Szczęście
Słoneczne niedzielne popołudnie .Zegar katedralny wybił dwa takty. Zatrzymała się na wprost krypty Srebrnych dzwonów.
Zalane słońcem Wzgórze Wawelskie. Zaproszenie do spaceru, rozmyślań, radości . Wawel , sanktuarium narodu, świadek jego tysiąc letniej historii . Dziś dostępny dla wszystkich. Ale nie zawsze tak było. Przez 50 lat trwał w okowach cytadeli austriackiej. Był niedostępny po stłumieniu przez Austriaków powstania krakowskiego z 1846 r . Dopiero w okresie od 1903 r do 1911 r rozpoczął się proces zwracania go narodowi.
W pamięci utkwiła jej kwota 3.000.000 guldenów którą Kasa Miejska Krakowa wyasygnowała na wykup budynku szpitala z rąk armii Austriackiej.
Pod zaborami tylko Katedra była symbolem państwa i depozytariuszem narodowej historii, pamięci i wolności pogrzebanej po rozbiorach Pierwszej Rzeczpospolitej.
Stąd tylko płynęła nadzieja na odzyskanie niepodległości. Polacy z pozostałych zaborów i zagranicy podejmowali pielgrzymkę do Krakowa. Odwiedzali obowiązkowo Katedrę i Kopiec Kościuszki na Wzgórzu św. Bronisławy symboli narodowej wolności przetrwałej na tych dwóch skrawkach ziemi. Grzała myśli i ciało w słońcu. Obeszła gotyckie baszty sandomierską i złodziejską . Podziwiała potężne gotyckie mury wapienne lśniące bielą .Można było wszędzie zaglądnąć. Nie pamiętała by tak było nawet kilka lat temu. Wawel otwierał się coraz bardziej dla zainteresowanych.
Dziedziniec zewnętrzny. Szachownica wapieni, zarys fundamentów wybijających się z trawy skłaniał do refleksji nad dokonaną przez zaborcę dewastacją wzgórza . Nigdy już nie zobaczy wspaniałych trzech gotyckich świątyń, Domu Psałterzystów, Domu Borka i całego dorobku pokoleń lokujących na wzgórzu przez wieki swoje osiągnięcia cywilizacyjne . Wyburzone przez Austriaków na potrzeby rozbudowywanej twierdzy zostawiły po sobie ślad ale tylko w ziemi i w dokumentacji zmuszając do refleksji nad zawiłościami narodowej historii . Pocieszeniem napawał ją fakt że zburzono tylko część a reszta ocalała jako świadek przeszłości.
Dziedzic zamkowy lśnił bielą kamienia w świetle słońca . Tu można było zachłysnąć się przestrzenią i historią wieków zaklętą w Zamku królewskim. Renesansowe krużganki ze wspaniałą polichromią, kolumnadą i kamieniarką okien i drzwi dzisiaj jak i za każdą bytnością tutaj robiły na niej wrażenie. Z każdym rokiem pięknieje pomyślała. A ile mógłby opowiedzieć poprzez fotografię i obrazy.
Zatrzymała się przed się przed gablotami nowo otwartej wystawy pt.” Wawel odzyskany „ - ocalony dla przyszłych pokoleń.
Czarno-białe zdjęcia ilustrowały widok ogołoconych komnat zamkowych i zdewastowane wzgórze oddane narodowi przez wojsko po „ okresie niewoli austriackiej” . Przyglądnęła się poszczególnym fazom realizowanych projektów rewaloryzacji komnat ,dachów i detali architektonicznych oraz uzyskanym efektom po dziele renowacji.
Ileż energii miało to biedne, małe, prowincjonalne miasto z przełomu wieków pomyślała z zazdrością. Miasto zakochane w swojej przeszłości. Miasto rwące się w przyszłość. Skąd ta moc w ludziach? Skąd ta eksplozja życia kulturalnego we wszystkich dziedzinach sztuki ? Przecież powszechna opinia głosiła że Kraków umie tylko świętować pogrzeby i rocznice. Sprowadzenie prochów Adama Mickiewicza, pogrzeb Kraszewskiego, Zyblikiewicza. Przypomniała sobie wspomnienia Zofii Muczkowskiej. Uderzała jej fascynacja miastem i jego barwnymi mieszkańcami z przełomu XIX/XX wieku. Jakże nie zadać sobie pytania czy Wawel zwrócony narodowi, nie był efektem eksplozji życia duchowego, świadomości narodowej i młodo-polskiego fermentu zrodzonego tutaj w Krakowie ? To musiało drzemać przez wieki czekając tylko na odpowiedni moment. Czy taki wybuch talentów w literaturze, malarstwie, rzeźbie, muzyce, teatrze tu w Krakowie na przełomie XIX /XX wieku miał swój odpowiednik w innych epokach ?
Poaustriackie budowle pomiędzy wspaniałymi gotyckimi wieżami - dzisiaj już nie budziły emocji , mogła się tylko odnieść do nich pod względem estetycznym.
Ale mimowolnie dokonana konfrontacja wspaniałych średniowiecznych i renesansowych obiektów z okresu I-szej Rzeczpospolitej z austriackim dorobkiem bryły szpitala z czerwonej cegły zmuszała ją jak zwykle do meandrów myślowych. A o ileż wspanialsze byłoby wzgórze Wawelskie z obiektami „Akropolu” wg projektu Wyspiańskiego i Ekielskiego. Ale czy młodopolski radykalny eksperyment ingerujący w historyczną i symboliczną tkankę Wawelu miał szansę na realizację ? Rozmach i piękno projektu mogła podziwiać na makietach. Ale brak realizacji daje szansę na snucie alternatywnej historii pomyślała. Kształtuje wyobraźnię odbiorców, uświadamia potęgę ducha i serc gigantów artyzmu wykraczających poza realia polityczne.
Spokój nurtu Wisły i widok Kopca Kościuszki w czystym styczniowym powietrzu udzielił się jej. Dzisiaj mogła się zdobyć tylko na stwierdzenie „skomplikowana ta nasza historia” .
Wzruszyły ją tabliczki z nazwiskami i nazwami fundatorów. Cały naród wspólnym wysiłkiem podniósł z upadku wzgórze Wawelskie i przywrócił je do świetności.
Górą rozchodziły się dźwięki zegara katedralnego zamontowanego w październiku 1899 r. w okresie restauracji Katedry . Był następcą poprzednich zegarów. Pierwszy zegar pojawił się Katedrze już w 1418 r. –czyli od ponad 600 lat zegary wybijały czas w tym historycznym miejscu .Towarzyszyły wielkim przełomowym zdarzeniom jak i jej spacerze po wzgórzu.
Z nad Wisły dochodziły dźwięki skrzypiec . Perliła się radość i łkanie. Cztery pory roku, Vivaldiego. Życie w wielu odcieniach rozpięte w porach roku w historii pokoleń i dniu dzisiejszym takim zwyczajnym i nie zwyczajnym przynajmniej dla niej.
Piękny był ten dzień.
Ania Nowińska
Styczeń 2020