DECYZJE

   Kobiety to mają naprawdę ciężkie życie – pomyślała Ilona wyłączając dzwonek natrętnego budzika. Jeszcze troszkę, parę minut, albo nie, bo znowu się spóźnię. Prysznic, czy wanna? Chyba jednak wanna, albo nie, prysznic, tak będzie szybciej. Makijaż od lat ten sam, nad tym się na szczęście nie trzeba zastanawiać, schody zaczynają się dopiero po otwarciu szafy. Spodnie, tak, chyba spodnie, ale które, no i bluzka, cholera, ta poplamiona, ta nieuprasowana, a inne nie pasują kolorem do tych spodni.

To może spódniczka i żakiet? No tak, od dawna nie mieści się w spódniczkach. To niech będzie sukienka. No bez przesady, w końcu idzie do pracy a nie na imprezę. No dobrze, to już niech będą te spodnie. Czarny golf do wszystkiego pasuje. Uff! Śniadania już nie zje, bo chleba zapomniała kupić, a owsianka skończyła się w zeszłym tygodniu. Nawet chciała spróbować jakichś musli, ale w sklepie mieli tyle rodzajów, że czym prędzej z niego wyszła bez zakupów i teraz pójdzie do pracy głodna. Jako pracownik biurowy, tak właśnie z dumą o sobie mówi, ma ten przywilej, że w budynku, w którym pracuje, jest barek, do którego zawsze można wyskoczyć po jakąś przekąskę. Osiem godzin wklepywania cyferek do komputera nie jest może ambitną, a tym bardziej kreatywną pracą, ale ma przynajmniej jakieś zajecie i do pierwszego starcza. Parę razy myślała nawet o tym, żeby poprosić szefa o podwyżkę, ale jak się w końcu po czterech latach zdecydowała na rozmowę, to kierownik powiedział, że to ona powinna mu płacić za to, że ją jeszcze tam trzyma. Bo Ilona się zawiesza. Traci kontakt z rzeczywistością. W pracy niestety też. Może w przyszłym miesiącu pomaluje kuchnię? Albo w przyszłym roku… Chciałaby pojechać na wycieczkę do Niepołomic, albo nie, lepiej do Hiszpanii, no tak, nie ma pieniędzy, to może jednak do Niepołomic. Albo zaprosi koleżankę i pójdą do kina… Tylko na co?


Ilonę poznałam wiele lat temu. Była córką koleżanki mojej mamy. Raz, czy dwa byłyśmy razem na rodzinnych wakacjach. Mimo usilnych starań naszych mam, nigdy nie znalazłyśmy wspólnego języka. Ilekroć ją widziałam, miałam ochotę nią tak solidnie potrząsnąć, żeby coś, cokolwiek z niej wykrzesać. Na studia nie poszła, bo nie wiedziała na jakie, za mąż nie wyszła, bo to decyzja na całe życie (nie, żeby jej ktoś proponował, bo chłopaka też nigdy nie miała). Kiedy matka Ilony dostała zawału, ta nie mogła się zdecydować, czy wezwać lekarza, czy może samo przejdzie. Po trzech dniach zastanawiania się nad tą, jak mówiła, trudną decyzją, matka zmarła. Ilona też już nie żyje. Miała pięćdziesiąt dwa lata i zginęła tak jak żyła, głupio i bez sensu. Przechodząc na drugą stronę bardzo ruchliwej ulicy, w połowie drogi zmieniła zdanie. Kiedy się cofnęła, kierowca nie miał szans wyhamować.

Ania Okrzesik

Joomla Template - by Joomlage.com