjnych historii, które są zarazem czyjąś tragedią, dla własnych celów, i nie byłam zachwycona słysząc, że ta książka powstała pod wpływem prawdziwych historii. Z drugiej strony jednak takie historie fascynują nas wszystkich, zaś Emma Donoghue przedstawiła nam w bardzo specyficzny, a zarazem delikatny sposób swoją wizję podobnych wydarzeń. Szkoda, że tyle w niej niedociągnięć, że autorka nie zadbała o trochę większe prawdopodobieństwo zdarzeń i troszkę głębszy obraz, skoro jednak poruszyła serca tylu czytelników, nie jest to pewnie aż tak istotne. Mnie nie wzruszyła, ale zaciekawiła i zostawiła wrażenie raczej pozytywne. Sama nie wiem, na ile ją ocenić. Na pewno warto ją przeczytać.
http://miastoksiazek.blox.pl/2011/09/Pokoj.html#.VBVq-Ujy07A

Joomla Template - by Joomlage.com