O dębie z Wiśniowej
Dąb JÓZEF, który został wybrany europejskim drzewem roku 2017, jest dziesięć razy starszy ode mnie. A jaki żywotny !
Co roku wypuszcza zielone pędy i liście; kwitnie i rodzi żołędzie.
To jest piękna starość. Niesamowite. Ten organizm ma niespożyte siły witalne, a przecież ma tyle ran na swoim ciele, tyle śladów po przebytych operacjach. Na jakież sprzyjające, świetne warunki musiał trafić żołądź, z którego prawie siedem wieków ten dąb wykiełkował ?
Zastanawiam się, czy to matka gleba, czy wspaniałe geny ojcowskiego nasienia sprawiły, że ich dzieło w dworskim wiśniowskim parku przeżywa już swoje siódme stulecie ? Czy ma braci i siostry w pobliżu ? Pewnie ma... Ale to Józef jest najbardziej dorodny i wiekowy.
Obejrzałam wiele zdjęć tego dębu. Najbardziej zastanawia mnie ujęcie, na którym widać szerokie, stare, dawno już zabliźnione długie pęknięcie w korze drzewa. Rdzeń pnia wygląda spod kory pionowym, łódkowatym kształtem. Budzi on moje współczucie. Przecież kora powinna zakrywać rdzeń drzewa !
Co się wydarzyło, że kiedyś, dawno temu, postała taka rana ? Odkryty rdzeń pnia musiał być długo wystawiony na niebezpieczeństwa, na działanie szkodliwych czynników zewnętrznych, zanim rana się zabliźniła. Działo się to zapewne wtedy, gdy jeszcze nikt nie myślał o leczeniu drzew.
A może ten rdzeń pnia był tak żywotny i potężny, że kora nie zdołała rosnąć w jego tempie ? - i w pewnym momencie pękła samoistnie ?
To tak, jakby ludzkiemu geniuszowi mózg rozsadził czaszkę w wyniku nienormalnie szybkiego tempa rozwoju komórek nerwowych !
Pień dębu Józef musi mieć w sobie niezwykłą moc. Chciałabym go dotknąć i poczuć tę moc. Moc pięknej, żywotnej starości.