Opowiadanie z użyciem słów nieużywanych, zapomnianych i takich, które dziś zmieniły swoje znaczenie

Nadbabka

Onegdaj umyślny wieści od nadbabki przyniósł. Za dwie niedziele cała familia stawić się miała u niej w belwederze. Afery nie wyłuszczyła, ale admonicje dodała, że przeklnie nas jak wezwania zaniechamy. Pokłopotać się z nią nie honor, bo to nestorka rodu i pieniężnik wielki. W dodatku nadbabka ciągłej atencji się domaga, a popiśnik co i rusz zapis zmienia, przez co nikt nie wie komu jej wielkie niczym otoczyświat imienie przypadnie.


Nie było co deliberować tylko klamoty zbierać i do drogi się rychtować. Fury i podjazdy powyciągałem i dalej ładować na nie wszystko co w drodze przydatne być może. Żeby za dnia ruszyć już od samej jutrzni służba znosiła wiktuały z komory, baryłki i bukłaczki z apteczki, odzianki wszelakie, pościałki i firdygałki przeróżne.
Oddaną do kolasy zapakowałem na koniec i z całym tym tabunem skoro ruszyłem. Droga przed nami daleka była, a w dodatku prowadziła przez czarcie bór i przez to pomarlisko gdzie wszystkich wisielców od wieków grzebali i nikt przy zdrowych zmysłach po dobroci tamtędy nie jechał.
Ja umyśliłem sobie pierwszy u nadbabki stanąć, dlatego wody święconej nabrałem, krzyż brzozowy na koźle zatknąłem i tak uposażony w drogę rychło ruszyłem.
Kiedy moja spostrzegła jaką drogą jedziemy larum podniosła, a płacze, a lamenty, że nawet zdechła gadzina łeb podniosła. Ale co tam, nie ustąpiłem i żegnając się co i rusz w diabelski bór wjechałem. Ćmok i duchota była tam taka, że dusza prawie ze mnie uleciała, ale krzyża się ułapiłem i konie zaciąłem.
Wtem widzę, że na drodze chłopy jakieś posiadały i przejazd tamują. Konie dęba stanęły, a ja pomiarkowałem, że to pomarlaki z pomarliska się przywlekły i w diabelskiego mariasza grają. Wodą święconą na nich chlusnąłem, a one miast sczesnąć, ułapiły mnie i do śmiertelnego tańcowania porwały. Paraliż mnie chwycił i miast tyły dać, wbrew sobie hołubce z nimi wywijać zacząłem i pospołu, niczym wilkołak, do księżyca wyłem.
Otumaniły mnie doszczętnie, a tu z rozcapierzonymi pazurami wyłania się z pomrokusina posłusznica, co to ją półrodzic do zakonu oddał, jak swojej półsiostrze absztyfikanta zbałamuciła. Pierwsze to były onego podłaziny, aczkolwiek o zrękowinach już prawił, kiedy ta bałamutka do łożnicy nieobyczajnie rozdziana mu weszła i ponoć niemówiątko z tego jakieś tam było. Mąt z tego zrobił się na cały powiat, a fatygant z frasunku poćpał to wszystko, na wojnę się zaciągnął i tam go ubili.

