ŻONA
Spotkałam pana żonę. Wygląd na milion dolarów. Powiedziałam jej to. Wie pan co usłyszałam „ to miłość ”. Szczęśliwy pan?
Żartuje pani. Wyglądać to ona wygląda ale roztrwoniła majątek. Żeby choć sama…
A na co poszło?
A wiem to na co. Nosi się z jakimś fagasem. Piętnaście lat młodszy. Przepisała na niego wszystko. Dom po rodzicach, mieszkanie. Palcie licho to było jej.
Współczuję panu.
Ale najgorsze, że nabrała kredytów. I to pod zastaw domu. Nazbierało się tego z odsetkami pół miliona. I jeszcze wyczyściła konta z akcji, obligacji, dwadzieścia lat oszczędności. Przychodzą wezwania komornicze.
Z czego płacić, gdy mam tylko emeryturę. Nawet jak sprzedam dom i tak zabraknie. Odbiło jej na starość. Dał jej pan pełnomocnictwo do rozporządzenia majątkiem. Dałem, miałem zaufanie. Miała dostęp do wszystkiego. Przepisałem na nią pół mojego domu. Teraz jeździ z tym swoim po całym świecie. W kraju to Malinowy Zdrój Solec, Świeradów, Rawicz w Ustce. Nie żałują sobie na nic. Do tego operacje plastyczne, botoksy. A wynajęty apartament też kosztuje.
Wierzyć się nie chce. Na co mi przyszło. Nie mam domu, żony. Dla niej rzuciłem pierwszą i dzieci. I wie pani co mi powtarza. „Mówiłeś - najważniejsze jest twoje szczęście, jak je znajdziesz nie będę stawiał ci przeszkód. Chciałam sprawdzić, a wyszło jak wyszło”. Popatrz pani jaki dureń ze mnie.
Anna Nowińska