Moja Polska jest kobietą.

Czasem kapryśną, często egzaltowaną.
Wrażliwa, bystra, wierzy w Boga, ale i w teorie spiskowe.
Wtedy lubi się kłócić.

Moja Polska idąc przez życie spuszcza wzrok. Niepewność?
A przecież dużo osiągnęła... Jest bardzo ambitna. Trochę znerwicowana.
Ma dobre, mocne serce.
Biega wszędzie, gdy słyszy wołanie o pomoc.

Szkoda, że taka smutna. Rzadko się uśmiecha.
Może dlatego, że po przejściach...
Sporo pije. Wtedy płacze po utraconych marzeniach.
Robi się sentymentalna.

Moja Polska jest silną kobietą.
Tyle razy upadła i zawsze wstawała...uparciuch.
Nie można jej nie kochać.

MOJA POLSKA

Samolot nareszcie podchodzi do lądowania. Ile to już razy patrzyłam przez okno na te brązowo zielone płachetki pól? Na te dachy pod szarymi chmurami nieba? Tyle pożegnań, tyle powitań i radości, że nareszcie w domu. Tym razem wracamy z Londynu. Z wizyty u syna, który mieszka tam, jak twierdzi na stałe. Tak wybrał.
Po części czuję się odpowiedzialna za ten wybór. W końcu to ja zrobiłam z niego kosmopolitę. Wszędzie dobrze się czuje. Na każdej ziemi, która daje chleb i coś do chleba. Wywieźliśmy go z Polski, kiedy miał zaledwie rok.
Najpierw Rzym, dwa lata w zawieszeniu, choć można tam było zostać na życie. Ale jak zostać, gdy zewsząd słyszysz wołanie „ciao bella!", choć te 25 lat temu może byłaś nawet bella? Jak zostać, gdy wstążki makaronu dosłownie wychodzą ci jak strumienie – uszami? Jak zostać w kraju, w którym przejście z wielkanocnym koszykiem do kościoła wzbudza taką wesołość, jakbyś była Czerwonym Kapturkiem i szła odwiedzić babcie do lasu?
W Polsce smutna rzeczywistość. Przed nami kontrakt w dalekiej Afryce i decyzja o emigracji. Zostawiamy Europę i wszystko co w niej rozumiemy.
Będzie dobrze. W końcu jedziemy do miejsca, gdzie wszyscy są emigrantami, na swój sposób. Jedni dłużej, inni krócej, ale wszyscy bez wyjątku kiedyś tam przyjechali z Europy. Odnajdziemy się jakoś.
Mamy dużo szczęścia. W RPA pracujemy w swoich zawodach, mąż inżynieruje, ja uczę w gimnazjum, dzieci chodzą do angielskiej, dobrej szkoły.
Polonia cudowna. Przyjęła nas niezwykle serdecznie i bardzo pomogła się zadomowić. Jesteśmy dla nich nowinką z dalekiego kraju. Większość od 10, 15 lat w Afryce, niektórzy nawet z emigracji powojennej. Wszyscy są ciekawi, co w kraju, jaka teraz ta Polska? Tęsknią. Co ciekawe, najwięcej rozmów, to wspomnienia. Bliższe, dalsze, ale wszystkie prawie dobre. Jakoś zatarły się te gorsze. Wyparli? Zapomnieli? Nawet nie przypuszczałam wtedy, że z nami tak samo będzie po latach.
A my? My opowiadamy...O Świętach, jednych i drugich, o ludziach, którzy zostali i tych, którzy już odeszli, o jesieni bajecznie kolorowej, albo tej szarej i mglistej. O zimie, śniegu i nartach, o bałwanie lepionym z dziećmi na podwórku. O łyżwach na stawie i bocianach na majowym polu.
Opowiadamy a oni rozumieją. To chyba najważniejsze zdanie w tych wspomnieniach; oni rozumieją. I dociera do nas ta jakże prosta prawda, że nikt na świecie, poza Polakami, o pewnych rzeczach, sprawach, żartach, dowcipach i sytuacjach nie może powiedzieć, że je rozumie. To właśnie jest chyba ten kod kulturowy, którego częścią jesteśmy i który tylko my znamy.
A moja Polska, to właśnie ten kod. Wpisany, wryty w nasze serca, charakter,
w nasze umysły i dusze. Wyrzeźbiony przez historię porażek i zwycięstw. To dzięki niemu tak dobrze się rozumiemy. Bez niego, czujemy się wyobcowani, zagubieni. Żeby to zrozumieć, trzeba aż wyjechać i myśleć, że na zawsze.
Amerykańska Polonia ma swoje Jackowo w Chicago, angielska swój Ealing w Londynie. Będąc daleko, tak bardzo potrzebujemy tej namiastki Polskości. W emigranckich kuchniach króluje schabowy, pierogi i bigos a w upalny afrykański wieczór Wigilijny zasłaniamy kotary, by nie widzieć zielonego trawnika przed domem. Bardzo tęsknimy. Za wszystkim, co nas denerwuje, cieszy i martwi. Za złym i dobrym. Ale to nasze zło i nasze dobro.
I kiedy tak patrzę z okna samolotu na Kraków, który nieuchronnie się zbliża, myślę o niezapłaconych rachunkach, zakorkowanych ulicach, zatłoczonych porannych tramwajach i szarym powietrzu. I jestem szczęśliwa. Wracam do domu.

Joomla Template - by Joomlage.com