A ona potem psocić się z każdym chciała, więc ją półrodzic do zakonu oddali i kwita. Tam nostalgia za tym psoceniem taka ją wzięła, że sromoty się obwiesiła i teraz po bagnach za każdymi portkami z pazurami lata.
Już mnie ta martwica ułapić miała, alem w samą porę krzyżem brzozowym przez łeb ją zdzieliłem. Nad moją zemdloną niebogą się pochyliłem i w tym samym momencie jakiś latawiec w kudły mi się wplątał. Alteracji z tego dostałem i palpitacji serca, ale otrząsnąłem się szybko, bo roztropność wzięła górę i martwicę w pysk zdzieliłem na odlew tak, że do grobu wleciała. W pazurach ze dwie garście moich fircyfuszek jej zostało i ale przeca odrosną skoro. Na kozła wskoczyłem, konie batem zaciąłem i anim się obejrzał jakem z diabelskiego lasu wyjechał. Tyle tylko, że odśmiech upiorny jeszcze ze dwie wiorsty za mną leciał. A ja nic tylkom konie poganiał. Takem się śpieszył, że koła gdzieś pogubiłem i na samych ośkach do celu dotarłem. Ciagle jeszcze w panice larma z daleka narobiłem, żeby tylko szybciej na poświęconą ziemię mnie wpuścili. Bramy co rychło rozwarli, a nadbaba w sam tylko nocliczek odziana, w te pędy do mnie przybieżyła, do kolaski zajrzała i widząc moją oddaną bez ducha wrzasnęła z abominacją okrutną:
- Morda, morda, ty szelmo, gorzałkosiu, paskudniku, morda, mora!
I dalej odlewać ją, a sole podawać i po pogębkach okładać.
Takem się pojadłobił, żem o mało, jak ten delikwent, gardła nie dałem. A tu moja ślubna oczy rozwiera i pochwalnie klepać zaczęła. Ja przed nadbabą na kolana padłem, bo tu przecież o zapis i imienie chodzi, i dalej odprawki za ten cały bajzel prosić. W końcu odgniewać ją zdołałam. Nadbabka na stawinogę i agrest nas zaprosiła i aferę wyłuszczyła.
Otóż, latoś nocownik paskudować do dworu przychodził, aż w końcu służba go przydybała. Piękniś z niego okrutny, więc nadbabka pieczę nad nim roztoczyła, pobydlić mu się w alkierzu pozwoliła, a że chętny był, to wkrótce do amicycji doszło i gębuśkiem jej został. A że pojedynakiem był, to kiedy w konkury uderzył, arbuza nie dostał i teraz na zrękowiny nas skrzyknęła. Co było robić, pożegnanie jej dałem, choć admiracji do tego wielkiej nie czułem, bo abominację do tego fatyganta miałem.

A imienie i belweder przepadł, bo ta stara, bezcenna, opleśnica, na klasztor wszystko już dawno zapis zrobiła.

Jolanta Mirecka

 

Znaczenie słów nieużywanych, zapomnianych i takich, które dziś zmieniły swoje znaczenie


