Siwy – dialog
Co słychać zapytała Aneta?
Żyję jakość - odpowiedziała Maria.
A co u Siwego?
Znów ją sprowadził. Kłócą się, klną. A później kochają. Takich przekleństw toś nie słyszała.
Pracuje gdzieś?
Gdzie tam. Żyją z jej renciny. A raptem tego kilka stówek.
Pije?
A jeszcze jak. Żadnej roboty się nie ima. A jak chwyci fuchę to do pierwszej wypłaty. Do tego rządzić by chciał. A kto sobie na to pozwoli?
A ona pije?
Nie wylewa za kołnierz. Żal mi jej. Miała pracę, rodzinę, dom straciła wszystko. Na co jej przyszło. Z lumpami się zadawać? Ile nieszczęść przez tą wódę.
Nie przegonisz tego?
A gdzie pójdą. A i siły brak, prawie osiemdziesiątka.
Gdzieś ich ulokowała?
Komorę wyremontowaliśmy w gospodarczym, ma prąd, kanalizację, grzanie. Wszystko za frico. Byle dalej od domu. By dzieci nie patrzyły. Nie wejdziesz. Kabina rozwalona. Pierzyny roztrzepane. Jakby wojna przeszła. Kiedyś jeszcze to ogarniałam.
A może odwyk?
A zmuszę to go. Po pijaku stawia się nawet do policjantów. Dali mu nawet kolegium. 77 godzin pracy społecznej. A ile wezwań. Nic sobie z tego nie robi. Jak nie odrobi to paka.
Co on na to?
W to mu graj. Ciepło, jedzenie.
A jeśli go tam zakatują?
Wyedukowała go. Siedziała za włamanie z tym poprzednim.
Zapłacisz za niego?
Zawzięłam się. Tym razem nie. Choć serce mi się kraje. Nikt w domu nie pił. Za jakie grzechy ten dopust.
Ciężko ci?
Pewnie. Ale jak popatrzę na to stworzenie - powiedziała Maria biorąc do rąk łaszącego się do jej kolan rudego kotka - to jakoś lżej na sercu.
Skąd je wzięłaś?
Przygarnęłam kilka od sąsiadów. Dziś jeden wybiegł na drogę. Potrącili go . Leżał na poboczu z kroplą krwi na pyszczku. Jeżdżą jak szaleni. Mówię mu zakop w ogrodzie.
- Jak najgorsze to tylko ja - powiedział. Wyniosłam sama. Nie proszę go już o nic. Ale ci powiem. Pijak, awanturnik, roztrwonił wszystko co miał. Ale nigdy mi nie ubliżył, nie przezwał. A nieraz to nawet czekoladę kupił. Co z nim będzie jak mnie zabraknie?
Anna Nowińska