- Absztyfikant , fatygant- Wielbiciel, adorator, kawaler, zalotnik
- Prepitety - składniki
- Frymark - jarmark, rynek
- Fidrygałki - drobnostki, głupstewka
- Safanduła, patafian, melepeta – ktoś niezdarny, łamaga.
- Fircyfuszki – włosy poskręcane, pukle.
- Futrowizna – podszewka.
- Gębuś, gębusiek – ulubieniec, pieszczoch.
- Gorzałkoś – pijak.
- Nadbaba – prababka.
- Naśmieszyć sobie– pocieszyć się.
- Niedogodek – ten, któremu trudno dogodzić, grymaśnik.
- Niemówiątko, niemówniątko – niemowlak
- Nocliczek, noclik – szlafrok.
- Nocownik – złodziej nocny
- Oddana – żona ślubna.
- Odebrać się – oddalić się, odejść.
- Odetkać się – oddalić się na chwilę, odłączyć się, odbiec.
- Odgniewany – ułagodzony, udobruchany.
- Odlew, na odlew – lewą ręką.
- Odmianek – kłamca.
- Odprawka – rozgrzeszenie.
- Odśmiech – odpowiedź szydercza na drwiny.
- Odzianka – suknia, ubranie.
- Ojcowicek – syn zamożnych kmieci, jeszcze żyjących.
- Opleśniak – stary skąpiec.
- Otoczyświat – ocean.
- Paskudować – psuć, robić szkodę, przeszkadzać; kraść.
- Pieluch – plotkarz.
- Pieniężnik – 1) człowiek bogaty, 2) wekslarz, bankier.
- Pobydlić – pobyć, pomieszkać.
- Pochwalić się na kogo – odgrażać się komuś.
- Pochwalnia – modlitwa.
- Poćpać, poćpić – cisnąć, rzucić.
- Podłaziny – pierwsze zaloty.
- Pogębek – policzek.
- Pojadłobić się – pomartwić się, poirytować się.
- Pojedynak – nieżonaty, kawaler.
- Pokłopotać się – pogniewać się, pokłócić się
- Pomarlisko – cmentarz, pustkowie.
- Ponocnica – praca nocna, ślęczenie po nocach.
- Popchnica – szuflada.
- Popiśnik – spisujący, opisujący.
- Posłusznica – zakonnica, nowicjuszka.
- Pościałka – pościel.
- Pozimek – wiosna.
- Półrodzic – 1) ojczym; 2) ojciec przybrany, opiekun.
- Półsiostra – 1) siostra przyrodnia.  2) młodsza zakonnica.
- Przeciwek – miejsce, mieszkanie naprzeciw będące, przeciwna strona ulicy
- Przefurmanić – wziąć towar za towar
- Przeproszka – zaprosiny
- Przyciemka – daszek na lampę
- Psocić się – oddawać się nierządowi, cudzołożyć
- Smrodnik – tyłek, zadek
- Spirytusek – diablik, zły duch domowy, chochlik
- Stawinoga – ludowa nazwa chleba, jako posiłku stawiającego człowieka na nogi
- Agrest – kwaśne wino
- Aktor – powód, ten, który kogoś zaskarża w sądzie
- Baczność – uwaga; rozsądek, rozwaga, powściągliwość
- Barszczyk – człowiek leniwy, gnuśny
- Belweder – budowla na wzniesieniu z pięknym widokiem
- Bezcenny – bezwartościowy
- Bezduszny – martwy
- Brakować – przebierać, grymasić, wybredzać
- Ćma – ciemność, mrok
- Delikwent – człowiek skazany na śmierć wyrokiem sądowym
- Gardło, garło – życie (dać gardło — oddać życie)
- Imię – majątek.- Imienie – majętność, majątek, mienie
- Kreski – głosy na wyborach
- Kukiełka – bułka, niekiedy ze słodkiego ciasta
- Latawiec – zły duch, diabeł, zmora
- Morda – mord, morderstwo
- Nocnik – włóczęga nocny
- Odlewać – cucić, trzeźwić (przez polewanie wodą)
- Paragon – współzawodnictwo, konkurencja
- Plama – 1) wstyd; 2) cętka, znamię; 3) flegma
- Położnik – człowiek obłożnie chory
- Popukały – popękany, potrzaskany
- Poranić się, poraniać się – zabrać się do czegoś rano, wstać rano, pośpieszyć się zbyt wcześnie
- Pożegnanie – błogosławieństwo
- Przeciąg – przestrzeń, terytorium, teren
- Abominacja - obrzydzenie, wstręt, odraza
- Admiracja - podziw, zachwyt, uwielbienie
- Admirować -podziwiać, uwielbiać
- Admonicja - napomnienie, pouczenie, nagana
- Afera - rzecz do załatwienia; sprawa, interes
- Agitacja - poruszanie się, przechadzanie, zażywanie ruchu
- Alkierz - boczny, mały pokój służący zwykle za sypialnię
- Almaria - schowek; także: szafa, skrzynia
- Alteracja - zdenerwowanie, wzburzenie; zmartwienie
- Ambicjant - człowiek dumny, pyszny, o wybujałej ambicji
- Amicycja – przyjaźń
- Apteczka - osobne pomieszczenie, pokoik; także: szafka, schowek na wódki, likiery, przysmaki, aromaty, zioła i leki
- Baczenie -rozsądek, rozwaga, roztropność
- Mariasz - gra w karty dla dwóch osób talią złożoną z 24 kart
- Martwica - widmo, widziadło, upiór
- Mąt - chaos, zamieszanie, zamęt
- Miednica – każde naczynie z miedzi

Joomla Template - by Joomlage.com